Super Historia

Konstytucja marcowa z 1921 roku. Krzyk narodzin II RP

Konstytucja marcowa z 1921 r. była niezwykłą zdobyczą narodu, który po 123 latach scalił się na powrót z trzech zupełnie różnych organizmów. Jednym z najbardziej liberalnych katalogów praw i wolności obywatelskich w ówczesnej Europie, z prawami wyborczymi dla kobiet, niskim wiekiem głosujących, prawami dla mniejszości narodowych.

Spis treści

  1. Winien system i zaborcy
  2. Równościowość i uczciwość
  3. Sejm jak buda jarmarczna
  4. Wspólny trzon republikański
  5. Czarne charaktery Sejmu

Niestety rozwiązania ustrojowe i organizacja państwa proponowane w pierwszej konstytucji II Rzeczpospolitej wywoływały chaos i destabilizację. Stosowanie rozwiązań konstytucji marcowej już po pięciu latach spowodowało, że nastąpił przewrót majowy, a Piłsudski wprowadził rządy autorytarne.

Winien system i zaborcy

Kwestia odbudowy państwa polskiego dotyczyła również kwestii społecznych. Grupa socjalistów, skupionych wokół Piłsudskiego, tzw. lewicy niepodległościowej głosiła tezę, że Polska musi powstać, ponieważ za wszelkie problemy ekonomiczne i społeczne odpowiada system, ale również Rosja i pozostałe państwa zaborcze. Aby więc Polska mogła poradzić sobie z tymi patologiami, musi odzyskać niepodległość. Było więc oczywiste, że już w wolnym kraju najważniejsze staną się reformy zapisane na stałe w ustawie zasadniczej. Zdaniem socjalistów, państwo miało gwarantować obronę praw socjalnych, natomiast nacjonaliści z Romanem Dmowskim na czele uważali, że trzeba za wszelką cenę zachować tożsamość narodową, niezależnie od wszystkiego. U zarania niepodległości wydawało się, że siłą zdolną ukształtować państwo polskie są socjaliści. Jednak oni byli mocni głównie w dużych ośrodkach miejskich. Ale gdy doszło już do demokratycznych wyborów, okazało się, że zwyciężyła prawica. Mimo to pragnienie reform społecznych było w Polsce (ale i w całej powojennej Europie) bardzo silne.

Równościowość i uczciwość

Konsekwentnie realizowany program socjalistyczny znalazł odzwierciedlenie właśnie w konstytucji marcowej. Piłsudskiemu towarzyszyła idea kraju uczciwego i równościowego, który jednocześnie będzie państwem dobrobytu. Żyjąc w XIX wieku zrzucał odpowiedzialność za problemy społeczne na zaborcę, a potem, kiedy mimo niepodległości nadal istniały, zaczął dopatrywać się winy za to w bałaganie w polityce i w „sejmokracji”. W konstytucji marcowej zawarto ideę zabezpieczeń społecznych, program szczepień i powszechnej, bezpłatnej edukacji likwidującej „szklane sufity”. Oto, jak pracowano nad konstytucją marcową, według wspomnień jednego z posłów: „Istna burza rozpętała się w dniu 5 listopada 1920 roku na 82. posiedzeniu Sejmu po odrzuceniu wniosku posła Bernackiego, który domagał się aby głosowania nad artykułami konstytucji dotyczącymi senatu odłożyć do wyczerpania dyskusji. Na ławach lewicy powstała wrzawa i krzyki nie do opisania z powodu odrzucenia wniosku. Marszałek Sejmu, pan Trąbczyński, przygotowany do uśmierzenia akcji lewicy, zerwał się z fotela przewodniczącego i chcąc sterroryzować awanturujących się, krzyknął: ostrzegam tych panów, którzy hałasują, że każdego wykluczę na pięć posiedzeń! Groźba ta odniosła wręcz przeciwny skutek. Na sali powstał piekielny, niespotykany dotąd wrzask, gwizdy, bicie w pulpity pięściami, stukanie szufladami spod pulpitów powyciąganymi, tupanie. Wszystko to głuszyło słowa i dzwonek marszałkowski".

Sejm jak buda jarmarczna

Dalej poseł wspominał: „Oszołomieni stenografowie rzucili się do stołu marszałkowskiego, aby zapisywać słowa przewodniczącego wesołej izby. Sejm zamienił się w jakaś budę jarmarczną, która rumorem i wrzaskiem zagłuszała wszystko. Marszałek już nic nie mówił do sali, gdyż go nie słychać było, i tylko krzyczał do ucha stenografistom”. Skąd pulpity? Otóż siedziba ówczesnego Sejmu mieściła się w budynku byłego rosyjskiego Instytutu Aleksandryjsko-Maryjskiego Wychowania Panien, czyli dawnej żeńskiej szkole średniej, a posłowie siedzieli w szkolnych ławkach. Tradycja w narodzie nie zginęła i po latach zaboru polski sejm był rozwrzeszczany niczym niegdyś sejmy szlacheckie. Sejm II RP był rozemocjonowany, ponieważ okazało się, że potrafimy się różnić pod względem poglądów nawet wtedy, kiedy kierujemy się wspólną ideą niepodległego państwa – twierdzą znawcy tematu. Na forum parlamentu wyszło na jaw, że Polacy, którzy tworzyli wolną Polskę bardzo są odmienni w poglądach co do tego jak ma ona wyglądać i jak funkcjonować. Były to sprawy tak fundamentalne, jak ta dotycząca rozumienia czym jest polski naród i kto może do niego należeć. Jakie mają być prawa mniejszości narodowych i czy one w ogóle mogą tworzyć państwo. Był to też szereg problemów dotyczących np. praw socjalnych i dania większej swobody gospodarczej.

Wspólny trzon republikański

Były to źródła konfliktów, przez które nawet wybitne osobistości tamtego czasu zarzucały sobie nawzajem brak patriotyzmu. Istniały też jednak kwestie, co do których się zgadzano, jak np. zniesienie tytułów szlacheckich. A to dlatego, że zarówno socjaliści jak i endecy wywodzili się z trzonu republikańskiego, który kształtował się od początku XIX w. Nowoczesny Polak, zdaniem Dmowskiego, miał być tym, który odrzuci przeszłość szlachecką i będzie tworzył nowoczesne państwo. To właśnie przyświecało idei konstytucji marcowej. Była ona oparta na praktyce III Republiki Francuskiej, gdzie władza prezydencka uległa znacznemu osłabieniu. Efektem tego był brak równowagi władz w Polsce. Dominowała ta ustawodawcza, czego efektem był stabilny sejm i niestabilne rządy – to, co Piłsudski nazywał „sejmokracją” i co między innymi doprowadziło do przewrotu majowego. Z jednej strony przyjęto nowoczesny model francuski, z drugiej endecja obawiała się Piłsudskiego, jako człowieka, który był popularny. Robiła więc wszystko, żeby konstytucję skroić w taki sposób, aby uprawnienia prezydenckie uwierały go na tyle, żeby się kandydować na ten urząd nie zgodził. Władza ustawodawcza mogła dosłownie z minuty na minutę spowodować obalenie gabinetu. Zabrakło tzw. „rozwiązania królewskiego”, zgodnie z którym prezydent, w wypadku przegłosowania wotum nieufności, może albo zdymisjonować gabinet, albo rozwiązać parlament i ogłosić nowe wybory.

Czarne charaktery Sejmu

Jan Dąbski, poseł na Sejm Ustawodawczy i Sejm I kadencji, to bez wątpienia postać charakterystyczna i kontrowersyjna. Jako wiceszef klubu PSL "Piast" i szara eminencja tej partii, odegrał on znaczącą rolę w życiu parlamentarnym II RP. Dąbski znany był z zaciekłej walki z Wincentym Witosem, liderem PSL "Piast". Działał na rzecz Piłsudskiego, dezorganizując życie parlamentarne na jego wniosek. W rezultacie jego działań upadło kilka koalicji sejmowych.

Poseł ks. Eugeniusz Okoń, znany jako „enfant terrible” polskiego Sejmu, był postacią niezwykle barwną i kontrowersyjną. Z jednej strony jawił się jako radykalny działacz lewicowy w ramach ruchu ludowego, walczący o prawa chłopów i robotników. Z drugiej strony znany był z handlu głosami w kluczowych głosowaniach nad ustawami. Brał łapówki od lobbystów i przedstawicieli różnych grup interesu, w zamian za poparcie ich agendy. Taka działalność podważała zaufanie do demokracji i instytucji parlamentarnych. 

W polskim Sejmie II RP dochodziło do skandalicznych i niedopuszczalnych praktyk, które odzwierciedlały nie tylko niską kulturę polityczną tamtych czasów, ale również głębokie podziały i antagonizmy panujące w społeczeństwie. Zamiast merytorycznej dyskusji krzyczano do siebie i nawzajem obrzucano się inwektywami. Do ludowców krzyczano: „Do gnoju!”. Bywały też odnośniki do zaborowych podziałów, np. „galicyjskie...” i tu padało niecenzuralne słowo. Wygrażano sobie od „hydrocefali” (osób dotkniętych wodogłowiem), „linoskoczków”,  „onanistów”, czy „paskarzy”. A gdy brakowało już wszelkich „argumentów” zagłuszano adwersarzy klaksonami trąbek samochodowych. 

Stale opisywane w prasie awantury w Sejmie, mające oczywiście swoje polityczne tło, dawały społeczeństwu ogromne poczucie podziału. Stąd atmosfera zawodu, bo choć powstało państwo polskie, nie spełniało pokładanych w nim nadziei. Okazało się nagle z całą jaskrawością, że winy za wszelkie patologie nie ponosiły wyłącznie państwa zaborcze. Musiało być coś jeszcze – i to coś w nas.

Adolf Dymsza - najsłynniejszy polski komik II RP. Historia z Koprem

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze