- Przejęcie Lotosu przez Orlen to zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego Polski – powiedział Paweł Olechnowicz, były prezes Grupy Lotos, w wywiadzie udzielonym dla „Dziennika Gazety Prawnej”. Dodał też, że po raz pierwszy o konkretnym pomyśle sprzedaży Lotosu usłyszał w 2018 roku, będąc dyrektorem generalnym koncernu, i był jej przeciwny. Tyle, że to nie do końca prawda.
- Koncepcja połączenia Grupy ORLEN i LOTOS nie jest nowa i przewija się w dyskusjach politycznych, gospodarczych i społecznych od wielu lat. Nie były to propozycje oderwane od rzeczywistości - procesy konsolidacyjne w tej branży trwają od wielu lat i podyktowane są zapewnieniem bezpieczeństwa energetycznego każdego z państw, które je realizuje – tłumaczy Joanna Zakrzewska, rzecznik prasowa PKN Orlen.
Dodatkowo w rozmowie z „DGP” Olechnowicz twierdzi, że zawsze sprzeciwiał się sprzedaży Lotosu, m.in. wtedy, kiedy do chętnych na zakupy grupy dołączył rosyjski Lukoil.
- Zacząłem zarządzać firmą tak, że stawała się coraz więcej warta. Minister Wiesław Kaczmarek, stawiając mnie na czele spółki, która ma iść na sprzedaż, i to w ręce wschodnie, musiał zdawać sobie sprawę, że do tej transakcji może nie dojść – wspomina były prezes Lotosu. - Na pewno byłem kimś, kto w tym czasie nie widział potrzeby poszukiwania jakiegokolwiek partnera zewnętrznego dla Lotosu – dodaje Olechnowicz.
Tyle tylko, że w 2011 roku, podczas konferencji prasowej ówczesny premier RP, Donald Tusk, zapowiedział, że to właśnie Paweł Olechnowicz i minister skarbu Aleksander Grad będą czuwać nad przebiegiem transakcji sprzedania Grupy Lotos w ręce rosyjskiego Lukoila.
- Będziemy oceniali wspólnie z szefostwem rafinerii i resortem skarbu, na ile satysfakcjonujące są te sygnały, które otrzymamy dzięki rozpoczęciu procesu prywatyzacji - mówił wtedy Donald Tusk w Gdańsku.
Olechnowicz twierdzi też, że wchłonięcie Lotosu przez Orlen jest nieopłacalne dla tego pierwszego.
- Połączenie umożliwi optymalizację zatrudnienia, co wcale nie oznacza zwolnień. Widzimy naprawdę wiele możliwych do osiągnięcia w tej transakcji synergii nie związanych stricte ze zwolnieniami pracowników. Szczególnie, że w takich spółkach jak ORLEN i LOTOS pracują specjaliści, których deficyt w branży jest mocno odczuwalny – twierdzi Joanna Zakrzewska, rzecznik prasowa PKN Orlen. - Pragniemy podtrzymać naszą deklarację o utrzymaniu odrębności podmiotowej i podatkowej gdańskiego Koncernu, co oznacza utrzymanie wpływów z CIT, PIT i podatków od nieruchomości do lokalnego budżetu – dodaje Zakrzewska i odnosi się też do teoretycznego zagrożenia dla gospodarki krajowej. - Duży podmiot to większe możliwości inwestycyjne - w sytuacji, kiedy trzeba będzie wyłożyć pieniądze na istotny projekt inwestycyjny albo przejęcie innego podmiotu, będzie to zdecydowanie łatwiej zrobić jednemu, silniejszemu kapitałowo podmiotowi. Pod tym względem ta transakcja jest korzystna dla siły polskiej gospodarki – zauważa rzecznik prasowa PKN Orlen.