ZUS nie dysponuje dokładnymi danymi ilu emerytów i rencistów ma zajęcia komornicze. Jednak jak podaje „Gazeta Wyborcza” w niektórych oddziałach komornicy wkraczają nawet na 7-8 proc. wypłacanych świadczeń.
Według starych przepisów zadłużony emeryt miał prawo zachować określony procent świadczenia. Nowe rozporządzenie podaje konkretną kwotę jaka musi zostać na koncie emeryta. Od 1 lipca wynosi 825 złotych netto. Dla przykładu, gdy ktoś otrzymywał minimalną emeryturę – 878,12 złotych netto, po zajęciach komorniczych otrzymywał 569 złotych netto. W myśl nowych przepisów komornik zabierze jedynie 53,12 złote. W przypadku osób pobierających świadczenie mniejsze od emerytury minimalnej, komornik nie będzie miał prawa pobrać ani złotówki.
Również jeżeli ktoś spłacał alimenty, miał prawo zachować 50 proc. emerytury. Teraz minimalna kwota wolna od egzekucji wynosi 500 złotych. Analogiczne, osoba przebywająca w domu opieki społecznej mogła zatrzymać jedynie 20 proc najniższego świadczenie, teraz ma prawo do 200 złotych. Wszystkie limity będę się co roku zmieniać o wskaźnik waloryzacji.
Zmiany w przepisy są niekoniecznie dobrą wiadomością. Niektórzy eksperci ostrzegają, że banki o obawie przed niespłacaniem należności przez osoby starsze, nie będą chciały przyznawać im kredytów. Brak gwarancji odzyskania pieniędzy może stanowić dla banków zbyt duże ryzyko. Jak mówi dla „Gazety Wyborczej: Przemysław Barbrich ze Związku Banków Polskich, może to oznaczać, że emeryci będą skazanie na firmy pożyczkowe, które żerują na osobach niemogących liczyć na kredyty bankowe. Pożyczki w takich instytucjach mają często bardzo wysokie oprocentowanie i prowizje.