Polacy nie chcą adoptować psów? Powodem jest inflacja
Posiadanie zwierzaka w postaci psa to nie lada wyzwanie. Wielu decyduje się takiego przygarnąć bądź kupić, nie zdając sobie sprawy z ogromną ilością obowiązków. Oprócz opieki właściciel musi regularnie uczęszczać z nim do weterynarza, co niekiedy wiąże się ze sporymi kosztami. W dobie panującej inflacji nie każdy jednak może sobie pozwolić na kupno lub adopcję zwierzęcia i wielu taką decyzję musiało odłożyć w czasie. Schroniska jednak zachęcają, aby dać im drugi, lepszy dom pełen miłości, jednak dla niektórych nie jest to wystarczający argument i wolą oszczędzać.
Polecany artykuł:
Z jakimi problemami zmagają się dziś właściciele schronisk?
Niektórzy znalazło sposoby na oszczędzanie, jednak niektóre z nich z pewnością nie są godne pochwały. Przez inflację Polacy zaczęli szukać niekiedy brutalnych opcji i zwyczajnie pozbywają się swoich zwierzaków, których utrzymanie wiąże się z dodatkowymi kosztami. Niestety, wielu ludzi wciąć traktuje zwierzęta jak zabawki i nie biorą za nie pełnej odpowiedzialności. Dziś schroniska alarmują do mieszkańców i proszą o rozwagę. Przyjmują coraz więcej zwierząt, a to wiążę się z kupnem chociażby większej ilości karmy.
Polecany artykuł:
Inflacja dobija schroniska
Inflacja i gwałtowne wzrosty cen nie ominęły schronisk i wiele z nich musi prosić o dodatkową pomoc. Przykładem jest schronisko w Zielonej Górze, którym zarządza „OTOZ Animals Zielona Góra”, które na początku br. posiadało 300 psów i kotów. Jak podkreślali pracownicy, „inflacja zabija (ich) marzenia”. – Kolejne rachunki za prąd i wodę powodują, że zakupy, o których myśleliśmy pół roku temu, są już nierealne. Dzisiaj walczymy o każde oszczędności, bo wzrost cen dotknął także karmę dla zwierząt – mówiło w lutym Schronisko Zielona Góra. Przytułek w dalszym ciągu funkcjonuje. Nie oznacza to jednak, że problemy się skończyły, wręcz przeciwnie, one narastają. Powód? Inflacja. Na wielu platformach organizowane są zbiórki, dzięki którym można wesprzeć lokalne schroniska.