Hubert Biskupski: W trakcie wizyty prezydenta USA Joe Bidena w Warszawie w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej uroczyście podpisano tzw. bridge contract pomiędzy spółką Polskie Elektrownie Jądrowe a spółkami Westinghouse Electric Company i Westinghouse Electric Poland. To umowa na prace przedprojektowe w sprawie elektrowni jądrowej. Chodzi o elektrownię, która ma powstać na Pomorzu. Czy to ważne wydarzenie?
Dawid Piekarz, Orlen Synthos Green Energy: To bardzo istotne wydarzenie. Bridge contract to umowa, która rozdziela kwestie budowy elektrowni od wdrożenia pewnych technologii i dzieli zadania oraz wyzwania pomiędzy oba podmioty. To wprowadza nas w fazę twardych przygotowań do budowy. Oczywiście będziemy mieli jeszcze umowę na zaprojektowanie elektrowni, będziemy mieli umowy technologiczne, ale jest to istotny krok, który wizyta Joe Bidena w Polsce mocno przyśpieszyła. I bardzo dobrze, bo biorąc pod uwagę tempo dekarbonizacji i wyzwań przed jakimi stoimy, musimy się śpieszyć.
Minister klimatu Anna Moskwa powiedziała, że energia jądrowa to przyszłość Polski i droga do zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego. Jest to jednak droga trudna i długa. Obecnie w Polsce energetyka jest zdominowana przez węgiel kamienny i brunatny. Z opracowania przygotowanego przez EY wynika, że do 2050 roku mniej więcej jedna trzecia produkowanej energii elektrycznej będzie pochodzić z elektrowni atomowej. Czy faktycznie to przyszłość Polski?
Tak, bo jesteśmy krajem mocno uprzemysłowionym, z gospodarką energochłonną. Potrzebujemy energii, która będzie stabilna. Atom nie jest w kontrze do Odnawialnych Źródeł Energii (OZE), ale atom musi OZE uzupełniać. Bo OZE są dobre, tanie i wydajne, w sytuacji w której np. mocno wieje, jak w ostatnich dniach, więc wiatraki wykręciły połowę zapotrzebowania dla Polski. Ale nie codziennie tak wieje. Dlatego potrzebna jest energia, która zawsze będzie w sieci. A to nam zapewni energetyka atomowa. My już w 2040 roku staniemy przed olbrzymim wyzwaniem. Nawet jeśli wszystkie projekty z OZE jak wiatr, fotowoltaika, biogazownie będą szły w tempie, które prognozujemy, to i tak przy wyłączaniu mocy węglowych będzie problem.
Co zmieniła wojna na Ukrainie w kontekście postrzegania elektrowni atomowych?
Jeśli spojrzymy na resztę świata poza Niemcami, które planują wyłączyć swoje elektrownie atomowe w kwietniu, to mamy potężny renesans energetyki atomowej. Francja, Korea, Wielka Brytania, która wdraża program budowy małych reaktorów atomowych. Prezes Rolls-Royce'a mówił w Izbie Gmin, że jeżeli do 2030 r. Wielka Brytania czegoś nie zrobi ze swoją energetyką, to gospodarka brytyjska będzie w zapaści. Szwecja, która miała odchodzić od atomu wdraża program, który zapewnia dofinansowania dla podmiotów chcących budować energetyką atomową w tym kraju. Czechy mówią o tym, że chcą instalować SMR-y. Mamy renesans energetyki atomowej. I to z dwóch powodów. Wojna na Ukrainie pokazała, że epoka tanich surowców energetycznych ze Wschodu definitywnie się zakończyła. Ponadto Ukraina pokazała, że energetyka atomowa jest bezpieczna.
Powiedział Pan o kwestii bezpieczeństwa, a teraz kwestia finansowania. Elektrownie atomowe są niezwykle kosztowne jeżeli chodzi o proces projektowy i budowę samej infrastruktury. Czy to opłacalne inwestycje?
Trzeba pamiętać o tym, że elektrownia atomowa ponad połowę swoich kosztów generuje na etapie budowy. Potem ma niskie koszty, ponieważ tak naprawdę płaci się za paliwo, za personel i utrzymywanie jej w idealnym stanie technicznym, czyli utrzymanie infrastruktury i najwyższego standardu bezpieczeństwa. Nie mam takich wyliczeń dla dużego atomu, ale jeśli chodzi o mały reaktor, którym się zajmujemy, to jak policzyliśmy: jeżeli porównamy mały reaktor atomowy do elektrowni gazowej, która musi płacić za emisję CO2, to po 25 latach nieemitowania CO2 przez mały reaktor, on się zwróci z samych tych kosztów.
I w ten sposób przyszliśmy do małego atomu. Orlen Synthos Green Energy to spółka powołana przez dwa duże podmioty - Synthos, prywatną spółkę Michała Sołowowa i PKN Orlen, spółkę skarbu państwa. Orlen w duży atom wchodzić nie zamierza, ale zamierza wchodzić w mały atom. Czym są te SMR-y?
SMR to skrót od angielskiego - small modular reactor, czyli mały, modułowy reaktor.
Mały, że zmieści się w kieszeni, czy zajmujący obszar hektara?
Jest on ok. 10-krotnie mniejszy od dużego raktora, przy zachowaniu 30 proc. jego wydajności. Taki reaktor, nad którym pracujemy może dać 300 megawatów, czyli tyle ile ma przeciętny blok węglowy w Polsce.
Wyjaśnijmy czytelnikom, że 300 megawatów to energia jaka jest potrzebna do funkcjonowania średniej wielkości miasta (150 tys. mieszkańców) przez rok.
To bardzo trafne porównanie. Taki mały reaktor zajmuje obszar wielkości boiska piłkarskiego. Cała elektrownia SMR z infrastrukturą zajmuje ok. 10 hektarów. Mały reaktor został stworzony z myślą o zastosowaniu w przemyśle, żeby można było go wykorzystywać na terenie zakładu przemysłowego, który potrzebuje energii i pary.
W dużym uproszczeniu, PKN Orlen stawia sobie taki reaktor po to, żeby jego rafinerie, czy petrochemie mogły z niego korzystać.
Dokładnie tak, ale taki reaktor może też zasilać miasto w energię cieplną. Pamiętajmy, że jako Polska jesteśmy absolutny liderem nie tylko europejskim, ale może i światowym jeśli chodzi i liczbę mieszkań podłączonych do sieci ciepłowniczej. 16 milionów Polaków ma w domu kaloryfer zasilany z elektrowni albo elektrociepłowni. Z racji tego, że mały reaktor produkuje parę, może zasilać sieć komunalną. Mówiliśmy o tym, że jest on mały, ale nie mówiliśmy o tym, że jest modularny. Mówiąc najprościej, nie jest on budowany na placu budowy, tylko jest w całości albo w kilku częściach dostarczany z fabryki. Co z tego wynika? To, że tego typu reaktor powstaje znacznie krócej, niż duże urządzenie. Pozwala też na to, żeby wykorzystywać go w różnego rodzaju lokalizacjach. Warto przypomnieć, że Joe Biden zapowiedział budowę SMR-ów dla Ukrainy.
O ile elektrownie atomowe działają od wielu lat, to w przypadku SMR niektórzy mówią, że są one projektem naukowo-badawczym, a nie projekt komercyjny. Gdzie możemy zobaczyć działające, bezpieczne i opłacalne SMR-y?
Do tej pory SMR-y były produktami dość niszowymi, stosowano je np. tam, gdzie nie opłacało się ciągnąć energii z dużego reaktora, np. gdzieś za kołem podbiegunowym, chodziło o zasilanie zwłaszcza w USA i Kanadzie - baz wojskowych. W tej chwili można powiedzieć, że czterdzieści-pięćdziesiąt podmiotów na świecie pracuje nad SMR-ami. Część jest w Rosji i w Chinach, więc o tych nie mówimy. Ale mamy na przykład NuScale, projekt amerykański o bardzo małej mocy, czyli 50 megawatów, który został już przez amerykańskiego regulatora zlicencjowany. Mamy BWRX 300, projekt nad którym my pracujemy. On jest już komercyjnie zatwierdzony przez USA i przez Ontario Power Energy, największego operatora atomowego w Kanadzie. Warto zaznaczyć, że to nad czym pracujemy to nie tyle nowy projekt, co kolejna generacja reaktora, który działa w 10 krajach. My robimy z niego urządzenie, które będzie miało 1/3 mocy dużego reaktora przy 10 proc. jego wielkości. To jest modyfikacja reaktora, a nie wymyślanie czegoś nowego.
W I kwartale tego roku ma być przywrócona linia energetyczna biegnąca z okolic Rzeszowa do Chmielnickiej Elektrowni Jądrowej. Minister energii Ukrainy stwierdził, że pod kątem dalszej synchronizacji ukraińskiego systemu energetycznego z obszarem kontynentalnej Europy, dobrym projektem byłoby zbudowanie dodatkowo linii Równe – Chełm. Ten projekt chce realizować Orlen Synthos Green Energy.
Tak, już złożyliśmy odpowiednie dokumenty do Komisji Europejskiej. Po co nam taka linia? Zniszczona wojną Ukraina będzie mogła zasilać swoją gospodarkę w energię produkowaną w Polsce, ale też całej Europie. Ale co ważne, także Polska będzie mogła czerpać energię z ukraińskiej energii w Równem. Nie podaliśmy konkretnych dat uruchomienia tego projektu, bo będzie ona zależała od zakończenia walk na Ukrainie. Ale idealne byłoby uruchomienie jej do 2026 roku, bo wtedy zacznie się wyłączanie bloków węglowych w Polsce i będzie nam brakowało czystej, bezemisyjnej energii, a taka energia będzie mogła płynąć do nas z Ukrainy.
Rozmawiał Hubert Biskupski