Tradycja lanego poniedziałku w wielu rejonach kraju jest ciągle żywa i z zapałem praktykowana. Smartfony wyposażone w coraz lepsze aparaty fotograficzne dają tej zabawie dodatkowy wymiar: można ją utrwalić i pokazać na jednym z portali społecznościowych. Próba uwiecznienia wodnych żartów to jednak duże zagrożenie dla tych urządzeń, które, jak się okazuje, w Wielkanocny Poniedziałek są wyjątkowo narażone na uszkodzenia.
Zobacz również: Śmigus-dyngus. Za oblewanie wodą grozi mandat, a nawet więzienie!
- Faktycznie, po Świętach Wielkanocnych Klienci zgłaszają więcej uszkodzeń smartfonów, tabletów, czy innych przenośnych sprzętów. Powodem jest specyfika świąt, bo podróże, spacery i spotkania z dawno niewidzianą rodziną (a szczególnie małymi dziećmi) niosą więcej zagrożeń dla elektroniki, bez której coraz częściej nie wyobrażamy sobie życia. Niewątpliwie zalanie to jedna z najczęstszych przyczyn uszkodzenia smartfonów w tych dniach – mówi Hubert Łapiński ekspert RTV Euro AGD.
Przykłady uszkodzeń jednoznacznie związanych z lanym poniedziałkiem, zaczerpnięte z opisów klientów zgłaszających awarie telefonu są w archiwach ubezpieczycieli dosyć częste:„Córka stała z koleżankami pod blokiem, podbiegłą do nich grupa chłopaków, którzy oblali je wodą z wiader. Dziewczynki były mokre do suchej nitki, telefon córki, który miała w kieszeni został zalany."; „Dzieci oblewały się wodą na podwórku, mój syn postanowił to uwiecznić swoim telefonem. Telefon był wielokrotnie zachlapany, następnego dnia rano już się nie uruchomił."; „Rozmawiałam przez telefon czekając na tramwaj. Nagle, z pobliskiego osiedla wybiegło kilkunastu nastolatków, którzy zafundowali wszystkim dziewczynom prawdziwy prysznic. Na nic zdały się prośby i błagania. 3-tygodniowy telefon do wyrzucenia."; „Córka miała telefon w kieszeni, dzieci się bawiły w lany poniedziałek i oblewały. Kolega oblał ją dużą ilością wody i telefon został uszkodzony".
Pomoże gwarancja, ale tylko ta dodatkowa
Niestety szkód związanych z zalaniem nie obejmuje gwarancja producenta, którą od momentu zakupu chroniony jest każdy nowy telefon. Stwierdzenie czy sprzęt odmówił posłuszeństwa właśnie w wyniku zalania jest wbrew pozorom dosyć łatwe. Większość smartfonów ma tzw. markery wilgotności. Po zdjęciu obudowy serwisant wydający opinię nie ma wątpliwości, czy sprzęt miał kontakt z cieczą. Po stosunkowo krótkim czasie także mikrokorozja na poszczególnych elementach zaświadczy o zalaniu lub zawilgoceniu, które w efekcie doprowadziło do defektu. W takiej sytuacji feralny użytkownik otrzyma odmowę naprawienia bądź wymiany uszkodzonego telefonu w ramach gwarancji producenckiej. Na szczęście to nie koniec możliwości, jest bowiem duża szansa na odszkodowanie w ramach tzw. przedłużonej gwarancji.
Sprawdź koniecznie: Masz zalany smartfon? Sprawdź, jak wygląda naprawa i ile to kosztuje
- Rozszerzone warianty ubezpieczenia sprzętu (tzw. przedłużonej gwarancji) chronią od przypadkowych uszkodzeń wywołanych nieprzewidzianą przyczyną zewnętrzną, którą będzie zmoczenie w lany poniedziałek (np. jeśli ktoś obleje nas z zaskoczenia). Osobiście polecam najszerszy dostępny na rynku zakres ochrony, który zabezpiecza sprzęt nawet w razie tzw. nieumyślnych uszkodzeń. Będą to sytuacje, w których sami przyczyniliśmy się do powstania uszkodzenia, np. postanowiliśmy sfilmować oblewające się wodą dzieci i zostaliśmy zachlapani. Jeśli zniszczyliśmy telefon w lany poniedziałek, warto sprawdzić czy przy jego nabywaniu dokupiliśmy stosowną ochronę, ewentualnie warto przemyśleć ją przy następnym zakupie – radzi Hubert Łapiński ekspert RTV Euro AGD.
Co jeśli nie ubezpieczyliśmy naszego smartfona?
Jeśli jednak nie ubezpieczyliście swojego smartfona, a okoliczności zalania telefonu lub innego jego uszkodzenia wykraczają poza dobrą zabawę i zostały spowodowane przez obcą nam osobę, możemy dochodzić od niej pokrycia kosztów usunięcia uszkodzenia lub odkupienia sprzętu. W takiej sytuacji musimy dysponować danymi takiej osoby, co niekiedy wymagać może konieczności wezwania Policji. Smartfony mogą kosztować nawet kilka tysięcy złotych, stąd warto mieć taką świadomość wychodząc na wielkanocny spacer. Nawet jeśli mieliśmy ubezpieczony telefon, warto zabezpieczyć dane osoby, która doprowadziła do jego uszkodzenia. To pozwoli ubezpieczycielowi dochodzić zwrotu odszkodowania, tzw. regresu i stanowić będzie skuteczną nauczkę na przyszłość. Jeśli to my lub co bardziej prawdopodobne nasze dziecko, oblewając kogoś zniszczyło jego telefon, również musimy się liczyć z ryzykiem pokrycia kosztów naprawy.