Wojna na Ukrainie. Czy Polskie dostawy gazu są zagrożone?
Wicepremier, szef Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi pytany w czwartek w Programie III Polskiego Radia o ewentualne skutki dla Polski sankcji na Rosję, których wprowadzenie zapowiedziała m.in. przewodnicząca KE Ursula Von der Leyen, wskazał, że newralgicznym surowcem jest obecnie gaz. "Jest sprowadzany z Rosji do Polski; w tej chwili te zapasy gazu są wystarczające, żeby spokojnie na okres zimowy wystarczyły" - zapewnił. Zwrócił uwagę, że jest już blisko wiosny, "więc cele grzewcze będą na pewno spełnione".
Na jesień ruszy Baltic Pipe, która zapewni dostawy gazu do Polski. Ważny krok w uniezależnieniu się od Rosji
Zdaniem Kowalczyka musimy "bardzo przyspieszyć odtworzenie zapasów w ciągu lata, ale też jak najszybciej dokończyć budowę gazociągu Baltic Pipe, bo to daje już wtedy bezpieczeństwo energetyczne".
Polecany artykuł:
Jak zaznaczył, jeśli będziemy mieć inne źródła, "straszenie cenami gazu ze strony rosyjskiej przestanie być aktualne". Zwrócił uwagę, że gaz płynący tankowcami z USA jest tańszy niż rosyjski. "W tym momencie doszliśmy do takiej ceny, która w konkurencji nie jest groźna. Nie możemy mówić, że korzystamy z taniego rosyjskiego gazu, bo nie korzystamy od wielu miesięcy" - powiedział. Wskazał, że rosyjski gaz jest jednym z najdroższych.
Co z dostawami węgla od Rosji?
Pytany, czy UE powinna zablokować także handel węglem z Rosją, Sasin ocenił, że "bardzo możliwe, że trzeba będzie zweryfikować politykę klimatyczną UE - bo w takiej sytuacji nie będziemy mieli bezpieczeństwa energetycznego".
"Jesteśmy w stanie zwiększając wydobycie w swoich kopalniach zapotrzebowanie na węgiel zaspokoić" - dodał.
Wiceminister Kowalczyk zapewnił w związku z konfliktem na Ukrainie, że "bezpieczeństwo granic Polski jest bardzo duże".
W poniedziałek wicepremier, minister aktywów Jacek Sasin ocenił, że polskie zapasy gazu pozwalają nie obawiać się kryzysu w dostawach. Przypomniał, że z Rosji pochodzi nieco ponad połowa zużywanego w Polsce gazu. Polskie magazyny gazu są wypełnione w ok. 80 proc., dzięki czemu możemy przetrzymać kryzys spowodowany "zakręceniem kurka" przez miesiąc, a nawet do dwóch miesięcy przy założeniu, że żaden gaz do Polski nie dociera - mówił Sasin.