Program "Mieszkanie na start" nie będzie miał poparcia wszystkich koalicjantów? Lewica ma poważne zastrzeżenia, Trzecia Droga obserwuje sytuację
Program "Mieszkanie na start" ma zastąpić "Bezpieczny Kredyt 2 proc." i zapowiedział go minister rozwoju i technologii Krzysztof Hetman. Projekt ma zagwarantować dopłaty do kredytów, a tym samym atrakcyjne oprocentowanie singlom do 35. roku życia, parom, oraz rodzinom z dziećmi, o ile spełnią szereg warunków.
Wokół projektu narosło wiele kontrowersji, eksperci wskazują, że już "Bezpieczny Kredyt 2 proc." przyśpieszył wzrost cen mieszkań, a kolejny program może tylko przyśpieszyć ten proces. Spore wątpliwości są szczególnie w szeregach Lewicy będącej częścią nowego rządu.
- To rozwiązanie po prostu złe - i widzimy to w Krakowie. Ceny mieszkań deweloperskich wzrosły w stosunku do zeszłego roku o ok 25%. I przyczynił się do tego rządowy program. Po co powielać rozwiązania, które się nie sprawdzają? - komentowała na X (dawniej Twitter) posłanka Lewicy Daria Gosek-Popiołek.
Atmosferę podgrzały doniesienia Senatora Krzysztofa Kukuckiego z Lewicy, który w rozmowie z Dziennikiem Gazety Prawnej stwierdził, że nikt nie konsultował z nim, ani jego partią programu "Mieszkanie na start". Na X pisał, że program to "wyrzucanie pieniędzy w błoto". Zapytaliśmy więc przewodniczącą klubu parlamentarnego Lewicy Annę Marię Żukowską o stanowisko w tej sprawie.
- Właśnie został powołany wiceminister rozwoju ds. budownictwa z ramienia Lewicy, sen. Krzysztof Kukucki. Od dzisiaj zostanie włączony w pracę nad projektem, który póki co nie jest projektem rządowym, tylko koncepcją ministra Tomczaka. Lewica stoi na stanowisku, że aby projekt mógł się stać projektem rządowym, to muszą do niego trafić rozwiązania dotyczące budownictwa komunalnego i na wynajem, które stanowią filar programu Lewicy. Ostateczny kształt projektu, kiedy ten wyjdzie z rządu, będzie oceniał klub, ale myślę, że od teraz sprawy potoczą się w dobrym kierunku - powiedziała SuperBiznesowi przewodnicząca Żukowska.
Co zaś z pozostałymi koalicjantami Koalicji Obywatelskiej w rządzie? Zapytaliśmy rzecznika Polskiego Stronnictwa Ludowego Miłosza Motykę o stanowisko klubu w tej sprawie. Wszystko wskazuje na to, że partia Władysława Kosiniaka-Kamysza będzie się przyglądać dalszemu rozwojowi projektu.
- Na razie będziemy przyglądać się konsultacjom społecznym i wtedy będziemy się przygotowywali na decyzję. Wiadomo im szersze konsultacje, tym więcej uwag, projekty rządowe powinny być projektami kierunkowymi, które będą niosły ze sobą uwagi strony społeczne, przedsiębiorców, sektora bankowego - powiedział nam Miłosz Motyka z PSL.
Skontaktowaliśmy się również z Barbarą Oliwiecką z Polski 2050, która zasiada w Komisji Infrastruktury. Zapytaliśmy, jak jej klub poselski będzie odnosił się do projektu "Mieszkania na start". Wygląda na to, że Polska 2050 będzie pracować wraz z KO nad ostatecznym kształtem projektu, ale dąży do tego, aby państwo zadbało o stymulację podaży mieszkań.
- Na razie nie zapoznaliśmy się z żadnym konkretnym projektem ustawy. Dla nas jest ważne, aby uniknąć błędów z poprzedniego rządowego programu i traktujemy go jako pierwszy krok w kierunku kompleksowego rozwiązania problemu mieszkalnictwa. Nasze stanowisko jest jasne, trzeba zwiększyć podaż, będziemy oczekiwać również rozwiązań dot. budownictwa spółdzielczego i samorządowego. Docelowo chcemy mieć na stole wszystkie projekty które rozwiążą, problem mieszkalnictwa w Polsce. Już widzimy, że część poprawek została wniesiona i progi dochodowe są dobra zmianą w dobrym kierunku, jest dużo osób, które nie mają zdolności kredytowej i są zmuszone wynajmować. Poprzemy kompleksowe rozwiązanie dla mieszkalnictwa - powiedziała nam posłanka Barbara Oliwiecka.
Wygląda więc na to, że wszystkie ugrupowania koalicyjne poprą pomysł, o ile zostaną uwzględnione ich poprawki. Jeśli jednak jedno z ugrupowań koalicyjnych się wyłamie, lub ich postulaty nie zostaną spełnione, KO może mieć problem z uchwaleniem tego projektu, bez wsparcia głosów partii z opozycji. Wiele jednak wskazuje na to, że obecnie tego projektu nie poprze ani Konfederacja, ani PiS.
KO może szukać poparcia "Mieszkania na start" u opozycji? PiS ma zastrzeżenia, Konfederacja jest na nie
Choć były minister rozwoju i technologii Waldemar Buda odpowiedzialny za "Bezpieczny Kredyt 2 proc." do niedawna zapowiadał, że PiS powinien poprzeć "kredyty mieszkaniowe za 0 proc.", po zapoznaniu się ze szczegółami zmienił zdanie. Jak wytyka rządowi, choć w kampanii wyborczej zapowiadano kredyty bez oprocentowania, na takowe załapie się tylko wąska grupa obywateli.
- Miał być Kredyt 0%. Będzie ale tylko dla 5-osobowej rodziny! Zarabiasz z partnerem, małżonkiem więcej niż po 6400 zł netto? Nie skorzystasz! Dlaczego singiel, który ma 36lat nie będzie mógł z programu skorzystać? To jest nie do przyjęcia. Atrakcyjność finansowa bardzo mocno ograniczona z powodu dopłaty np. dla singli tylko do 200 tys. zł Przypomnijmy średnia wartość kredytu dzisiaj to 400 tys. zł więc dopłata tylko do połowy a zatem zysk bardzo niewielki - czytamy we wpisie Budy na X.
Jak dodaje "sporo młodych osób może czuć się zawiedziona". Wskazuje również, że nie rozumie dlaczego zainteresowani muszą czekać pół roku, gdy jego zdaniem program da się wdrożyć na bazie "Bezpiecznego Kredytu 2 proc." w kilka tygodni. Po wypowiedziach ministra można spodziewać się, ze PiS w tej formie projektu nie poprze, a przynajmniej zgłosi poprawki.
Z kolei Konfederacja postawiła bardzo jasne stanowisko w swoich mediach społecznościowych dotyczące programu "Mieszkanie na start". We wpisie na X profil partii wskazał, że już "Bezpieczny Kredyt 2 proc." wywindował ceny nieruchomości, a sam projekt mocno obciąży podatników.
- Co teraz robi rząd Tuska? Chce wprowadzić całkowicie "darmowe" kredyty na koszt wszystkich i jeszcze dopłaty do najmu! Zapłacimy za to wszyscy, a ceny mieszkań jeszcze wzrosną! - czytamy we wpisie Konfederacji.
Właściwie nie ma wątpliwości, że Konfederacja projektu "Mieszkanie na start" nie poprze. W zamian za to proponują deregulację w budownictwie, przez uproszczenie przepisów ich zdaniem ceny mieszkań mogłoby spaść nawet o 30 proc., dzięki obniżeniu kosztów materiałów i pracy, poluzowaniu wymogów technicznych i uwolnieniu gruntów na inwestycję.
Polecany artykuł: