Komisja Nadzoru Finansowego stara się przestrzegać Polaków przed instytucjami, które działają na rynku finansów bez nadzoru. KNF wysyła listy, umieszcza firmy na liście ostrzeżeń publicznych oraz składa doniesienia do prokuratury w celu sprawdzenia czy nie dochodzi do łamania prawa. Okazuje się, że Polacy z ostrzeżeń i akcji podejmowanych przez KNF w większości nic sobie nie robią.
Bank a parabank – czy jest różnica?
Zacznijmy od tego, jaka jest główna różnica między bankiem a instytucjami/firmami, które działają na rynku, choć nie mają licencji na przyjmowanie depozytów. To proste – kwestia kontroli, jakości, za którą idzie gwarancja nienaruszalności naszych środków. Każda lokata, każde konto oszczędnościowe, jakie założymy w banku – jest chronione przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny (BFG). Nasze środki są całkowicie bezpieczne do kwoty 100 000 euro. Bank upada? BFG gwarantuje nam, że odzyskamy nasze pieniądze. Tymczasem lokując nasze oszczędności w takich firmach jak AmberGold czy Finroyal nie mamy żadnej gwarancji, że pieniądze te odzyskamy. Jeśli firmy te z dnia na dzień zwiną się z rynku będziemy mogli zapomnieć nie tylko o obiecywanym dużym procencie, ale także o kapitale, który powierzyliśmy takiej instytucji. Wielu Polaków jednak daje się skusić; 8,2% brzmi o wiele lepiej niż 4-5%.
>>> Sprawdź, która lokata przyniesie Tobie największe zyski!
Jak pokazują badania, Polacy nie mają świadomości tego, kiedy ich pieniądze, i przez kogo, są naprawdę chronione. TNS Pentor przepytał także klientów owych prywatnych firm. 13% z nich jest zdania, że to BFG chroni ich pieniądze, 23% twierdzi, że KNF zaś 7% powołuje się na… skarb państwa. Niemal po równo – 23% i 25% powołuję się, odpowiednio, na: zapisy umowy podpisane z daną instytucją, oraz kompetencje zarządów danej instytucji. Co więcej 40% z nich nigdy nie interesowało się kwestią bezpieczeństwa ani rozwiązań prawnych na ten temat…
Komu ufają Polacy?
„Nie mam żadnych podstaw, aby wątpić w pewność środków powierzonych tej instytucji.” Takiej odpowiedzi udzieliło 9 na 10 pytanych bez względu na to gdzie ulokowali swoje oszczędności. Pytano zawsze o 3 możliwości lokowania depozytów:
- Banki
- SKOK-i
- Instytucje finansowe, które nie są ani bankami, ani SKOK-ami, a oferują produkty podobne do lokat bankowych
To ważne, że wzięto pod uwagę klientów wszystkich głównych instytucji finansowych na rynku. Komu i na ile ufają można zobaczyć poniżej:
Prawie ¼ klientów banków nie ma do nich zaufania. Najwyższym, aż 91%, zaufaniem wśród swoich klientów cieszą się natomiast SKOK-i. Jednak w odpowiedzi na pytanie „W jakiej instytucji wolał(a)by Pan(i) ulokować swoje życiowe oszczędności?” aż 61% klientów SKOK-ów odpowiedziało, że w banku. Generalnie po wynikach badań widać, że SKOK-i cieszą się dużym zaufaniem wśród swoich klientów, nawet większym niż banki wśród swoich. To interesujące, zwłaszcza, że SKOK-ów nie chroni ani BFG ani skarb państwa. Według 21% badanych będących klientami spółdzielczych kas głównym zabezpieczeniem jest „Troska instytucji o swe dobre imię”. Tylko 10% klientów banków udzieliło podobnej odpowiedzi.
>>> Wybierz optymalne konto oszczędnościowe!
Ważniejsza jednak zdaje się być odpowiedź na inne pytanie. Banki, SKOK-i i inne instytucje niebędące bankami, a oferujące produkty podobne do lokat bankowych są jednakowo wiarygodne zdaniem 28% klientów banków, 49% klientów SKOK-ów, 71% klientów innych instytucji. 28% sądzi, że np. Amber Gold – instytucja parabankowa, jest bankiem. Można to zinterpretować też tak, że 28% nie widzi różnicy czy ich pieniądze są chronione czy nie. Nawet sam szef Komisji Nadzoru Finansowego był takimi wynikami zaskoczony.
Szybkim kredytom też ufamy…
Tego w badaniu KNF i Pentora nie ma, ale widać to po wynikach spółek, które zajmują się udzielaniem tzw. chwilówek. Właściwie każda z firm tego typu, notowana na giełdzie, miała wzrost. Czy to znak, że Polacy odwracają się od oferty kredytowej banków, albo, że KNF przesadził z ograniczeniami w ostatniej rekomendacji? Niekoniecznie. Owszem, jest pewnie sporo takich klientów, którzy w banku kredytu nie dostaną z powodu niskich zarobków, bądź złej historii kredytowej. Jednak w dużej mierze klienci takich firm potrzebują małych sum, najlepiej jak najszybciej. Banki pożyczają najczęściej od tysiąca złotych, dla firmy takiej jak provident czy Profi Credit problemem nie jest pożyczka w wysokości 500 zł. A Polaków nie odstraszają nawet wysokie odsetki.
Z odpowiedzi na inne udzielone pytania wyłania się obraz Polaka, który nie wie, jakie są różnice między bankami i SKOK-ami (52% klientów banków i 23% klientów SKOK-ów), ale nie przeszkadza mu to w dokonywaniu wyboru miejsca, w którym deponuje swoje pieniądze. Bowiem najważniejszym czynnikiem jest wysokość oprocentowania. Takiej odpowiedzi udzieliło 68% klientów tzw. innych instytucji, 52% klientów SKOK-ów i 47% klientów banków. „Pewność otrzymania z powrotem swoich pieniędzy” jest na drugim miejscu. I przynajmniej tutaj nie ma, co się dziwić.
W ostatnich miesiącach na rynku panowała istna wojna depozytowa. Banki prześcigały się, w coraz to lepiej oprocentowanych ofertach, wszystko po to by zdobyć kapitał potencjalnego klienta. Zmiana sposobu naliczania podatku Belki spowodowała, że chciano wykorzystać ostatnie miesiące korzystniejszych przepisów. Teraz klienci zostali z rozbudzonymi apetytami, a oferta bankowa zatrzymała się w miejscu (chociaż jest kilku graczy, którzy mają dobre oferty). Nic dziwnego, że reklamy promujące zyski rzędu 10-15%, czy 8,2% na lokacie z możliwością wycofania środków i bez utraty odsetek przyciągają uwagę.
Z wynikami badania „Zaufanie do wybranych instytucji sektora finansowego” można zapoznać się tutaj: http://www.knf.gov.pl/Images/material_prasowy_Pentor_dla_KNF_tcm75-29870.pdf