Od 11 marca wszystkie szkoły, przedszkola i żłobki w kraju są zamknięte. Według danych GUS blisko 58 proc. wszystkich miejsc w placówkach opieki nad dziećmi do lat 3 to miejsca w placówkach sektora prywatnego. Dla wielu rodziców, których dzieci uczęszczają do placówek niepublicznych, zawieszenie działalności żłobków było jednoznaczne z zawieszeniem płacenia czesnego za okres, w którym placówki nie funkcjonują. Niektóre gminy te opłaty zniosły, inne się na to nie zdecydowały, tłumacząc, że zawieszenie opłat wymagałoby pokrycia całości tych kosztów z budżetu miasta, a te w związku z epidemią są bardzo obciążone. Fakt, że w okresie zawieszenia działalności żłobki nie funkcjonują, nie oznacza, że ich właściciele nie ponoszą kosztów. Na szczęście niektóre gminy zapewniły, że będą żłobkom wypłacać dofinansowanie do pobytu dzieci w dotychczasowej wysokości.
ZOBACZ TEŻ: Wakacje kredytowe jednak nie takie atrakcyjne. Klienci rezygnują
Sprawa opłat za publiczne żłobki budzi emocje, bo część rodziców straciła dochody lub ich część, a ich dzieci i tak pozostają w domach. Przypomnijmy, że finansowanie działalności placówek niepublicznych składa się ze środków uzyskiwanych z dotacji oraz wpłacanej przez rodziców opłaty. Czy w związku z sytuacją żłobkom prywatnym grozi upadłość? Robert Wilczek, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Publicznych i Niepublicznych Żłobków i Klubów Dziecięcych w rozmowie z "Dziennik Gazeta Prawna" powiedział, że wiele zależy od tego, czy właściciel ma swój lokal, czy go wynajmuje albo czy gmina, w której prowadzi działalność, przyznaje dofinansowanie ze swojego budżetu. "Niemniej już teraz jest źle, a za dwa, trzy miesiące będzie jeszcze gorzej - dodał. Wilczek zapowiedział też, że organizacja przygotowuje apel do Marleny Maląg, minister rodziny, pracy i polityki społecznej, o podjęcie rozmów i wypracowanie takich rozwiązań, które byłyby wsparciem dla placówek opieki.
Jest jednak światełko w tunelu. Wiele gmin wprowadziło dotacje na dzieci przebywające w prywatnych żłobkach i klubach dziecięcych. W tej wyjątkowej sytuacji zapewniają, że zamierzają pieniądze wypłacać, mimo zawieszenia działalności placówek. Wypłacane w dalszym ciągu będą tzw. bony żłobkowe. To świadczenia dla rodziców, których dzieci nie dostały się do placówek publicznych. Pieniądze muszą zostać przeznaczone na opłaty za żłobek prywatny. Spokojne mogą być również placówki, które korzystają z programu "Maluch Plus". To program, który umożliwia uzyskanie dofinansowania na stworzenie i utrzymanie miejsc opieki dla dzieci do trzeciego roku życia. Co więcej, w uchwalonej specustawie w ramach tarczy antykryzysowej znalazł się przepis, który gwarantuje, że żłobki nie będą musiały oddawać przyznanego wsparcia.
SPRAWDŹ TAKŻE: Marzysz o domku na wsi? Zobacz, gdzie najchętniej mieszkają Polacy
Źródło: "DGP"