Klasa średnia. Ile trzeba zarabiać, by do tej grupy się zaliczać? Teorii na ten temat jest wiele. Dla jednych to zarobki najlepiej nieco powyżej średniej krajowej, czyli obecnie około 6 tys. zł, wyższe wykształcenie, mieszkanie, samochód, weekendy poza miastem i zagraniczne wczasy. Dla innych to zarobki dużo wyższe, wchodzące w najwyższy próg podatkowy, co najmniej domek jednorodzinny, auto średniej klasy, weekendy w spa i wczasy w modnych krajach. Generalnie według OECD w kontekście państw rozwiniętych, do klasy średniej zaliczają się gospodarstwa domowe z dochodem na głowę między 75 a 200 proc. mediany dochodów w kraju, czyli w Polsce będą to zarobki rzędu 4,5 - 12 tys. zł. Jak widać rozpiętość jest dosyć duża. Tymczasem wiceszef resortu finansów ma na temat klasy średniej w Polsce swoją teorię. - W Ministerstwie Finansów na klasę średnią patrzymy pod kątem średnich zarobków. Z danych wynika, że 10 proc. najlepiej zarabiających Polaków uzyskuje dochody miesięczne powyżej 10 tys. zł, więc ich spokojnie można uznać za klasę wyższą. Natomiast klasa średnia, patrząc na dominantę średnich zarobków, zaczyna się powyżej 4 tys. zł brutto. Już od tego poziomu sama osoba ma odczucie, że należy do klasy średniej – powiedział Piotr Patkowski (29 l.) w programie Kurier Ekonomiczny Radia Wnet.
Według ministra 4 tysiące to bogactwo. Piotr Patkowski o zarobkach Polaków
Klasa średnia, czyli pod względem ekonomicznym, klasa pomiędzy wyższą i niższą. W tej grupie teoretycznie powinny znajdować się takie gospodarstwa domowe, których zarobki pozwalają na życie na średnim poziomie. W praktyce oznacza to zwykle pensje na poziomie w okolicach średniej krajowej, mieszkanie, auto, zagraniczne wakacje. Zwykle są to osoby z wyższym wykształceniem. Są też teorie, które do wora z napisem "klasa średnia" wrzucają osoby, które osiągają najwyższy próg podatkowy. Tymczasem wiceminister finansów ma na ten temat swoją teorię i podał kwotę zarobków klasy średniej. Pula ta może wielu zaskoczyć.