Dwaj hurtownicy z Lubelszczyzny, Sylwester K. (29 k.) i Rafał T. (35 l.), usłyszeli zarzuty oszustwa polegającego na sprzedaży mrożonych filetów „napompowanych" roztworem wody z solą – donosi „Dziennik Wschodni". Udało im się zbyć aż 43 tony drobiu przedsiębiorcy ze Słupcy. Oszustwo wyszło na jaw, kiedy okazało się, że część wędlin wyprodukowanych z brojlerów nie spełnia norm jakościowych.
Zobacz również: Tak oszukują na mięsie. Inspekcja Handlowa sprawdziła "mięsne"
Rafał T. utrzymuje, że nie wiedział o tym, że mięso zostało napompowane i był jedynie pośrednikiem. Całą winą za oszustwo obarczył Sylwestra K., który również nie przyznał się do postawionych mu zarzutów. Śledczy uważają jednak, że obaj mężczyźni są winni. 7 marca br. w Sądzie Okręgowym w Lublinie miała miejsce rozprawa związana z przekrętem.
Oskarżonym grozi kara pozbawienia wolności do ośmiu lat. Na wniosek obrońcy Sylwestra K. sąd skierował jednak sprawę dotyczącą mężczyzny do mediacji. W ślady mecenasa może pójść obrońca Rafała T. Jeżeli stronom uda się zawrzeć porozumienie, Sylwester K. i Rafał T. mogą zostać potraktowani łagodniej.
Czytaj też: Mięso z chorego, nafaszerowanego lekami bydła mogło trafić do sprzedaży
NIK o stosowaniu antybiotyków w hodowli zwierząt / Wyniki kontroli NIK wskazują, że w hodowlach zwierząt antybiotyki są powszechnie używane. W hodowlach indyków i kurcząt rzeźnych odsetek ten przekracza 80 proc:. https://t.co/PSkEQuO5iX pic.twitter.com/Ha20aQJLKz
— NIK (@NIKgovPL) 8 marca 2018
Sprawdź także: Czeka nas kryzys mięsa? Za 30 lat wszyscy będziemy wegetarianami
Niestety dodawanie do mięsa różnego rodzaju substancji stanowi dość powszechną praktykę. Niedawno zatrważające dane podała Najwyższa Izba Kontroli. Z danych NIK wynika, że odstetek antybiotyków w indykach i kurczętach rzeźnych przekracza 80 procent.
Źródło: dziennikwschodni.pl, nik.gov.pl, Twitter.com