Gospodarka wraca powoli do działalności sprzed epidemii, oznacza to również, że sądy i komornicy wznawiają swoje prace. Dla setek tysięcy dłużników może to oznaczać jeszcze większe problemy finansowe. Pandemia COVID-19 odbiła się na wynagrodzeniach tysięcy pracowników, zmniejszone pensje albo utrata zarobkowania to dla wielu osób teraz codzienność. Sytuacja może się jeszcze pogorszyć gdy o swoje upomni się komornik.
Zobacz również: Tarcza antykryzysowa. Już 100 mld złotych przeznaczonych na ratowanie milionów miejsc pracy
Jak podaje serwis money.pl łączny dług osób fizycznych na koniec maja 2020 roku wynosił blisko 47 mld złotych. Tylko od wprowadzenia obostrzeń w rejestrze dłużników wpisano kolejne 6,6 tys. osób, a liczba ta będzie wzrastać, komornicy wrócili bowiem do pracy i upominają się o zobowiązania dłużników. Według ustaleń money.pl już teraz księgowe i kadrowe skarżą się na falę listów od kancelarii komorniczych o zajęciach wynagrodzeń.
Czytaj też: Bank Pocztowy wspiera rolników
Wiele osób znalazło się w dramatycznej sytuacji, w wyniku zmniejszenia wynagrodzenia albo utraty po opłaceniu rachunków na życie często niewiele zostaje. Jeśli dodamy do tego ewentualne zajęcia komornicze obraz finansów polskich gospodarstw domowych ulegnie jeszcze większemu pogorszeniu. Jak przyznał dla serwisu money.pl rzecznik prasowy Krajowej Rady Komorniczej Krzysztof Pietrzyk wiele czynności już się odbywa. Komornicy dokonują zajęć kont bankowych i wynagrodzeń, zaczynają także wyznaczać terminy licytacji zajętych wcześniej ruchomości. Nadal jednak na czas epidemii wstrzymane są egzekucje komornicze.