Lockdown w Polsce coraz bliżej. Koronawirus cały czas nie odpuszcza. Z dnia na dzień przybywa chorych na COVID-19. Jednak na zakupy m.in. do Biedronki czy Lidla, każdy musi chodzić. Niestety, nie wszyscy podchodzą do sprawy poważnie i dobrowolnie noszą maseczki. Zdarzały się sytuacje, kiedy to sprzedawcy zwracali takim konsumentom uwagę, a ci ignorowali ostrzeżenia i żądali obsługi w sklepie. Teraz to się zmienia. Pracownicy sklepów i innych placówek będą mogli nie sprzedać towarów lub nie świadczyć usług osobie, która nie zakrywa ust i nosa. Prawo do odmowy zostało już wpisane do odpowiedniej ustawy. Do ustawy z 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1845) został dodany art. 46bb, z którego wynika, że nieprzestrzeganie nakazu zakrywania ust i nosa stanowić może uzasadnioną przyczynę odmowy sprzedaży. Jednak sytuacja wcale nie będzie prosta. Dlaczego?
Niestety, zgodnie z zapisami sprzedawca może wyłącznie odmówić obsługi osoby, która na zakupach nie zasłania nosa i ust. Nie może jej w żaden inny sposób ukarać. Nie może wyrzucić jej siłą ze sklepu. W takiej sytuacji, w dalszym ciągu, kiedy grzeczne prośby nie pomogą i delikwent nie zechce dobrowolnie opuścić sklepu, trzeba będzie wzywać policję.