Tak oszukują producenci i handlowcy. Czytaj etykiety!
W Polsce również ta praktyka stała się powszechna. Przykładowo tabliczka czekolady ważyła 100 g. Obecnie na rynku coraz częściej pojawiają się takie o gramaturze 90 g lub nawet 80. Kiedyś kostka masła to było 250 gramów, a obecnie w sklepach łatwiej trafić na 170-gramowe kostki. Tak samo dzieje się z produktami, których ceny najbardziej gwałtownie poszybowały w górę przez inflację. Chleby również stały się mniejsze i droższe. Opakowania makaronów ze standardowych 500 gramów zostały zmniejszone do 400 g.
Ze względu na drożyznę i rosnące koszty produkcji, producenci żywności posuwają się również do daleko posuniętych oszczędności kosztem klienta. Polega to na tym, że stosują zamienniki półproduktów gorszej jakości, co z kolej obija się na obniżeniu jakości. Dzięki temu występuje redukcja kosztów, zwiększenie marży lub dopasowanie do oczekiwania sieci handlowej, która niechętnie patrzy na podnoszenie cen na półkach. Ten proceder z kolei zwany jest skimpflancją.
W ten sposób klient jest finalnie w sklepie podwójnie oszukiwany, bo przecież opakowanie nie zmienia się, a konsument odruchowo sięga po niby znany produkt w dodatku ze zmniejszoną wagą i gorszej jakości.
Na razie w Polsce żadne instytucje jak Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów czy resort finansów nie zainteresował się "głębiej" tym tematem, zatem konsumentom pozostaje zdwojona czujność na zakupach.