- 20 września 2018 r. podsekretarz stanu w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju Witold Słowik złożył na ręce ministra inwestycji i rozwoju Jerzego Kwiecińskiego rezygnację z zajmowanego stanowiska. Została ona przyjęta, a dokument przekazany do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów - poinformował PAP rzecznik ministerstwa Stanisław Krakowski.
Wedle zapewnień rzecznika resortu, premier Morawiecki przyjął dymisję swojego podwładnego. - Minister Jerzy Kwieciński podziękował panu Witoldowi Słowikowi za bardzo dobrą współpracę i zaangażowanie w realizację zadań resortu inwestycji i rozwoju - dodał Krakowski. Początkowo nieoficjalnie mówiło się, że Słowik trafi do PGZ. Teraz to już oficjalna informacja, którą na Twitterze potwierdził resort obrony.
Kim w rządzie PiS był Witold Słowik? Najpierw od 26 listopada 2015 r., pełnił funkcję wiceministra rozwoju. a następnie na początku 20128 r. został powołany na stanowisko podsekretarza stanu w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju.
Były już minister jest absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, Krakowskiej Szkoły Managerów oraz podyplomowych studiów w zakresie zarządzania nieruchomościami na Wyższej Szkole Menedżerskiej w Warszawie.
Jak przypomina serwis TVN24 BiŚ, w tym roku Słowik ukończył Program ARGO Top Public Executive - zagraniczny program kształcenia dla kadry zarządzającej w administracji publicznej organizowany przez IESE Business School oraz Krajową Szkołę Administracji Publicznej im. Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego.
Przypomnijmy, że to już druga dymisja w rządzie Morawieckiego w ostatnim czasie. 14 września Wirtualna Polska poinformowała, że premier podjął decyzję o zdymisjonowaniu wiceministra Pawła Chorążego. Nieoficjalnie za powód wyrzucenia polityka z rządu uważa się jego wypowiedź na temat polityki migracyjnej.
Chorąży miał powiedzieć, m.in., że napływ imigrantów do naszego kraju musi wzrosnąć, a ”Polska musi i nawet jeśli nie chce to powinna chcieć” takiego stanu rzeczy, ”bo migrantami jest zbudowany dobrobyt tych państw, które osiągnęły największy sukces”. Co jest sprzeczne z zapewnieniami rządu PiS, ale jego słowa potwierdzają dane GUS.
Ale rzekomo decydujące okazały się słowa o repatriantach za wschodu. - Jeżeli chodzi o repatriantów (…) nie wiem, czy mieliście państwo do czynienia z osobą polskiego pochodzenia w Kazachstanie, to są bardzo często osoby, które nie mówią po polsku, one poczuwają się do polskości, natomiast one nie znają kontekstu, bo były wychowywane w Związku Radzieckim, potem w Kazachstanie, więc chodzi mi o to, że wyzwania są bardzo podobne (do imigrantów - przyp. red.) natomiast to jest grupa, która jest jedną z grup priorytetowych - cytuje byłego już wiceministra wp.pl. Chorąży dodał, że z punktu widzenia finansów sprowadzenie do Polski imigrantów z Azji lub Ukrainy jest tańsze, od repatriacji.