Co to jest limit 30-krotności składek ZUS?
W Sejmie pojawił się projekt ustawy znoszący 30-krotność ZUS. Całej inicjatywie przewodzi Marcin Horała z PiS. Tymczasem już swój sprzeciw wobec takiej koncepcji wyraża obóz Jarosława Gowina. Wokół sprawy zrobiło się bardzo gorąco. O co dokładnie chodzi?
ZOBACZ TAKŻE: Pracujesz na śmieciówce? Dostaniesz mniej na rękę, więcej dostanie ZUS
Obecnie osoby, które w ciągu roku zarobią więcej niż 30-krotność prognozowanego przeciętnego w gospodarce wynagrodzenia, to po przekroczeniu tej puli już nie odprowadzają składek do ZUS od swoich zarobków. Szacuje się, że do tego grona należy 370 tys. osób.
W tym roku prognozowane przeciętne w gospodarce wynagrodzenie to 4765 zł. Zatem mnożąc tę pulę przez 30 mamy blisko 143 tys. zł. Osoba, która w ciągu roku zarobi więcej, to już od pieniędzy spoza tej puli już nie będzie odprowadzała składek emerytalno-rentowych. W przyszłym roku prognozowane wynagrodzenie ma wynieść 5227 zł, więc limit ma oscylować wokół kwoty 157 tys. zł. Oczywiste jest, że z takiego rozwiązania korzystają osoby najlepiej zarabiające. Jednak traci na tym budżet państwa - a przede wszystkim ZUS, bo wpływa do kasy mniej pieniędzy niż by mogło wpływać.
SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Weronika nie ma oka, cierpi na padaczkę, ZUS odmawia jej 500 plus dla niepełnosprawnych!
Teraz PiS chce znieść ten limit, wprowadzając właśnie ustawę znoszącą limit 30-krotności. Zyskałby na tym ZUS, ale straciliby najlepiej zarabiający. Choć strata najlepiej zarabiających jest pozorna, bo w rzeczywistości odprowadzając wyższe składki do ZUS, podnoszą swoją przyszłą emeryturę.