Potocznie nazywany „bazarkiem niewolników" jest często jedyną okazją dla przyjezdnych ze Wschodu na otrzymanie jakiejkolwiek pracy. Od wczesnych godzin porannych, bez względu na mróz czy deszcz, stoją wzdłuż dwóch ulic w podwarszawskim Piasecznie, czekając na rolnika, budowlańca lub kogoś, kto zaoferuje im pracę. W zimie to głównie oferty dotyczące sprzątania, wykańczania mieszkań czy pomocy przy drobnych pracach domowych.
Zobacz również: 13 zł za godzinę pracy. Są pierwsze skargi na pracodawców, którzy nie przestrzegają stawki minimalnej
W lecie można otrzymać ofertę przy zbiorach owoców czy warzyw. Za głodowe stawki, wynoszące czasem nawet 4 zł za godzinę, gotowi są wziąć każdą pracę, byle tylko udało im się zarobić na życie.
Praca „na czarno" to standard, niektórzy bowiem mają problemy z prawem i nie mogą zostać zatrudnieni legalnie. Czasem zdarza się też, że podjedzie policja i spisze wszystkich, którzy stoją tam i czekają na pracodawcę.
Sprawdź także: Polska płaca minimalna to 2 tys. zł. Luksemburska – prawie 9 tys.! [PORÓWNANIE W UE]
„Bazarek niewolników" w Piasecznie to nie jedyne takie miejsce. Na mapie Polski jest ich mnóstwo – Lublin, Warka, Sandomierz to tylko kilka z wielu przykładów.
Źródło: /wp.pl