Kulisy afery taśmowej KNF. Milioner nagrał rozmowę dyktafonem z sieciówki

2018-11-13 17:00

Nie milkną echa publikacji "Gazety Wyborczej" dotyczącej nagrania spotkania milioner i bankowca Leszka Czarneckiego z przewodniczącym Komisji Nadzoru Finansowego Marka Chrzanowskiego. Kulisy nagrania ujawnia mecenas Roman Giertych pracujących dla właściciela Getin Noble Bank. Dlaczego Czarnecki miał ze sobą trzy sprzęty nagrywające?

 Najbogatsi Polacy Wprost - LESZEK CZARNECKI

i

Autor: Archiwum serwisu

Dlaczego milioner poszedł na spotkanie z szefem KNF ze sprzętem podsłuchowym? Mec. Giertych wyjaśnia w rozmowie z Money.pl, że Marek Chrzanowski od razu zaznaczył, że chce się widzieć z biznesmenem bez jego prawnika. - To było dziwne - dodaje adwokat. 

Mecenas precyzuje, że przestępstwo korupcyjne nie wymaga określenia konkretnej wartości. Dodaje, że w rozmowie nie padła konkretna kwota, a według Czarneckiego Chrzanowski zapisał na karte 1 proc. wartości banku, co siłą rzeczy nie pojawia w rozmowach.

- Nawet gdyby ten jeden procent nie padł, to i tak korupcja byłaby ewidentna - mówi mecenas. - Ale skoro ta wartość padła, to możemy mówić o dopełnieniu oferty korupcyjnej - dodaje Giertych.

Z artykułu "Gazety Wyborczej" wynika, że nie wszystkie urządzenia działały. Z nagrań wynika też, że po wejściu Czarneckiego do gabinetu szefa KNF ten spytał, czy bankier ma przy sobie telefon, uprzedził, że ma urządzenia anytpodsłuchowe, które zakłócają sygnał telefonów i urządzeń elektronicznych.

Jeden dyktafon jednak zadziałał i dzięki temu opinia publiczna mogła poznać zapis rozmowy. Jakim cudem urządzenia zagłuszające nie zablokowały tego dyktafonu? - Sądzę, że nie ujawnię tu jakiejś wielkiej tajemnicy. To był dyktafon, który pan Czarnecki kupił za 170 zł w sklepie Media Markt - ujawnia Giertych.

Źródło: Money.pl

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki