- Polska może być zmuszona zagwarantować 10,2 mld euro na unijne wsparcie dla Ukrainy, co stwarza ryzyko finansowe dla budżetu państwa w przypadku problemów z rosyjskimi aktywami.
- Poseł Berkowicz określa to zobowiązanie jako "haracz", sugerując, że pieniądze polskich podatników mogą trafić na odbudowę Ukrainy, zamiast na potrzeby kraju.
- Polska już teraz spłaca odsetki od pożyczki Ukrainy w UE (ponad 102 mln zł w 2024 r.), co pokazuje realne koszty unijnego wsparcia dla Kijowa.
- Mimo zamrożenia rosyjskich aktywów, nie ma pewności co do ich wykorzystania, co oznacza, że ryzyko finansowe dla Polski w związku z gwarancjami pozostaje wysokie
Polska przed nowym zobowiązaniem? Gwarancje na 10,2 mld euro
Nowe unijne plany wsparcia dla Ukrainy mogą oznaczać dla Polski poważne zobowiązanie finansowe. Zgodnie z informacjami nagłośnionymi przez posła Konfederacji, Konrada Berkowicza, na Polskę może przypaść obowiązek zagwarantowania kwoty aż 10,2 mld euro na "reparacje" dla naszego wschodniego sąsiada. Mechanizm ten opiera się na pożyczce, która w pierwszej kolejności ma być sfinansowana z zamrożonych rosyjskich aktywów. Problem pojawia się w scenariuszu, w którym Rosja nie zapłaci lub dostęp do jej środków zostanie zablokowany.
W takiej sytuacji ciężar spłaty spadnie na państwa członkowskie udzielające gwarancji. To właśnie potencjalne problemy z wykorzystaniem rosyjskich aktywów sprawiają, że unijne gwarancje dla Ukrainy stają się realnym obciążeniem dla budżetów państw członkowskich, w tym Polski.
Poseł Konrad Berkowicz alarmuje: "To nie pomoc – to haracz"
Głos w tej sprawie zabrał poseł Konrad Berkowicz, który na platformie X nie przebierał w słowach. „Unia właśnie szykuje nam rachunek: Polska ma zagwarantować 10,2 mld euro na „reparacje” dla Ukrainy. Gdy Rosja nie zapłaci lub Belgia zablokuje rosyjskie aktywa – zapłacimy my wszyscy” – alarmował polityk.
Wskazał przy tym na kontrast między skalą pomocy zagranicznej a krajowymi potrzebami.
„Za nasze pieniądze będą tam budować fabryki i wypłacać pensje skorumpowanym urzędnikom w Kijowie, podczas gdy u nas brakuje np. na szpitale” – dodał. Całą sytuację podsumował jednym, mocnym określeniem: „To nie pomoc – to haracz”. Swój wpis zakończył apelem o „zakończenie tego szaleństwa i odzyskanie kontroli nad własnym państwem i własnymi pieniędzmi”.
Okazuje się, że obawy te nie są bezpodstawne, ponieważ Polska już teraz ponosi realne koszty związane z unijnym wsparciem dla Kijowa. Jak wynika z odpowiedzi resortu finansów na interpelację posła Grzegorza Płaczka, również z Konfederacji, Polska spłaca odsetki od wielomiliardowej pożyczki zaciągniętej przez Ukrainę w Komisji Europejskiej. Tylko w 2024 roku z budżetu państwa przeznaczono na ten cel ponad 102 mln zł, a prognoza na 2025 rok zakłada wzrost tej kwoty do ponad 110 mln zł. Ministerstwo potwierdziło, że Polska będzie regulować te zobowiązania także w kolejnych latach.
Jak działają unijne gwarancje i kiedy Polska musiałaby zapłacić?
Kontrowersje wokół nowego mechanizmu zbiegają się z przełomem w Brukseli. Państwom UE udało się porozumieć w sprawie stałego zamrożenia rosyjskich aktywów, bez konieczności cyklicznego przedłużania sankcji co pół roku. Decyzja ta, przyjęta większością kwalifikowaną, ma na celu obejście potencjalnego weta ze strony Węgier i przybliża Wspólnotę do wykorzystania tych środków na wsparcie Ukrainy. Podstawą prawną jest art. 122 Traktatu o Funkcjonowaniu UE, mówiący o pomocy finansowej w nadzwyczajnych sytuacjach. Co ciekawe, jeszcze niedawno rozwiązanie to krytykował premier Belgii, wskazując, że Ukraina nie jest członkiem UE.
Jednak stanowisko Brukseli uległo zmianie, a belgijski minister finansów przyznał, że "w pewnym momencie" rosyjskie środki będą musiały zostać użyte. Chociaż decyzja o stałym zamrożeniu aktywów jest postrzegana jako przełom, nie przesądza ona ostatecznie o formie wsparcia, a realne koszty pomocy Ukrainie dla poszczególnych krajów będą zależeć od finalnych ustaleń i powodzenia w wykorzystaniu rosyjskich środków. Dopóki nie ma pewności co do ich dostępności, ryzyko finansowe dla krajów gwarantujących pożyczkę pozostaje otwarte.
