UOKiK zakwestionował sposób prezentacji cen oferowanych biletów na platformie eBilet. Internauci, na początkowym etapie wyszukiwania, widzieli jedynie minimalne ceny (np. „od 100 zł”, „od 275 zł”), jednak po wejściu na stronę wydarzenia okazywało się, że mogą być doliczone obowiązkowe opłaty dodatkowe. Te kwoty były ukrywane do momentu, gdy użytkownik wybrał kategorię, rodzaj biletu oraz miejsce na planie sali. UOKiK uznał, że taka praktyka wprowadzała klientów w błąd, gdyż cena minimalna prezentowana na początku nie obejmowała wszystkich kosztów. To działanie zostało nazwane "drip pricing", czyli dodawanie niezapowiedzianych wcześniej opłat na ostatnim etapie składania zamówienia.
W związku z tym, Prezes UOKiK nakazał eBiletowi zwrot opłaty serwisowej wszystkim klientom, którzy złożyli reklamacje. Ponadto, zobowiązał platformę do zmiany sposobu informowania konsumentów o minimalnej cenie biletów, która teraz musi zawierać opłatę serwisową oraz inne obowiązkowe opłaty, jeśli takie istnieją. Tomasz Chróstny, prezes UOKiK, podkreślił, że od początku zapoznawania się z ofertą konsument musi mieć pełną i rzetelną informację o kosztach, co powinno być standardem na rynku.
eBilet bezprawnie wydłużył termin zwrotu pieniędzy
Dodatkowo, UOKiK ustalił w osobnym postępowaniu, że w czasie epidemii eBilet informował klientów mailowo o wydłużeniu terminu zwrotu pieniędzy do 180 dni, powołując się na przepisy ustawy antycovidowej. Jednakże, UOKiK stwierdził, że ustawa antycovidowa nie obejmowała sprzedaży biletów, co oznaczało, że eBilet bezprawnie wydłużył termin zwrotu pieniędzy. W wielu przypadkach, platforma nawet przekraczała ten bezpodstawnie wydłużony termin, uniemożliwiając konsumentom dostęp do własnych środków finansowych.
W rezultacie, Prezes UOKiK nałożył na eBilet grzywnę w wysokości 1,32 miliona złotych. Warto jednak zaznaczyć, że kara nie jest jeszcze prawomocna, a eBilet ma prawo odwołać się od tej decyzji do sądu.