O 1 lipca ruszają Pracownicze Plany Kapitałowe. Ruszają krocząco, bo najpierw objęte nimi zostaną podmioty zatrudniające co najmniej 250
osób, a ostateczne domknięcie nastąpi 1 stycznia 2021. Wielokrotnie w tym miejscu pozytywnie pisałem o tym przedsięwzięciu, żałując jedynie,
że nie stało się one elementem wielkiej reformy emerytalnej rządu Jerzego Buzka ponad 20 lat temu. Dziś bylibyśmy w zupełnie innym miejscu.
Wiele wskazuje też na to, że do końca roku ostatecznie znikną OFE. Premier chce bowiem, by zgromadzone na nich środki przelane zostały w
całości na prywatne indywidualne konta emerytalne. Pomysł uważam za wszech miar rozsądny, co nie znaczy, że nie pojawia przy tej prywatyzacji OFE kilka istotnych pytań. Pierwsze natury konstytucyjnej.
Warto bowiem przypomnieć, że w 2015 r. Trybunał Konstytucyjny uznał, że przeniesienie 150 mld składek z OFE do ZUS jest zgodne z ustawą
zasadniczą, gdyż nie były to środki prywatne a publiczne. Jestem przekonany, że podczas procedowania ustawy przeciwnicy rządu, a może i nawet część posłów PiS, będą podnosić ten argument.
Pojawią się też zapewne pytania techniczne oraz podatkowe ale poczekajmy do projektu ustawy. Likwidacja OFE i powierzenie zgromadzonych tam środków Polakom byłoby działaniem zgoła odmiennym od dotychczasowego działania naszego państwa, do którego już się przyzwyczailiśmy.
Zamiast kłaść łapę na naszych oszczędnościach i decydować za nas, my obywatele stalibyśmy się wreszcie podmiotem. Na dłuższą metę wzmocniłoby to zaufanie Polaków do państwa, które mocno zostało poderwane złamaniem społecznego kontraktu jakim był częściowy demontaż OFE w 2013 roku.