Wczorajsza decyzja Fed zaserwowała inwestorom prawdziwy emocjonalny rollercoaster
Było dużo rynkowych nadziei na tzw. Pivot Fed, czyli zmianę polityki najważniejszego banku centralnego na świecie. Wczorajsza decyzja miała ją przynieść, a w zamian inwestorzy dostali bardzo jastrzębi przekaz. Zyskuje dolar, akcje tracą. Sama podwyżka stóp procentowych – choć duża (+75bp, główna stopa wynosi 3,75-4 proc.), nie zrobiła wielkiego wrażenia, bo była oczekiwana przez rynek. Jednak po niedawnym artykule WSJ rynek spodziewał się, że Fed jednocześnie jasno zakomunikuje spowolnienie tempa podwyżek, a nawet zakończenie cyklu. Publikacja komunikatu jeszcze te nadzieje podsyciła, bo znalazł się tam zapis, że przy podejmowaniu kolejnych decyzji Fed weźmie pod uwagę także już te podjęte. Czytaj: stopy nie mogą rosnąć w nieskończoność.
Szef FED Jerome Powell gasi nadzieję
Na rynku mieliśmy euforię. Nie trwała jednak długo. Początek wystąpienia Powella był standardowy, ale nagle jak grom z jasnego nieba spadło zdanie informujące, że docelowe stopy będą prawdopodobnie wyższe niż Fed sądził we wrześniu (czyli na poprzednim posiedzeniu). Jaki to zatem pivot, jeśli polityka będzie jeszcze bardziej jastrzębia? Powell powiedział co prawda, że być może na kolejnym posiedzeniu (grudzień) stopy wzrosną już o mniej niż 75bp, ale nie tempo, a poziom się liczy.
Dodał wreszcie, że nie ma mowy o rozważaniu przerwy w cyklu i Fed woli raczej zrobić zbyt dużo niż zbyt mało. W końcowej części konferencji padały desperackie wręcz pytania dziennikarzy Bloomberga, którzy (nastawieni na pivot) próbowali wydusić z Powella coś optymistycznego (w kwestii zmiany polityki), ale po tych pytaniach padały jedynie kolejne ciosy w tym samym kierunku. Przekaz Fed jest jasny – inflacja zostanie zduszona, choćby nie wiem co.
Konsekwencje rynkowe są poważne
Rynki akcji mocno odbijały w nadziei na zmianę polityki i oczywiście nagle to odbicie straciło jakby rację bytu. Wracamy do wizji spowolnienia, pogorszenia wyników i wcale nie takich atrakcyjnych wycen (szczególnie w USA). Na rynku walutowym sytuacja skomplikowała się, bo europejskie waluty jeszcze dwa tygodnie temu stały przed szansą na większe odreagowanie (sprzyjają temu spadki cen gazu i prądu w Europie), jednak nijakie posiedzenie EBC wystawia euro (a tym samym złotego) na przecenę wobec dolara.
To nie koniec emocjonującego tygodnia
Dziś przed nami decyzja Banku Anglii i spodziewana podwyżka o 75bp (do 3%), a także odniesienie się raz jeszcze do całego zamieszania na rynku długu, które pozbawiło stanowiska premier Truss. Jutro raport z amerykańskiego rynku pracy, którego siła jest istotnym argumentem dla przedstawicieli Fed.
O 8:55 euro kosztuje 4,71 złotego, dolar 4,82 złotego, frank 4,78 złotego, zaś funt 5,46 złotego.
Źródło XTB