Super Historia

Październik'56. Niespełnione marzenie o wolności

1956 był rokiem przełomowym w Polsce, kiedy to nastąpiło złagodzenie terroru stalinowskiego. Społeczeństwo entuzjastycznie zareagowało na krytykę Gomułki dotyczącą rozbieżności między deklaracjami a działaniami władzy. W łonie partii rządzącej pojawiły się głosy nawołujące do reformy systemu socjalistycznego. Celem było odejście od stalinizmu przy jednoczesnym zachowaniu podstawowych zasad marksizmu-leninizmu. Propagowano wizję "socjalizmu z ludzką twarzą", który miał być bardziej przyjazny dla obywateli.

Spis treści

  1. Kompromis październikowy
  2. Porywający urok wezwań
  3. Najlepszy satyryk kraju
  4. Imperializm przeciw robotnikom
  5. Żałobna kurtyna milczenia
  6. Zbrojna obrona ograniczeń

W 1956 roku impuls do zmian w Polsce przyszedł ze Związku Radzieckiego. Na XX zjeździe KPZR Nikita Chruszczow wygłosił przełomowe przemówienie „O kulcie jednostki i jego następstwach”. Ujawnił w nim część prawdy o zbrodniach stalinowskich i zapowiedział nowy kierunek polityki, który później nazwano „odwilżą”. Te wydarzenia rozbudziły w polskim społeczeństwie nadzieję na liberalizację systemu. Ludzie, dotychczas skrępowani strachem, zaczęli odważniej wyrażać krytyczne opinie. Jednak najwyższe szczeble polskiej władzy początkowo nie wykazywały chęci do wprowadzania zmian. W cyklu Super Historia z Super Expressem przedstawiamy jedno z najważniejszych wydarzeń w historii PRL, czyli polski październik 1956, który rozpoczął proces destalinizacji PRL

Kompromis październikowy

Radzieckie roztopy dały asumpt do robotniczego buntu na Węgrzech i polskich protestów w Poznaniu w czerwcu 1956 r. I o ile powstanie na Węgrzech stłumiła Armia Radziecka, nasz październik o dziwo zakończył się politycznym kompromisem. Konsensus był możliwy dlatego, że od mniej więcej roku w komunistycznej Polsce luzowano represje, życie społeczne poddawano liberalizacji, a nawet „Trybuna Ludu” pisała o wypaczeniach systemu. Część PZPR na czele z Władysławem Gomułką, który wkrótce doszedł do władzy, zainicjowała polską odwilż. Ta nastąpiła niezwłocznie po porywających przemówieniach Gomułki na pl. Defilad w Warszawie, 24 października 1956 r.. Zresztą popartych tłumnie, bo największe w powojennej historii Polski zgromadzenie liczyło ok. 400 tys. osób.

Porywający urok wezwań

Co do Gomułki, który jako I sekretarz PZPR był najważniejszą osobą w państwie, historycy są zdania, że stanowczo przecenił swoją charyzmę. Kiedy przemawiał otoczony masą wiecujących, był dla nich tym, który siedział w komunistycznym więzieniu za odchylenia prawicowo-nacjonalistyczne. Był też hardo odpowiadającym na pogróżki Chruszczowa, którego niepokój o to, co wydarzy się w Polsce na październikowym plenum KC PZPR, przygnał do Warszawy w towarzystwie m.in. Wiaczesława Mołotowa. Odważył się powiedzieć Chruszczowowi: „Po coście tu przyjechali, kto was prosił? Lepiej przestańcie szurać, bo lud warszawski się do was zabierze”. Z wyborem Gomułki, kogoś, wydawałoby się, tak innego od reszty komunistycznej wierchuszki, polscy obywatele, od chłopów po intelektualistów, wiązali ogromne nadzieje. Jak się okazało, płonne. „Towarzysze! Obywatele! Ludu pracujący!” - nadspodziewanie szybko wyczerpał się porywający urok tych wezwań... Gomułka, który od 1957 r. umacniał się na szczytach władzy, szybko zaczął powracać do metod rządzenia znienawidzonych i przez robotników, i przez inteligentów, ci ostatni dali to do zrozumienia w trakcie gorących wieców organizowanych w 1956 r. na Politechnice Warszawskiej.

Najlepszy satyryk kraju

Dzięki swojej retoryce Gomułka w październiku 1956 r. osiągnął w kraju szczyt popularności. Robotnicy w swej masie, ale i niektórzy intelektualiści, zaczęli uosabiać towarzysza Wiesława z parciem ku narodowemu samostanowieniu. Przecież publicznie przyznał, że poznański protest z czerwca 1956 r., który nazwał bolesną nauczką, był w zasadzie robotniczy i uprawniony. Wkrótce jednak, na październikowym VIII Plenum KC stwierdził, że poznańscy robotnicy „nie protestowali przeciwko Polsce Ludowej, przeciwko socjalizmowi, który jest ich ideą, ale jedynie przeciwko wypaczeniom”. 100 tys. poznaniaków, którzy niedawno wyszli na ulicę, ale i cały kraj, dowiedział się nagle, wbrew wcześniejszej retoryce władzy, że ich protest nie był wrogą prowokacją, ale wyłącznie przejawem ich klasowej mądrości i dramatycznym wołaniem o zawrócenie z fałszywej drogi, na jakiej w okresie stalinizmu znalazł się socjalizm. I sekretarz KC PZPR, na powrót wyniesiony do władzy przez VIII Plenum KC PZPR, nie dopuszczał myśli, że bunt poznański miał wymiar antysystemowy. Wmawiał społeczeństwu, że w Poznaniu chodziło o prawdziwe spełnienie programu rewolucyjnego, który leżał u podłoża Polski Ludowej. W ten sposób pojawił się argument, który po latach będzie w Polsce wyśmiewany przez artystów kabaretowych: że oto praktyka zawiodła, a sprawdził się system. Nie mówiąc o „błędach i wypaczeniach”, które w polskiej satyrze politycznej zrobiły prawdziwą karierę.

Imperializm przeciw robotnikom

Władza uznała więc, że robotnicy nie mogą walczyć z państwem, czyli de facto sami ze sobą, ponieważ ustrój, w którym żyją, historia powołała po to, aby realizować ich cele. Dalszą konsekwencją takiego myślenia było przyjęcie przez rządzących z Gomułką na czele, że to nie robotnicy wystąpili przeciwko (swojej) władzy, lecz imperializm – przeciwko im samym i ich własnej władzy.

Jakże prawdziwe stało się za Gomułki zdanie Józefa Cyrankiewicza z przemówienia radiowego, wygłoszonego 29 czerwca po proteście w Poznaniu: „Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewien, że mu tę rękę władza odrąbie w interesie klasy robotniczej, w interesie chłopstwa pracującego i inteligencji, w interesie walki o podniesienie stopy życiowej ludności, w interesie dalszej demokratyzacji naszego życia, w interesie naszej Ojczyzny”. Powróciło twierdzenie z referatu wygłoszonego tuż po październiku przez działacza partyjnego Edwarda Gierka: „W świetle zbadanych faktów, licznych rozmów z naocznymi świadkami wydarzeń, spotkań z aktywem partyjnym i związkowym w zakładach pracy oraz na podstawie ocen instancji partyjnych, związkowych i władz państwowych, należy przyjąć, że wydarzenia poznańskie miały charakter wrogiej, antyludowej dywersji i prowokacji politycznej, zorganizowanej i kierowanej przez wrogi ośrodek. Miejsce, data i przebieg wypadków, kierunek natarcia wroga, jego taktyka bojowa i propagandowa w pełni potwierdzają tezę, że wróg od dłuższego czasu przygotowywał dywersję poznańską, chcąc wykorzystać okres Targów i żerując na niezadowoleniu wśród załóg poznańskich zakładów pracy”.

Żałobna kurtyna milczenia

Po roku od wypadków czerwcowych  na ulicach miasta do Poznania przyjechał Gomułka. By zgromić osoby usiłujące zorganizować niezależne obchody pierwszej rocznicy wystąpień i masakry. Oskarżał ich o usiłowanie wytworzenia szczelin w monolicie, jaki stanowi partia i robotnicy: „Nas powinna jednoczyć świadomość i wola, aby z naszej rodzinnej tragedii, która się rozegrała w Poznaniu, nie pozwolić wyciągnąć wniosków rzeczywistym wrogom Polski Ludowej. Na pobojowisku żerują nieraz szakale. Na czarnym poznańskim czwartku usiłuje żerować czarna reakcja. Tego żeru należy ją pozbawić”. I dalej: „Z tej tragedii nikomu nie wolno robić bohaterstwa. Zdarzają się nawet w rodzinach tragiczne wypadki. I chociaż rodzina dotknięta takim nieszczęściem nigdy o nim zapomnieć nie może, to zawsze stara się jak najgłębiej zapuścić na swoją tragedię żałobną kurtynę milczenia”. Odtąd władze PZPR konsekwentnie przemilczały poznański czerwiec.

Zbrojna obrona ograniczeń

Jeśli chodzi o dalekosiężne konsekwencje, to niektórzy badacze, jak choćby Krystyna Kersten czy Andrzej Paczkowski opowiadają się za tym, że wydarzenia roku 1956 złagodziły tylko represyjność systemu komunistycznego, który odszedł od masowego terroru, nie naruszyły za to podstawowych cech stojących u podstaw jego funkcjonowania. Inni badacze uważają, że w 1956 roku zapoczątkowana została wprawdzie powolna, ale jednak demokratyzacja systemu, zakończona tzw. jesienią ludów, czyli rozpadem bloku państw socjalistycznych i ZSRR. Poznań, pojedynczo, nie zdołał jeszcze naruszyć fundamentów systemu ani bloku komunistycznego. W niektórych krajach choćby w NRD system stalinowski wręcz jeszcze przybrał na sile. Inwigilowanie, przedmiotowość obywateli, cenzura, tzw. gospodarka socjalistyczna, nadal były regułami, a o relacjach w bloku państw realnego socjalizmu decydował Związek Radziecki.

A jaki wpływ miały wypadki poznańskie na sprawy międzynarodowe? Cóż, zimna wojna po 1956 roku trwała nadal, a ekspansja komunizmu oraz utrwalanie tego systemu w poszczególnych państwach wciąż przynosiło ogromne ofiary w ludziach. Chruszczow ani jego następcy nie pozwolili aż do 1989 r. na podważenie roli i pozycji Związku Radzieckiego w Europie Środkowowschodniej. To Chruszczow, nie Breżniew, wymyślił tzw. ograniczoną suwerenność i zbrojną interwencję. Po „czynnik militarny” sięgnięto w NRD w 1953 r., a w Polsce w 1956 r. W grudniu 1970 r. do robotników kazał strzelać ich niegdyś ulubiony towarzysz Wiesław, niosący październikową odwilż Władysław Gomułka.

Najwięksi amanci PRL. Historia z Koprem
RetroSzoferka - zabytkowe auta z czasów PRL - mówi Jakub Pietrzak

QUIZ PRL. Nie tylko Gierek. Czy pamiętasz grube ryby PRLu?

Pytanie 1 z 10
1. W najlepszych dla niej czasach PZPR liczyła:
Edward Gierek

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze