Nazistowscy miliarderzy

Jak znane marki dorobiły się na II wojnie światowej? Nie tylko Hugo Boss współpracował z nazistami

2023-08-07 7:17

W nazistowskich Niemczech przemysłowcy zbudowali ogromne fortuny na niewolniczej pracy i skradzionej żydowskiej własności. W powojennych Niemczech Zachodnich pozwolono im je zatrzymać – a denazyfikacja nie przeszkadzała tym, którzy najwięcej zyskali na reżimie.

Spis treści

  1. Gospodarka wojenna dźwignią sukcesu
  2. Hugo Boss i inni poganiacze niewolników
  3. Siemens, Volkswagen, BMW, Daimler-Benz, BASF?
  4. Wrogie przejęcia pożydowskiego majątku
  5. Krupp - od maszyn rolniczych do czołgów
  6. Garbus na życiorysie Porsche
  7. Detonatory Kodaka

Nie można jednak stawiać znaku równości między nazistowskim łotrem, który wspierając Hitlera zapewniała lukratywne kontrakty swojej firmie, a obecnymi kwitnącymi interesami marek mających w swojej historii „światło ćmiący” epizod.

Dzisiaj, od góry do dołu, pracują w tych korporacjach ludzie, którzy II wojnę światową znają z różnych źródeł, tylko nie z doświadczenia. Obecni szefowie firm unurzanych niegdyś po pachy w narodowym socjalizmie odległych poprzedników, nie mają niczego wspólnego z ich zasługami dla III Rzeszy.

Na te marki nie pada „długi cień”, podobnie jak np. na osoby, których rodzice byli komunistami. Ponad 80 lat od wojny to szmat czasu, który praktyki kooperacyjno-kolaboracyjne dawno zostawił w tyle.

Gospodarka wojenna dźwignią sukcesu

Zdobycze wojenne biznes przygarniał w czasach Wehrwirtschaftu, czyli gospodarki wojennej, opartej na grabieży mienia i wyzysku ludności podbitych państw. Wehrwirtschaft oznacza „gospodarkę obronną”, ponieważ zwyczajem totalitaryzmów jest odwracanie kota ogonem.

Konikiem Hitlera, zresztą słusznym, gdy wziąć pod uwagę jego ambicje imperialne, był rozwój bardzo dobrze wyposażonej armii. Potrzebował biznesu gotowego posunąć te plany naprzód i wspierać walczącą Rzeszę produkcją militariów i innych rzeczy niezbędnych niemieckim żołnierzom, a przy tym utrzymywać technologię ich produkcji w tajemnicy, być wiernym, elastycznym, a do tego, jak się okazało, żądnym krwawych pieniędzy.

To dzięki zamówieniom na mundury swoją małą manufakturę odziedziczoną po ojcu krawiec Hugo Boss zmienił w wielką firmę odzieżową i galanteryjną, która zrobiła bajeczną karierę w świecie mody, ale dopiero po zakończeniu wojny. 

Do 1938 roku firma Hubo Boss koncentrowała się na produkcji mundurów Wehrmachtu. Firma przynosiła zyski i rozwijała się w okresie Trzeciej Rzeszy, ale nie stała się jednym z gigantów przemysłowych, ani też nie odgrywała żadnej roli w projektowaniu mundurów. Była to po prostu typowa firma średniej wielkości.

Obroty firmy rosły aż do 1942 roku, kiedy to został wprowadzony w system cen sztywnych, który dawał firmom produkującym mundury po najniższych cenach dobre warunki zaopatrzenia w surowce oraz... pracowników.

Hugo Boss i inni poganiacze niewolników

Hugo Boss wykorzystywał robotników przymusowych, głównie kobiet, i francuskich jeńców wojennych od kwietnia 1940 r. Do okolicznych firm włókienniczych, dostarczających wełniane sukno na mundury, gestapo sprowadziło przymusowych robotników z polskiego ośrodka tekstylnego w Bielsku – z pomocą gestapo.

Robotnicy (mężczyźni) byli przetrzymywani w barakach należących do firmy Bossa, podczas gdy robotnice (kobiety) były początkowo zakwaterowane u miejscowych rodzin, podczas gdy budowano dla nich obóz.

Hugo Boss przynajmniej próbował poprawić sytuację tamtejszych robotników, składając w 1944 r. wniosek o zakwaterowanie dla swoich pracowników i większe dotacje żywności. Choć robotnicy przymusowi żyli w trudnych warunkach, w porównaniu z sytuacją innych robotników przymusowych ich traktowanie było relatywnie lepsze.

Po wojnie Hugo Boss został osądzony za swoje zaangażowanie w nazistowskie struktury i ukarany grzywną w wysokości 100 000 marek niemieckich. 

To właśnie kontrakty na mundury, broń, amunicję, spadochrony, buty dla żołnierzy, ich menażki, sztućce, nie mówiąc o skarpetkach, zrobiły gigantów biznesu z przedwojennych zakładów, które niekiedy ledwie przędły. Za to dzisiaj są markowymi biznesami, absolutnie nie kojarzonymi z kolaboracją z jednym z najbardziej bestialskich reżimów w dziejach.

Siemens, Volkswagen, BMW, Daimler-Benz, BASF?

Pytanie, czy np. ich dawni właściciele byli świadomi co dzieje się w obozach koncentracyjnych, nie stwarza trudności z odpowiedzią. Oczywiście, że wiedzieli o zbrodniach i „eliminacji” w komorach gazowych, skoro zatrudniali robotników z obozów koncentracyjnych.  

Firmy takie jak Siemens, Volkswagen, BMW, Daimler-Benz, Dr. Oetker, Porsche, Krupp, IG Farben i wiele innych współpracowało z SS, które budowało „satelitarne obozy koncentracyjne” w pobliżu fabryk i kopalń tych prywatnych firm, w których pracowali niewolnicy w najstraszniejszych warunkach.

Jak firmy mogły być nieświadome planowej eksterminacji Żydów, skoro wiele spośród nich pracowało przy budowie obozów śmierci na mocy umów z SS.

BASF, największa na świecie firma chemiczna, w swoim wojennym wcieleniu, IG Farben, produkowała cyklon B do nazistowskich komór gazowych.

Z zachowanej korespondencji pomiędzy firmą wznoszącą piece krematoryjne w Auschwitz (JA Topf & Sons) a SS, wynika, że zarządcy obozu płacili firmie nieterminowo, uważając, że sam prestiż związany z udziałem w tym przedsięwzięciu (holokauście) jest już pewną formą wynagrodzenia.  

Wrogie przejęcia pożydowskiego majątku

Friedrich Flick uważany a najbogatszego Niemca właściciel olbrzymiego koncernu, dawał przykład innym firmom jak wspierać ruch nazistowski, licząc na ułatwienia w przejęciu „niearyjskiego” kapitału. Pośród jego zaleceń znajdowała się m.in. praca niewolnicza więźniów.

Ubezpieczeniowy gigant Allianz zyskiwał na wspieraniu nazizmu wzorcowo. Jego właściciele Von Fimckowie dzięki protekcji III Rzeszy, po Anschlussie Austrii dokonali wrogiego przejęcia banku należącego do Rotshildów.

Dzisiejsi główni udziałowcy BMW, rodzina Quandt jest świadoma, że jej przodkowie czerpali wojenne zyski dzięki powinowactwu z  Josephem Goebbelsem – szefem  propagandy III Rzeszy. Przemysłowcy ci zyskali monopol na baterie do okrętów podwodnych Kriegsmarine oraz opinię najsroższych władców niewolników. 

Krupp - od maszyn rolniczych do czołgów

Alfried Krupp i jego ojciec Gustav byli początkowo wrogo nastawieni do partii nazistowskiej. Jednak w 1930 roku Hjalmar Schacht przekonał ich , że Adolf Hitler zniszczy związki zawodowe i lewicę polityczną w Niemczech. Schacht zwrócił również uwagę, że rząd hitlerowski znacznie zwiększyłby wydatki na zbrojenia. W 1933 Krupp wstąpił do Schutzstaffel (SS) od tego roku koncern produkujący maszyny rolnicze rozpoczął produkcję czołgów. 

Podczas II wojny światowej Krupp zapewnił armii niemieckiej ciągłe dostawy czołgów, amunicji i uzbrojeni . Był również odpowiedzialny za przeniesienie fabryk z krajów okupowanych z powrotem do Niemiec, gdzie zostały one odbudowane przez firmę Krupp.

Krupp budował także fabryki w krajach okupowanych przez Niemców i wykorzystywał siłę roboczą ponad 100 000 więźniów obozów koncentracyjnych. Obejmowało to fabrykę bezpieczników w Auschwitz. Więźniów przewożono także na Śląsk gdzie budował fabrykę haubic. Szacuje się, że w wyniku metod stosowanych przez strażników obozów zmarło około 70 000 osób pracujących dla Kruppa.

W 1943 roku Adolf Hitler mianował Kruppa ministrem gospodarki wojennej. W tym samym roku SS zezwoliło mu na zatrudnienie 45 000 rosyjskich cywilów do pracy przymusowej w jego fabrykach stali oraz 120 000 jeńców wojennych w jego kopalniach.

Aresztowany przez armię kanadyjską w 1945 roku Alfried Krupp był sądzony jako zbrodniarz wojenny w Norymberdze. Oskarżono go o grabież okupowanych terytoriów i barbarzyńskie traktowanie jeńców wojennych i więźniów obozów koncentracyjnych. Z zebranych dowodów wynikało, że Krupp wnioskował o niewolniczą pracę i podpisał szczegółowe umowy z SS, powierzając im odpowiedzialność za wymierzanie robotnikom kar.

Krupp został ostatecznie uznany winnym bycia głównym zbrodniarzem wojennym i skazany na dwanaście lat więzienia oraz skonfiskowanie całego majątku. Wraz z nim skazanych i uwięzionych było dziewięciu członków zarządu Friedrich Krupp AG. 

Zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w zimną wojnę i udział w wojnie koreańskiej wymusił zainteresowanie potencjałem metalurgicznym i militarnym pokonanych Niemiec. John J. McCloy, wysoki komisarz w okupowanych przez Amerykanów Niemczech, już w październiku 1950 roku zniósł ograniczenie na produkcję niemieckiej stali. W styczniu 1951 roku John J. McCloy uwolnił Alfrieda Kruppa i jego zarząd. Zwrócono mu również majątek, wyceniony na około 45 milionów, oraz liczne firmy.

Garbus na życiorysie Porsche

Rudolf-August Oetker, spadkobierca imperium budyniu i mrożonek, który zgłosił się na ochotnika do Waffen-SS, podpisał z nazistami kontrakt na prowiant dla Wehrmachtu. On także korzystał z pracy niewolniczej. Po wojnie nigdy nawet nie widział wnętrza sali sądowej, a potem zatrudniał i wspierał byłych wybitnych nazistów.

Kolejny potentat, Ferdinad Porsche, twórca marek Porsche i Volkswagen i autor uroczego „garbusa”, zamówionego osobiście przez Adolfa Hitlera, który chciał obdarować swój aryjski lud tanim „samochodem dla każdej rodziny”. Porsche, będąc członkiem NSDAP i SS osobiście nadzorował powstawanie projektu i budowę samochodu, który dzisiaj jest kultowy. Na jego linii produkcyjnej pracowali bez wytchnienia, poganiani i pilnowani więźniowie m. in. z Auschwitz.

W III Rzeszy więźniów z obozów zagłady wykorzystywało aż 90 proc. ówczesnych niemieckich firm. Dodajmy, że dzisiaj bardzo znanych i cenionych: Continental, BMW, Mercedes-Benz, Volkswagen, Siemens, Bayer, Agfa, Dr. Oetker, Hugo Boss, Allianz, Deutsche Reichsbahn (który przejął całą polską infrastrukturę kolejową), Lufthansa, Deutsche Bank, koncern IG Farben (obecnie BASF), Fanta, Nestle, Ford i Kodak.

Detonatory Kodaka

Kodak, który pom dojściu Hitlera do władzy wyrzucił na bruk wszystkich Żydów, po czym przestawił się na produkcję detonatorów. W końcu one też robiły „pstryk”.

Na ich tle wybija się Bayer, który nie tylko produkował Cyklon B, ale wspierał nazistowskich lekarzy eksperymentujących w obozach zagłady, a szczególnie doktora Josefa Mengele, który renomę wypracował sobie w Auschwitz.

Przemysłowcy tacy jak Günther Quandt, Friedrich Flick i Ferdinand Porsche po wojnie nigdy nie stanęli przed sądem,  pozwolono im nawet zachować swoje aktywa i kontynuować działalność. Podczas „cudu gospodarczego” lat 50. w Niemczech dorobili się jeszcze większych fortun, a ich rodzinne firmy pozostają jednymi z najpotężniejszych w Niemczech. 

Jeden z niemieckich historyków, Götz Aly, pokusił się by oszacować majątek zagrabiony  przez Niemców, także ten wykorzystywany przez firmy, których szefowie z dumą nosili czerwoną opaskę z hakenkreuzem. Wyszło mu, że dzisiaj byłby wart 2 bln euro. Jak mawiał Richard Kaselowsky, twórca potęgi firmy Dr. Oetker – wszystko zależy od Führera, ale i od ceny.

28 ton nazistowskiego złota ukryte na Dolnym Śląsku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze