Utrata klientów i niepewna przyszłość - tak BIG InfoMonitor podsumowuje sytuację w branży transportowej.
- Dwie na pięć firm liczy, że sytuację uda się przeczekać bez wprowadzania zmian, jedna na pięć nie wie, co robić, a pozostałe w zależności od branży mają mniej lub bardziej pesymistyczne i optymistyczne scenariusze – wynika z badania przeprowadzonego dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor.
Jedną z gałęzi gospodarki, która najbardziej odczuła efekty koronawirusa był transport. Całe floty autobusów zostały uziemione, a nawet kiedy przywrócono połączenia, spora część klientów z obawy o zdrowie, wolała zrezygnować z podróży. Ponad 21 proc. biznesów transportowych obawia się ograniczenia działalności, ale też całkiem często upadłości, podobnie jak usługi i handel. Najbardziej o swoją przyszłość obawiają się mikrofirmy. Są jednak również branże, w których dominuje dziś optymizm. Najkorzystniej swoją przyszłość widzi przemysł, gdzie rozwój prognozuje prawie 12 proc. firm i budownictwo rozważające co najwyżej obniżki cen.
ZOBACZ TEŻ: Planujecie zmienić pracę? To stanowisko będzie najbardziej dochodowe w przyszłości
Według danych BIG pandemię odczuło ok. 70 proc. mikro, małych i średnich firm. To te przedsiębiorstwa z powodu koronawirusa straciły część, lub nawet całość przychodów. Chociaż lockdown mamy już za sobą i wprowadzono ostatnie elementy odmrażania gospodarki, to powrót do kondycji gospodarczej sprzed pandemii jest dopiero na horyzoncie. Praktycznie we wszystkich sektorach gospodarki doszło do spowolnienia. Warto zwrócić uwagę, że problemy nie rozkładają się równomiernie. Niektóre branże radzą sobie lepiej (nowe technologie, e-handel), inne zdecydowanie gorzej (linie lotnicze, turystyka).
- Najwięcej, bo aż 40 proc. przedsiębiorców mówi jednak o zamiarze utrzymania dotychczasowego sposobu działania i niechęci do wprowadzania zmian. Z jednej strony oznacza to, że firmom tym udało się wyjść cało z kłopotów, które gospodarce zafundował lockdown i liczą, że tak będzie dalej, ale rodzi się pytanie, czy da się nie zmieniać nic, jeśli wszyscy inni będą to robić? Ponad 22 proc. pytanych przedstawicieli firm nie wie, jaki powinien być kolejny krok, więc albo są zagubieni i nie potrafią przewidzieć, co jeszcze może spotkać ich biznes, a to nie rokuje zbyt dobrze na przyszłość, albo, tak jak zwolennicy utrzymania status quo, wyszli z pandemii bez większego szwanku – mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
ZOBACZ TEŻ: Koronawirus w Polsce: Kryzys, niższe pensje i mniej pracy mimo wsparcia
Kondycję poszczególnych branż doprze ilustrują ich deklarowane plany na nadchodzące sześć miesięcy. Przemysł stawia naintensywniejszą pracę. Niemal co dziesiąty przedstawiciel przemysłu rozważa też zmianę profilu, 6 proc. przymierza się do podwyżki cen, niemal 5 proc. do obniżki cen, a 4 proc. do ograniczenia działalności. Z drugiej strony jest transport, w którym więcej niż co piąta firma obawia się przymusu ograniczenia działalności gospodarczej, 7 proc. boi się spadku cen, a dodatkowo trzy na sto nie wykluczają nawet ogłoszenia upadłości. Kompletnie inna atmosfera panuje w budownictwie. - W tej branży nikt nie myśli o upadłości, ograniczeniu działania czy też przebranżowieniu, główną bolączką jest ewentualna konieczność obniżki cen produktów i usług (12,5 proc.), ale są i tacy, którzy rozważają rozwój i podwyżki - czytamy w raporcie BIG.