KNF zostanie "przechowalnią" PiS?
Jak czytamy w "Pulsie Biznesu" koniec kadencji Sejmu zbiega się z końcem kadencji szefa Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego (23 listopada). W przypadku gdyby do tego czasu nie utworzył się nowy rząd, decyzję o wyborze kolejnego szefa KNF przypadnie Mateuszowi Morawieckiemu lub osobie, którą prezydent Andrzej Duda desygnuje na premiera.
Kadencja szefa KNF jest pięcioletnia, więc przez ten czas nowy rząd musiałby się zmagać z człowiekiem wyznaczonym przez Morawieckiego na prominentnym stanowisku. Co więcej, jak zaznacza "PB" przewodniczący KNF tak jak prezes NBP, jest praktycznie niemożliwy do odwołania, można to zrobić jedynie jeśli złamie prawo. Tym samym komisja stałaby się "przechowalnią" dla człowieka PiS.
Obecny szef KNF był chwalony za apolityczność. Ale PiS może wsadzić "minę"
Według przewidywań gazety, nominacja nowego szefa KNF może być jedną z ostatnich decyzji Mateusza Morawieckiego (lub innego kandydata desygnowanego przez prezydenta), która będzie miała długofalowe skutki. Szczególnie, że jest to pozycja, która ma silną rolę w strukturach administracyjnych państwa.
"PB" pisze, że obecny przewodniczący KNF Jacek Jastrzębski profesor prawa Uniwersytetu Warszawskiego był chwalony przez rynek apolityczność. Przed wyborami miał również usłyszeć od premiera, że zostanie wybrany na kolejną kadencję. Jednak ze względu na wynik wyborów, Mateusz Morawiecki może zmienić swoją decyzję aby zostawić "minę" swojemu następcy.