Podwyżki cen chleba mogą być duże
- Chciałbym, żeby ceny u nas zależały wyłącznie od Polski, ale tak nie jest. Ceny zbóż dyktuje światowy rynek. Zboże jednak już zdrożało i nie spodziewam się, żeby jego cena wróciła do poprzedniego poziomu. Trzeba się z tym oswoić - mówi w rozmowie z "DGP" wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk. Zapytany o ceny chleba powiedział, że na jesieni ceny chleba nie poszybują do 10 zł. Pytany o inne produkty żywnościowe, np. mięso odpowiedział, że będzie podobnie. Mięso też już zdrożało. Obniżek raczej nie należy się spodziewać, ale tempo wzrostów już nie będzie takie, jak do tej pory - mówił.
"Zwykły chleb teraz kosztuje ok. 4,50 zł". Mówienie o 10 zł jest grubą przesadą. Nie będzie chleba po 10 zł na jesieni. Mogą być ruchy cenowe rzędu 20-30 proc., to nie jest mało, ale jednak to nie jest ponad dwa razy drożej - podkreślił minister Kowalczyk.
Polecany artykuł:
W Polsce zboża nie zabraknie - mamy możliwości magazynowania i skupu
Kowalczyk zaznaczył, że to, czy ceny zboża nadal będą rosły, będzie zależało od zbiorów, losów wojny w Ukrainie i możliwych dostaw. Od tego, czy rzeczywiście dramatycznie zacznie brakować zboża w krajach Afryki Północnej, Bliskiego Wschodu, bo taki brak będzie wywierał presję na wzrost cen. Dlatego ważne jest, by zboża nie wyzbywać się za szybko. Rolnicy powinni czuć się pewnie, bezpiecznie i mieć przekonanie, że będą mogli sprzedać zboże, kiedy będą chcieli - powiedział.
Zobacz też: Dostawy gazu do Polski. Czy zabraknie gazu? Minister Anna Moskwa komentuje
Minister dodał, że niestety obserwowane są już "próby siania paniki, zmuszania do sprzedawania zboża po 700 zł za tonę pod pretekstem, że nie będzie gdzie go magazynować". Teraz pszenica konsumpcyjna jest kupowana po cenie ok. 1400 zł za tonę, a nawet 1600 zł, gdy we wrześniu zeszłego roku był to poziom ok. 800 zł. Trzeba więc zachować zimną krew. W tym celu pokazujemy, że w Polsce mamy możliwości magazynowania i skupu - podkreślił.
Polecany artykuł: