- Analiza danych rynkowych z 2025 roku ujawnia, jak nieprecyzyjne regulacje dotyczące oceny zdolności kredytowej napędzają lawinę pozwów, zagrażając rentowności firm pożyczkowych
 - Zagrożenie utratą całego zysku z umowy kredytowej staje się kluczowym czynnikiem wpływającym na płynność finansową i model biznesowy całego sektora finansowego
 - Eksperci rynku wskazują, że brak jasnych wytycznych prawnych zmusza instytucje finansowe do radykalnej zmiany strategii zarządzania ryzykiem, co może zamrozić akcję kredytową
 - Nowe przepisy faworyzujące banki mogą zaburzyć przewagę konkurencyjną na rynku wartym ponad 120 mld zł i ograniczyć dostępność finansowania dla konsumentów
 
              Niejasne przepisy, pewna sankcja
Opublikowany w lipcu 2025 roku projekt nowej ustawy o kredycie konsumenckim wprowadza na rynek finansowy dużą niepewność. Kluczowy problem stanowią nieprecyzyjne zasady oceny zdolności kredytowej, które są bezpośrednio powiązane z dotkliwą sankcją darmowego kredytu. Nowe przepisy zobowiązują kredytodawców, aby dokonywali oceny „w interesie konsumenta” i uwzględniali „w odpowiedni sposób czynniki istotne”. Ustawa nie wyjaśnia jednak, co te ogólne sformułowania oznaczają w praktyce. Każde, nawet nieintencjonalne naruszenie tych niejasnych wymogów, może skończyć się nałożeniem sankcji, w ramach której klient zwraca tylko pożyczony kapitał, bez żadnych odsetek czy opłat. Dla firm finansowych oznacza to utratę całego zysku z umowy. Co więcej, projekt znosi dotychczasowy limit kwotowy 255 550 zł, przez co groźba sankcji obejmie wszystkie kredyty konsumenckie, które nie są zabezpieczone hipoteką.
Lawina pozwów, paraliż sądów
Konsekwencje tej prawnej niepewności są już widoczne w rosnącej fali postępowań sądowych. Liczba spraw dotyczących sankcji darmowego kredytu wystrzeliła z około 2000 w 2023 roku do ponad 15 000 na koniec pierwszego kwartału 2025 roku. Największe banki już teraz borykają się z tysiącami pozwów. Przykładowo, PKO BP na koniec pierwszego półrocza 2025 roku był stroną w 5685 takich sprawach, a łączna wartość roszczeń sięgnęła 143 mln zł. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że Sąd Najwyższy wstrzymał prace nad kluczową uchwałą w tej sprawie (sygn. III CZP 15/25), czekając na rozstrzygnięcia Trybunału Sprawiedliwości UE. Taka sytuacja oznacza, że rynek przez długi czas nie otrzyma jasnych wytycznych, co grozi dalszą eskalacją sporów i destabilizacją sektora.
Polecany artykuł:
Nowe przepisy faworyzują banki
Poza ogólnym ryzykiem prawnym, projektowane regulacje wprowadzają także nierówne warunki konkurencji między bankami a firmami pożyczkowymi. Zgodnie z nowymi przepisami, instytucje pożyczkowe będą mogły stosować uproszczoną procedurę oceny zdolności kredytowej tylko do kwoty równej jednokrotności minimalnego wynagrodzenia, czyli 4666 zł. W tym samym czasie banki, działając na podstawie Rekomendacji T wydanej przez KNF, mogą stosować uproszczone procedury dla znacznie wyższych kwot, sięgających nawet 106 217 zł w przypadku stałych klientów. Związek Przedsiębiorstw Finansowych alarmuje, że tak duża dysproporcja, oparta na różnych wskaźnikach ekonomicznych, nie ma uzasadnienia i w oczywisty sposób faworyzuje jeden segment rynku kosztem drugiego.
Rynek za 120 mld zł pod znakiem zapytania
Skutki nowych regulacji mogą być odczuwalne dla całej gospodarki, ponieważ dotyczą rynku kredytów i pożyczek konsumenckich, którego wartość w 2025 roku przekroczy 120 mld zł. Połączenie niejasnych przepisów, realnej groźby utraty całego zarobku na umowie oraz nierównych zasad gry może skłonić kredytodawców do nadmiernej ostrożności. To z kolei przełoży się na ograniczenie dostępności finansowania dla konsumentów. Już teraz sektor pożyczkowy jest wyjątkowo selektywny, co pokazały dane z września 2025 roku, kiedy odrzucono blisko 80 proc. wniosków. Pomimo apeli branży o zorganizowanie spotkania w celu wypracowania bardziej racjonalnych przepisów, projekt nie został poddany szerszym konsultacjom, co budzi poważne obawy o jego ostateczny kształt i negatywny wpływ na rynek.
                  