Inflacja w USA hamuje, Fed nie ruszy stóp
Dzisiejsze odczyty były zarazem ostatnimi ważnymi wskazówkami przed grudniowymi posiedzeniami banków centralnych. W środę Fed utrzyma koszt pieniądza w przedziale 5,25-5,50 proc., a dzień później Europejski Bank Centralny pozostawi stopę depozytową na najwyższym w historii pułapie 4,0 proc. Mimo to oba wydarzenia są mocno wyczekiwane, m.in. ze względu na nowe projekcje makroekonomiczne, które wyznaczą kierunek polityce pieniężnej w 2024 r.
Dolar przestał tracić w momencie, gdy zaczęło się tonowanie zbyt wygórowanych oczekiwań odnośnie do tempa i skali cięć stóp procentowych w USA. Na starcie grudnia inwestorzy zakładali, że do końca przyszłego roku koszt pieniądza zostanie ścięty o ok. 135 pb. Obecnie rynek spodziewa się łącznej redukcji o 1 punkt procentowy. Dla odbicia wartości dolara o ok. 2,5 proc., zwrotu EUR/USD w okolicy 1,10 i powrotu USD/PLN powyżej 4,0 kluczowe było wykrystalizowanie się przekonania, że to Europejski Bank Centralny zmuszony będzie szybciej i śmielej wycofywać się z dokonanych w minionych kwartałach podwyżek.
Stary Kontynent wciąż balansuje na krawędzi recesji. Do tego inflacja w Eurolandzie wyhamowała już do 2,4 proc. r/r, mocno zbliżając się do celu ECB. Odnotowało ten fakt szereg decydentów (w tym m.in. François Villeroy de Galhau, którego opinia często jest postrzegana jako odzwierciedlenie środka ciężkości poglądów w Radzie Prezesów) i stało się wodą na młyn oczekiwań, że pierwsze cięcie może nastąpić już w marcu, a łącznie w 2024 r. stopy zostaną zredukowane o ok. 130 pb. Sytuacja stanowi komunikacyjne wyzwanie dla władz pieniężnych, które dotąd postulowały długie utrzymywanie restrykcyjnej polityki po zakończeniu cyklu zacieśniania.
W końcówce roku o kierunku notowań euro i dolara przesądzi to, który bank centralny bardziej przekonująco będzie się odżegnywać od bliskości obniżek stóp procentowych. Po ostatnich, krzepiących informacjach z gospodarki próby zachowania przez szefa Fed Jerome Powella ostrego kursu będą bardziej wiarygodne.
W szerszym horyzoncie na notowaniach głównych walut zaważy przede wszystkim rozwój sytuacji gospodarczej. W przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych dynamika wynagrodzeń w Eurolandzie nie osiągnęła jeszcze apogeum. Wraz z prognozowaną poprawą koniunktury i wygaśnięciem ryzyka recesji będzie to sprzyjać utrwalaniu się inflacji bazowej na zbyt wysokim, nieakceptowalnym przez władze monetarne poziomie. Dostrzegamy znaczące prawdopodobieństwo, że wbrew bieżącej wycenie to Fed w przyszłym roku zetnie stopy szybciej i mocniej niż EBC. W rezultacie dolar wznowi trend spadkowy: EUR/USD przebije 1,10, a USD/PLN zadomowi się poniżej 4,0. Prognozy walutowe fintechu Cinkciarz.pl zakładają, że za rok za amerykańską walutę płacić będziemy ok. 3,65 zł.
Polecany artykuł:
Autorem tekstu jest Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.