Niektórzy korzystają z wojny na Ukrainie? Są branże, które na tym zarabiają
Wojna na Ukrainie zmieniła wiele nie tylko na arenie polityki międzynarodowej, ale także w gospodarce. Szczególnie można to odczuć w Europie. Mimo to są dziedziny ekonomii, które zyskały na agresji Rosji wobec Ukrainy. W programie „Pieniądze to nie wszystko” opowiedział o tym ekonomista Marek Zuber. - W Stanach Zjednoczonych punktu widzenia gospodarczego ta wojna nie ma istotnego wpływu. Przepraszam, że to mówię, ale mamy też takie branże, które się świetnie rozwijają czy dostały dodatkowy impuls rozwoju. Pierwsze co mi przychodzi do głowy to cała produkcja gazu, który w szczególności gazu łupkowego, ale też sektor zbrojeniowy. Wiemy doskonale, ze zamówienia w najbliższych latach będą potężne nie tylko w kontekście Ukrainy, ale choćby takich krajów jak Polska. Także nie cały czas świat uczuwa, w każdym razie negatywnie, to co się dzieje w Ukrainie - stwierdził ekspert.
Europa z powodu wojny na Ukrainie miała dwa poważne problemy
W rozmowie z Hubertem Biskupskim ekonomista wymienił także dwa największe problemy, z jakimi mierzyła się Europa równo rok temu, zaraz po rozpoczęciu wojny. - Jeśli mówimy o Europie, mamy duże zróżnicowanie. Największy problem, największe uderzenie było w niemiecką gospodarkę, które szło z kierunku nośników energii. (…) Zwróciłbym uwagę na dwie kwestie. Wtedy w marcu, gdy zderzaliśmy z tym wszystkim, co się zaczęło dziać za naszą wschodnią granicą, było przekonanie, że nie da się rosyjskiego gazu zastąpić w relatywnie krótkiej perspektywie dostawami z innych krajów. To była nieprawda. (…) Dzisiaj już wiemy, że się da, że zwiększenie produkcji w innych krajach jest realne, choćby w Stanach Zjednoczonych, Australii czy w Katarze – mówił Marek Zuber.
- Druga kwestia to możliwość wpompowania tego gazu do systemu europejskiego. Wtedy to było absolutnie nieprawdopodobne wyzwanie i tego najbardziej się baliśmy. Dzisiaj okazało się, ze udało się to zrobić szybciej niż ktokolwiek przypuszczał. Mam na myśli oddany operacyjny na początku stycznia pierwszy płynący gazoport w Niemczech. Te obawy dotyczyły przede wszystkim nośników energii, załamania gospodarki europejskiej, w szczególności niemieckiej (…). Te obawy na szczęście się nie zmaterializował – skwitował Marek Zuber.