Stan rynku pracy to nie tylko wskaźniki bezrobocia, ale również poziom liczb i atrakcyjności ofert pracy, wysokości oferowanych wynagrodzeń i benefitów czy perspektyw inwestycyjnych firm na rynku. Gdy wybuchła pandemia COVID-19, wiele rządów, w tym polski, zdecydowało się, w ramach specjalnych programów, zapobiegać zwolnieniom pracowników zatrudnionych na umowy o pracę. W ten sposób część miejsc pracy jest utrzymywana przy życiu, lecz de facto są one „martwe” – tylko czekają na odłączenie kroplówki. To tak zwane zombie jobs. Mogą w Europie wynosić nawet 6 proc. całkowitego zatrudnienia (9 mln miejsc pracy; dane na podstawie badania Allianz).
Zobacz również: Zobacz, za ile muszą przeżyć najbiedniejsze rodziny w Polsce i co za to mogą kupić w ciągu miesiąca
Daje się zauważyć, że w wyniku ograniczeń działalności gospodarczej osoby pracujące w oparciu o różne formy zatrudnienia w różny sposób zostały dotknięte kryzysem. Osoby zatrudnione na umowę o dzieło czy zlecenie znacznie poważniej odczuły skutki kryzysu niż zatrudnieni na umowę o pracę. Z usług osób pracujący w oparciu o umowy cywilno-prawne z dnia na dzień można zrezygnować. Statystyki nie obejmują skali tego zjawiska.
Sprawdź też: Tylko do końca sierpnia możesz jeszcze dostać z ZUS 1400 złotych
- Podobnie w nieproporcjonalnie dotkliwy sposób dotknięte kryzysem zostały osoby młode, do 25 roku życia, stawiające pierwsze kroki na rynku pracy oraz osoby do 29 roku życia, które często wykonują pracę właśnie w ramach umów cywilno-prawnych. To one są największymi ofiarami kryzysu. Pandemia COVID-19 ma niszczycielski wpływ na zatrudnienie młodych ludzi na całym świecie. Według raportu International Labour Organization (ILO) pt. „COVID-19 i świat pracy. Czwarta edycja” (COVID-19 and the world of work. 4th edition) pandemia ma nieproporcjonalnie duży wpływ na wzrost bezrobocia wśród młodzieży - pisze w swoim komunikace Sergiusz Prokurat z Towrzystwa Ekonomistów Polskich.
W Polsce rocznie niemal 400 tys. osób wchodzi na rynek pracy. Osobom poniżej 25 roku życia doskwierają nie tylko problemy w procesie edukacji (w szkołach, na uczelniach nauka zdalna wiąże się m.in. z wyzwaniami sprawdzania wiedzy, obecności, aktywności), ale również mniejsza liczba szkoleń, w związku z ciosem zadanym branży szkoleniowo-eventowej przez koronawirusa, jak i mniejszą pulą środków na szkolenia, którą dysponują pracodawcy. Młodzi odczuwają także barierę wejścia na rynek pracy w okresie stanu epidemii – nikt nie chce zatrudniać od razu osób młodych do pracy zdalnej.