Bezrobocie w Polsce - nowe dane za styczeń 2024
Jak podał GUS, liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy wyniosła 837,1 tys. wobec 788,2 tys. osób miesiąc wcześniej. Resort rodziny, pracy i polityki społecznej wcześniej szacował, że stopa bezrobocia w styczniu wyniosła 5,4 proc. Konsensus opracowany przez PAP Biznes wskazywał, że w styczniu stopa bezrobocia wyniosła 5,4 proc.
Stopa bezrobocia w styczniu 2024 r. wyniosła 5,4 proc. wobec 5,1 proc. miesiąc wcześniej, a liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy wyniosła 837,1 tys. wobec 788,2 tys. osób miesiąc wcześniej – podał w piątek Główny Urząd Statystyczny.
Jak wskazał w komentarzu do danych GUS analityk z zespołu makroekonomii PIE Dawid Sułkowski, stopa bezrobocia w Polsce pozostaje niska na tle regionu – jest na najniższym, po Malcie, poziomie w UE.
- Wzrost bezrobocia ma charakter sezonowy. W zimie firmy z branży budownictwa, turystyki czy rolnictwa ograniczają aktywność. W konsekwencji spada popyt na pracowników sezonowych. Najniższe zapotrzebowanie zwykle występuje w lutym. Dlatego stopa bezrobocia rejestrowanego w przyszłym miesiącu może jeszcze minimalnie wzrosnąć – do ok. 5,5 proc. Jednak od II kwartału bezrobocie ponownie spadnie. Spodziewamy się, że w tym roku bezrobocie utrzyma się na poziomach nieco wyższych niż w 2023 r. – stwierdził analityk PIE.
Dodał, że zapotrzebowanie na nowych pracowników jest niskie. Wyjaśnił, że styczniu pracodawcy zgłosili w urzędach pracy 99,1 tys. nowych ofert pracy, czyli o 7,7 proc. więcej niż rok temu.
- Liczba nowych ofert pracy utrzymuje się od 1,5 roku na zbliżonym poziomie, pomijając wahania związane z pracami sezonowymi. W najbliższych miesiącach powinna jednak wzrosnąć, wraz z poprawą aktywności gospodarczej. Badania koniunktury sugerują stopniowe odbicie popytu na pracę. Szybki Monitoring NBP wskazuje, że firmy utrzymują prognozy zatrudnienia na dobrym poziomie. Nastroje są jednak zróżnicowane między branżami – najbardziej optymistyczne są firmy transportowe, najmniej górnictwo – czytamy w komentarzu Dawida Sułkowskiego.