O sprawie w poniedziałek poinformował dziennik "Die Welt". Czytamy w nim, że były prezydent doradza tureckiej firmie odzieżowej od 2016 roku. A od kwietnia Christian Wulff pracuje w Yargici jako prokurent. Jak pisze "Die Welt", Wulff i jego małżonka Bettina byli honorowymi gośćmi podczas otwarcia pierwszego sklepu firmowego tureckiej marki w maju w Hamburgu.
Zobacz również: Niemcy chwalą się zarobkami. Dostają trzy razy więcej niż Polacy
Zdaniem dyrektora odzieżówki Erika Schaapa, to właśnie Wulff namówił firmę do wejścia na rynek niemiecki. Centrala sieci Yargici znajduje się w Stambule.
Doniesienia dziennika wywołały nad Renem burzę polityczną. Rzecznik MSW Niemiec Johannes Dimroth powiedział dziennikarzom, że biznesowa działalność Wulffa nie stanowi złamania przepisów o wynagradzaniu byłych prezydentów. - Prezydent musiałby złamać literę prawa, a to, w każdym razie obecnie, nie ma miejsca - wyjaśnił rzecznik. "Die Welt" podkreśla, że były prezydent nie chciał ujawnić, ile zarabia w tureckiej firmie.
SPD i Lewica krytykują Wulffa za przyjęcie dodatkowego płatnego zajęcia. Wiceszef SPD Ralf Stegner powiedział, że byli prezydenci dostają emeryturę, by nie musieli "dorabiać". Lewica zapowiedziała złożenie projektu ustawy zmieniającej przepisy o wynagrodzeniu byłych prezydentów. Szefowa klubu parlamentarnego tej partii Sahra Wagenknecht powiedziała, że emerytura powinna być pomniejszana o dodatkowe zarobki uzyskiwane przez byłych prezydentów.
Christian Wulff był prezydentem Niemiec od 30 czerwca 2010 do 17 lutego 2012 roku. Ustąpił ze stanowiska ze względu na zarzuty o korupcję, które nie potwierdziły się. Jak każdy były prezydent ma prawo do dożywotniej emerytury.
Czytaj koniecznie: Angela Merkel – od działaczki młodzieżówki po Cesarzową Europy [GALERIA]
Niemiecki prezydent pełni przede wszystkim obowiązki reprezentacyjne. Wybierany jest na pięć lat. Jego głównym orężem są przemówienia, w których odnosi się do najważniejszych problemów krajowych i międzynarodowych.
Źródło: "Die Welt"/wnp.pl