Super Historia

Nagie miecze bez nagiej prawdy. Bitwa pod Grunwaldem – mity i propaganda

Ani Jan Matejko, gdy tworzył swój słynny obraz "Bitwa pod Grunwaldem", ani jego współcześni, podsycający nacjonalistyczne nastroje, nie opierali się ściśle na kronikach Długosza. Wykorzystywali je wybiórczo, dopasowując do utartego już mitu polskiego narodu, który pod koniec XIX wieku nabrał szczególnego znaczenia. Mit ten głosił, że Polacy odnieśli zwycięstwo nad "złymi Niemcami" w bitwie pod Grunwaldem, a obraz Matejki wzbogacał go o barwną retorykę o szlachetnych rycerzach polskich.

Spis treści

  1. Krzyżacki wróg u bram? Stereotypy i uproszczenia mitu o Grunwaldzie
  2. Manipulacja historią: pamięć o Grunwaldzie a prawda historyczna
  3. Sprawiedliwa wojna Jagiełły, czyli jak kształtowano legendę Grunwaldu
  4. Pod Grunwaldem rycerze bez skazy? Fikcyjny obraz polskiego rycerstwa
  5. Grunwald w sztuce i literaturze: narzędzie narodowej identyfikacji
  6. Długie cienie legendy: wpływ mitów o Grunwaldzie na współczesność
  7. Od pola bitwy do filmu wszechczasów: Grunwald w propagandzie

Kronikarz Jan Długosz, pionier legendy Grunwaldu, urodził się pięć lat po bitwie, a swój opis tego, co działo się przed, w trakcie i po niej zaczerpnął ze starszych pisemnych przekazów, w tym najpewniej z „Kroniki konfliktu Władysława króla polskiego z Krzyżakami w Roku Pańskim 1410”. „Kronika” była prawdopodobnie oparta na kazaniu biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego, bohatera spod Grunwaldu i szarej eminencji średniowiecznej Polski. Zapiski zdolnego dziejopisarza Długosza mają zdecydowany odcień polityczny, sławiący króla. Prawda jest bardziej złożona.

Krzyżacki wróg u bram? Stereotypy i uproszczenia mitu o Grunwaldzie

Pod Grunwaldem starły się dwie potęgi o składzie na tyle różnorodnym, że trudno nazwać to niemieckim pospolitym ruszeniem przeciw Polsce i Litwie. Po stronie Zakonu walczyło głównie rycerstwo z Prus (pod względem etnicznym częściowo polskie), a w wojskach zaciężnych walczących „pod Jungingenem” byli np. Czesi, Ślązacy, Łużyczanie i mieszkańcy Pomorza Zachodniego. Braci zakonnych było pod Grunwaldem jedynie 250, do tego tzw. rycerze goście, nie tylko z Rzeszy, ale i z Francji. Ci traktowali wyprawę przeciwko królowi Polski jak krucjatę, dzięki której zapewnią sobie żywot wieczny. Pod warunkiem, że usieką wystarczająco wielu „Saracenów”, niewiernych, pogan i ogólnie rzecz biorąc, wrogów chrześcijaństwa. Zakonowi patronowały papiestwo i cesarstwo, a więc najmocniejsi z możliwych wtedy popleczników. Pod pretekstem nawracania nadbałtyckich pogan rycerze z różnych krajów walczyli głównie o łupy. Po stronie Władysława Jagiełły też nie bili się sami Zbyszkowie z Bogdańca i ich litewscy odpowiednicy. Trudy wojenne rycerzy z Litwy i Korony dzielili z nimi stojący po tej samej stronie Rusini, Tatarzy, Mołdawianie, mieszkańcy Bałkanów, Czesi, rycerze z Moraw, Łużyc oraz Śląska.

Manipulacja historią: pamięć o Grunwaldzie a prawda historyczna

Jeśli chodzi o polskie rycerstwo, to nie przygnało go pod Grunwald szlachetne wzmożenie narodowe przeciw krzyżackiemu uciskowi. Poszło do boju tłumnie, bo nie miało wyjścia. Król nadał wojnie z zakonem cechę „expeditio generalis”, co oznaczało powołanie pod broń wszystkich poddanych mających ziemię na prawie rycerskim. Tym, którzy nie kwapili się do walki, zabierano majątki. Z kolei rycerze nastawieni do boju entuzjastycznie, odrobiwszy lekcję historii klasycznej mogli przy okazji „gwałcić, rabować i sycić wszelkie pożądania”. Co niestety miało miejsce i ciągnie się za bitwą pod Grunwaldem ciemną smugą. Dzwon Zygmunt, który 9 lipca 1521 r. zawisł na wieży Katedry Wawelskiej na stu śrubach po raz pierwszy odezwał się właśnie z okazji rocznicy Bitwy pod Grunwaldem, która była pierwszym polskim świętem państwowym. Mimo wszystko nieskazitelnym.

Sprawiedliwa wojna Jagiełły, czyli jak kształtowano legendę Grunwaldu

Ci, którym wiek XIX, Polska międzywojenna oraz PRL uznał za dobrych Polaków walczących ze złymi Krzyżakami, znaczyli swój pochód pod Grunwald pożogami. O wsiach płonących na drodze wojsk Jagiełły pisał nawet Długosz, jakoś jednak usiłujący wytłumaczyć „naszych” z wpadek wizerunkowych, jak palenie żywcem w zabarykadowanym kościele, grabieże, gwałty oraz sieczenie na kawałki mieczami kobiet, starców i dzieci. Jagiełło postanowił rozstrzygnąć konflikt na terytorium przeciwnika, zatem jego żołnierze byli najeźdźcami. Zachowywali się więc właśnie jak najeźdźcy. Długosz zaświaczał swoim pisarstwem, że król Władysław, założyciel dynastii Jagiellonów w Polsce, zainicjował z zakonem krzyżackim wojnę sprawiedliwą, to jest ani grabieżczą, ani mającą na celu wzbogacenie się. Jagiełło wprawdzie jawnie pożądał Sanoka i Drezdenka, znajdujących się w Nowej Marchii, miał pretensje do całego Pomorza oraz wspierał powstanie antykrzyżackie na Żmudzi, ale o tym Długosz nawet się „in scripto” nie zająknął.

Pod Grunwaldem rycerze bez skazy? Fikcyjny obraz polskiego rycerstwa

Polacy spod Grunwaldu, a zarazem spod pióra sławnego kronikarza byli wypisz wymaluj tacy, jakimi chciał ich widzieć udręczony rozbiorami i niechętny Niemcom XIX-wieczny Polak. Ktoś, kto w okolicach pięćsetnej rocznicy bitwy pod Grunwaldem śmiałby napomknąć cokolwiek na temat tego, że nasza „drużyna” nie była tak znowu święta, najpewniej zostałby uznany za wariata. Bo niby skąd, jeśli nie z chorego umysłu miałby czerpać takie wizje? Źródeł innych niż wychwalających polskie posłuszeństwo Bogu i Kościołowi oraz stanie na straży narodu i chrześcijaństwa nie było. W niewoli naprawdę trudno czasem nie być idolami dla samych siebie. To po prostu poprawia samopoczucie, z czego doskonale zdawał sobie sprawę Henryk Sienkiewicz, piszący „Krzyżaków” ku pokrzepieniu serc. Polskie serca krzepiła nie tylko powieść w odcinkach, drukowana w latach 1897-1900 w „Tygodniku Ilustrowanym” – najpoczytniejszym piśmie polskiego pozytywizmu, ale i pomnik-gigant projektu Antoniego Wiulskiego, który stanął w Krakowie w rocznicowym 1910 roku. Z postacią króla Władysława Jagiełły na koniu górującą na cokole oraz martwym Wielkim Mistrzem Ulrychem von Jungingenem ukazanym w pełnej zbroi oraz pozycji nie budzącej szacunku.

Grunwald w sztuce i literaturze: narzędzie narodowej identyfikacji

Wprawdzie Kraków, w którym wzniesiono w 1910 r. pomnik grunwaldzki znajdował się w zaborze austriackim a nie pruskim, ale nie przeszkadzało to rywalizować z Niemcem na mity. W wieku XIX, gdy  brak polskiej państwowości doskwierał, Krzyżak zlał się w jedno z Niemcem. Czy chodziło o „rugi pruskie”, czyli masowe wysiedlenia z Prus Polaków i Żydów z paszportem rosyjskim i austriackim (1885-1890), czy o niemiecką nacjonalistyczną organizację Hakatę (działającą od 1894 roku), wszystko to była bez dwóch zdań krzyżacka robota. Przed Sienkiewiczem o grzesznych Krzyżakach i niewinnych Polakach zadających im klęskę pisał Józef Ignacy Kraszewski, człowiek obdarzony wszystkimi możliwymi talentami, ale z niedostatkiem krytycyzmu, w jednej ze swoich 232 powieści: „Krzyżacy 1410” z 1874 roku. Sienkiewicz posunął się jednak dalej od niego, przypisując rycerzom Najświętszej Maryi Panny rolę niechrześcijańską. Krzyżacy ruszali do boju intonując pieśń „Chrystus zmartwychwstał”, ale przyszły noblista przedstawił sprawę tak, jakby nie było tam słychać nic poza „Bogarodzicą dziewicą Bogiem sławieną Maryją”.

Długie cienie legendy: wpływ mitów o Grunwaldzie na współczesność

W 1910 r. , z okazji 500-lecia Grunwaldu, dzieła sztuki znowu zaczęły przypominać Polakom dobre czasy wielkości i wolności. Malarz Zugmunt Rozwadowski i Tadeusz Popiel popełnili wspólnie horyzontalne dzieło „Bitwa pod Grunwaldem”, na którym, podobnie jak Matejko, nie omieszkali przedstwić zdobywania krzyżackiej horągwi i śmierci wielkiego mistrza. Nie wszyscy jednak artyści przełomu wieków XIX i XX ulegali bogoojczyźnianej manii grunwaldzkiej. Propaganda PRL wykorzystywała symbolikę bitwy pod Grunwaldem po swojemu. Bo choć trudno dopatrzeć się we wspólnych działaniach Armii Czerwonej i Ludowego Wojska Polskiego idei pokonania wojsk niemieckich na XV-wieczną modłę, to o dziwo bitwa pod Grunwaldem wspaniale sprawdziła się w Polsce Ludowej w roli symbolu okrucieństw popełnianych przez Niemców na ziemiach polskich. Nowa władza obiecywała Polakom rozprawienie się z niemieckimi spadkobiercami Krzyżaków – tym razem już ostateczne, w braterstwie z ZSRR. W 1943 r. dowództwo Gwardii Ludowej ustanowiło order Krzyża Grunwaldu z dwoma mieczami – symbolem niemieckiej buty. W 1945 roku, przy okazji 535 lecia wojny z Krzyżakami wyraźnie reaktywowały się tzw. nastroje grunwaldzkie, charakteryzujące się poczuciem dumy zmieszanej z pogardą i moralnej wyższości nad rycerzami z krzyżami na płaszczach.

Od pola bitwy do filmu wszechczasów: Grunwald w propagandzie

15 lat później Aleksander Ford wyreżyserował „Krzyżaków” – film w stylu sienkiewiczowskiego mitu. Jednak „Krzyżacy” to nie tylko efektowna forma. Film wyraźnie odzwierciedlał ówczesne realia polityczne. Stanowił on narzędzie propagandowe władz komunistycznych, mające na celu podsycanie konfliktu z Republiką Federalną Niemiec. Nacjonalistyczne przesłanie filmu budziło wiele kontrowersji, a część recenzentów wyrażała obawy przed jego wpływem na społeczeństwo. Przerostem absurdu nad prawdą było u schyłku rządów Gomułki przedstawianie na plakatach propagandowych Konrada Adenauera, kanclerza RFN w latach 1949-1963 w płaszczu krzyżackim. Napis na plakacie głosił „Krucjata przeciwko Polsce”. 

Sprawdź się w naszej zabawie: QUIZ PRL. Wszystkie tajemnice filmu "Krzyżacy". Wyzwanie dla prawdziwych fanów!

QUIZ PRL. Tajemnice filmu Krzyżacy?

Pytanie 1 z 15
W którym roku swoją kinową premierę miała ekranizacja powieści „Krzyżacy”?
Kręcenie filmu Krzyżacy (reż. Aleksander Ford) - 1959

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze