Ceny żywności podskoczyły w górę. Więcej, w porównaniu do tego samego okresu roku ubiegłego zapłacimy za zboża, mięso wieprzowe, mleko, masło, ryby i owoce morza, jaja, sery, oleje i tłuszcze, owoce czy cukier. A to tylko początek długiej listy dóbr, za które sprawią, że rachunek za zakupy będzie wyższy niż przed rokiem.
Sprawdź również: Masło drożeje. Dlaczego ceny produktu rosną?
Może nie byłoby nic oburzającego w podwyżkach (ekonomiści wskazują, że płace również rosną, a bezrobocie spada), gdyby nie fakt, że nawet jeśli cena produktu nie uległa zmianie to zmieniła się waga jego opakowania. W ten sposób niepostrzeżenie producenci oszukują klientów, którzy niczego nieświadomi są przekonani, że nadal otrzymują tyle samo za tę samą lub nieznacznie wyższą cenę.
Zmniejszającym się produktom, choć jest to trend światowy - zauważalny również w Polsce, przyjrzał się dopiero brytyjski urząd. W samej Wielkiej Brytanii „skurczyło się" 2,5 tys. produktów. I tak kostka masła liczy obecnie 170 lub 200 g – niegdyś było to 250 g. Jogurt 330 g kiedyś ważył 500 g, a makaron 500 g (dziś to 400 g). Mniejsze o ok. 12-15 proc. niż jeszcze 5 lat temu mają być także batoniki, a nawet... papier toaletowy. Kupić można także mniejsze piwo – 400 ml, zamiast 500 ml, czego z pewnością klient na pierwszy rzut oka nie zauważy czy ryż w torebkach – już nie cztery paczki po 100 g, a po 80 g. Zdarza się również, że tabliczki czekolady zamiast standardowych 100 g mają 90 g. a ptasie mleczko „zmalało" z 450 g do 370 g.
Zobacz także: Ceny rosną jak szalone. Największe podwyżki od 5 lat!
Producenci tłumaczą się, że aby nie podnosić cen, zmniejszają wagę produktu. Zjawisko ma swoją nazwę: „shrinkflation", co stanowi połączenie słów: inflacja i „kurczenie się" z języka angielskiego. Jednak w obliczu wzrostu cen trudno uwierzyć w takie wytłumaczenie.
Źródło: tvn24.pl/gazeta.pl