Przejście na euro nie tak destrukcyjne jakby się wydawało?
Jak informuje Business Insider, podobnie jak w całej strefie euro, Chorwatom doskwierały ceny żywności (w tym alkoholu i wyrobów tytoniowych), które w skali roku poszły w górę o aż 14,8 proc. Ale też ich inflacja w skali strefy euro wcale nie była najwyższa. Większy wzrost cen w skali roku przeżyli Łotysze (21,6 proc.), Estończycy (18,8 proc.), Litwini (18,4 proc.) i Słowacy (14,9 proc.).
"Wygląda na to, że być może nastąpił efekt cappuccino, lub efekt bagietki, ale dla portfeli Chorwatów przejście na euro wcale nie miało per saldo destrukcyjnego wpływu. Przed laty zauważono, że po wprowadzeniu euro konsumenci są tak zdezorientowani, co jest tanie, a co drogie, że handel i usługi wykorzystują to, podnosząc ceny drobnych produktów"-pisze portal.
Według portalu porównując styczeń z grudniem ceny w Chorwacji wzrosły o 0,2 proc. w porównaniu ze spadkiem cen w całej strefie euro o 0,4 proc. miesiąc do miesiąca. Czy można dopatrywać się tu "efektu euro"? Ceny szybciej szły w górę miesiąc do miesiąca w siedmiu krajach strefy euro na 19, których dane zaprezentował Eurostat, a m.in. we Francji (+0,4 proc. mdm) i nieodległej od Chorwacji Austrii (+0,8 proc. mdm).
Nieuczciwe praktyki chorwackich handlowców? Rząd interweniuje
Jak informował Super Biznes, dwa tygodnie po wprowadzeniu euro, skok cen był na tyle odczuwalny, że Davor Filipović minister gospodarki Chorwacji zapowiedział, że podwyżki cen w związku z przejściem kraju na euro są niedopuszczalne i że rząd zrobi wszystko, co w jego mocy, aby chronić standard życia ludzi.
Jak informował portal hina.hr, rozważane są wszystkie środki, od czarnych list po zamrożenie cen towarów konsumpcyjnych.
W audycji chorwackiego radia „A sada Vlada” minister Filipović mówił o problemach, jakie nowa waluta przyniosła wielu konsumentom i handlowcom, podkreślając, że inflacja rośnie z miesiąca na miesiąc, a ceny żywności i napojów sprzedawanych w sieciach handlowych najbardziej przyczyniły się do tego skoku cen.