Ryszard Kosiorowski (50 l.), urzędnik z Warszawy, zarabia 2800 zł miesięcznie. 34 dni przeleżał ostatnio w szpitalu. Otrzymał 2029 zł zasiłku chorobowego. Jego znajomy Paweł Zdziennicki (49 l.), kierowca autobusu, też był chory, ale dostał 150 złotych więcej, choć obaj zarabiają tyle samo.
- To grabież w biały dzień. Przez to, że mam ukończone 50 lat, straciłem tyle pieniędzy - oburza się Kosiorowski. - A przecież jednym z pomysłów tego rządu na walkę z bezrobociem było tworzenie warunków do zatrudniania pięćdziesięciolatków. A nas się po prostu okrada! - grzmi.
Dlaczego tak się dzieje? Resort Jolanty Fedak (52 l.) tłumaczył, że zmiany wprowadzone w kodeksie pracy mają się przyczynić do obniżenia kosztów zatrudniania pracowników po 50. roku życia. - To jakaś kpina! Skrzywdzono starszych pracowników. Należy pilnie zmienić ten głupi przepis - grzmi Jolanta Kluzik-Rostkowska (45 l., PiS), była minister pracy.
Najprawdopodobniej ta bulwersująca sprawa trafi też do Trybunału Konstytucyjnego. - Analizujemy dokumenty, czekamy na wyjaśnienia Ministerstwa Pracy. Ten przepis dyskryminuje ludzi ze względu na wiek i może być sprzeczny z konstytucją - ocenia Marta Kukowska z biura Rzecznika Praw Obywatelskich.