Sprawa stawek godzinowych dotycząca polskich kierowców do czerwoności rozgrzewa zainteresowanych tematem od 1 stycznia 2015 r., kiedy, jako pierwsze, nowe przepisy dotyczące minimalnej stawki za godzinę pracy kierowców wprowadziły Niemcy (wynosi ona 8,5 euro - ok. 37 zł). Co ciekawe, kwota ta nie dotyczyła tylko osób pracujących na terenie Niemiec, ale też choćby polskich kierowców tirów, którzy tylko przejeżdżają przez ten kraj z towarem. Oznaczało to ni mniej, ni więcej tyle, że polski przedsiębiorca zatrudniający kierowcę musiał mu płacić więcej za godzinę przejechaną na terytorium naszych zachodnich sąsiadów. W lipcu br. podobne prawo wprowadziła też Francja. Tu przepisy są jeszcze mniej korzystne dla zagranicznych przedsiębiorców, bo, kiedy ich pracownik jest na terenie Francji, muszą mu wypłacić za godzinę pracy aż ok. 10 euro (ok. 43 zł).
ZOBACZ TEŻ: Płaca minimalna w Polsce na przestrzeni lat [INFOGRAFIKA]
Należy tu jednak zaznaczyć, że Niemcy zawiesili kontrowersyjne prawo już 30 stycznia 2015 r., ponieważ Komisja Europejska krytycznie odnosiła się do nowych przepisów, wskazując, że mogą one ograniczać swobodę działalności na wspólnym europejskim rynku. Przepisy wciąż tkwią w zawieszeniu, ale wyłącznie, jeśli chodzi o tranzyt towarów przez terytorium Niemiec. Jeśli kraj naszych zachodnich sąsiadów jest miejscem docelowym podróży zagranicznego kierowcy, pracodawca wciąż musi płacić mu 8,5 euro za godzinę. Niemcy wciąż nie są w stanie dojść do porozumienia w kwestii zmiany przepisów z Komisją Europejską. KE ma również zastrzeżenia do regulacji francuskich – te jednak wciąż są w mocy. Mało tego, polscy przewoźnicy zaczęli być właśnie kontrolowani przez francuskie służby!
Strona francuska tłumaczy swoje działania upływem okresu ochronnego, który trwał zaledwie miesiąc od wprowadzenia nowych przepisów. W tym czasie, nawet jeśli kontrolowany kierowca nie miał wymaganych dokumentów potwierdzających wypłacanie mu francuskiej stawki godzinowej, odstępowano od nałożenia kary. Jak wskazuje Łukasz Włoch, Główny Ekspert Ogólnopolskiego Centrum Rozliczania Kierowców, znany jest na razie przynajmniej jeden przypadek dużego polskiego przewoźnika, który został zobowiązany w trybie pilnym do dostarczenia odpowiednich papierów. Jeśli tego nie zrobi, zostanie ukarany. Polscy przedsiębiorcy uważają, że wypłata francuskiej stawki godzinowej pracowników może zakończyć się nawet bankructwem części firm. Wskazują też na zagmatwanie nowych przepisów, przez które przedsiębiorcy nie wiedzą, komu faktycznie powinni wypłacać francuskie stawki.
ZOBACZ TEŻ: Płaca minimalna 2017: rząd proponuje 2 tys. zł brutto
O skali niejasności może choćby świadczyć różna wysokość ewentualnych kar dla przewoźników w zależności od źródła. Według polsatnews.pl mowa tu o maksymalnie 750 euro mandatu i nawet 500 tys. euro kary administracyjnej. Z kolei kurierlubelski.pl podaje, że grzywny mogą sięgać od 450 do 4 tys. euro za każdego pracownika, a według trans.eu przewoźnik musi się liczyć z grzywną do 2 tys. euro za każdego kierowcę i wspomnianą wcześniej karą administracyjną do 500 tys. euro. W sieci można również natrafić na informacje, że wysokość grzywny może być zależna od tego, ile razy dany przewoźnik zostanie złapany na łamaniu przepisów.
Źródła: kurierlubelski.pl, polsatnews.plm trans.eu, zmpd.pl, pspdgdynia.pl, koben.pl
Francja kontroluje polskie firmy przewozowe. Grożą im wysokie grzywny
Od 1 lipca br. we Francji obowiązują kontrowersyjne przepisy, według których polski kierowca ciężarówki, który przewozi towary na francuskim terytorium, musi otrzymywać za godzinę pracy stawkę określoną tamtejszym prawem. Wynosi ona ok. 10 euro. Francuskie służby zaczęły właśnie kontrolę polskich przewoźników, którym za łamanie przepisów grożą naprawdę srogie kary.