- Polscy oszczędzający stracili już 11,8 mld zł – spadek kapitalizacji banków uderzył w emerytów i inwestorów korzystających z OFE, PPK, IKE i IKZE
- Każda złotówka podatku to 6-8 złotych mniej na kredyty – wyższe obciążenia banków oznaczają ograniczenie finansowania gospodarki i droższe kredyty dla Polaków
- Efektywne opodatkowanie banków sięgnie 40 proc. – podczas gdy reszta gospodarki płaci CIT na poziomie 19 proc., co czyni polski sektor bankowy jednym z najbardziej obciążonych w UE
- W ciągu 10 lat Polacy mogą stracić ponad 4,8 mld zł – w postaci niższych dywidend, a uszczerbek w zyskach przyszłych emerytów wyniesie około 8,5 proc.
Super Express: Panie Prezesie, Sejm właśnie przegłosował podwyższenie CIT dla banków. Rząd twierdzi, że to sprawiedliwe, bo banki mają ogromne zyski. Dlaczego uważa Pan, że to zły kierunek?
Tadeusz Białek: Nie zgadzamy się z tezą, że to sprawiedliwe rozwiązanie. Banki już dziś są największymi płatnikami podatków w Polsce – co czwarta złotówka z CIT trafiająca do budżetu pochodzi właśnie z sektora bankowego. W ubiegłym roku same tylko banki wpłaciły do państwowej kasy ponad 24 miliardy złotych w formie podatków i dywidend. Od 10 lat płacimy obok CIT odrębny podatek bankowy, który w 2024 roku wyniósł ponad 6 miliardów. Łącznie to czyni polski sektor bankowy jednym z najbardziej obciążonych podatkami w całej Unii Europejskiej.
Podwyższenie CIT jeszcze bardziej zaburzy równowagę systemu i osłabi finansowanie gospodarki. Banki są głównym partnerem państwa, nabywają najwięcej ze wszystkich obligacji Skarbu Państwa z których Państwo finansuje budżet, programy społeczne, obronność i edukację. W naszych aktywach jest już prawie 700 miliardów złotych obligacji Skarbu Państwa. Trudno wskazać inny sektor, który w takim stopniu wspiera państwo, a jednocześnie płaci wszystkie podatki w kraju.
Nie stosujemy agresywnej optymalizacji podatkowej, nie wyprowadzamy zysków za granicę. Tymczasem wiele międzynarodowych firm osiąga w Polsce ogromne przychody i płaci znikomy CIT. Dlatego nie można mówić o sprawiedliwości, jeśli dodatkowe obciążenia spadają wyłącznie na jedną branżę, już dziś rekordowo opodatkowaną.
Polacy słyszą, że banki zarabiają rekordowe kwoty. Czy naprawdę jest tak źle, że podwyżka podatku może im zaszkodzić?
To prawda, że nominalne zyski były wyższe, ale to był efekt odbudowy po trudnych latach pandemii i okresie bardzo niskich stóp procentowych. Nie można patrzeć tylko na jeden rok. W dłuższej perspektywie rentowność polskich banków była jedną z najniższych w Europie Środkowej – między 2015 a 2022 rokiem wynosiła średnio poniżej 10 procent, a w 2020 roku była bliska zera. W 2024 roku sięgnęła 14,6 procent, co i tak było wynikiem niższym niż w większości krajów naszego regionu.
Każdy dodatkowy podatek oznacza mniej pieniędzy na kredyty dla rodzin, firm i samorządów. Dlatego podwyżka CIT to decyzja, która uderzy w całą gospodarkę, a nie tylko w banki.
Rząd zapewnia, że wyższy CIT dla banków nie uderzy w klientów. Czy rzeczywiście zwykli obywatele nie odczują tej zmiany?
Niestety zwykli obywatele już odczuli negatywnie zmianę na skutek samej tylko zapowiedzi zmian. Od ogłoszenia podwyżki CIT dla banków z kapitalizacji giełdowej banków ubyło aż 46,3 mld zł (12,4%), co oznacza wymierne straty dla setek tysięcy Polaków – indywidualnych akcjonariuszy banków. Co więcej, na skutek spadku kapitalizacji rynkowej banków polscy emeryci i oszczędzający (poprzez OFE, IKE/IKZE, PPK, fundusze inwestycyjne, prywatne rachunki maklerskie) stracili dotychczas 11,8 mld zł.
Dodatkowo są jeszcze skutki których nie widać od razu, ale one przychodzą z opóźnieniem. Najpierw spada dynamika kredytów inwestycyjnych, potem rosną raty, a ostatecznie cierpi konsument. W innych krajach już to przerabiano – tam, gdzie wprowadzano dodatkowe podatki sektorowe, akcja kredytowa spadała, a koszty usług bankowych rosły. Dlatego powtarzamy: podatek „od banków” w praktyce staje się podatkiem od obywateli.
ZBP alarmuje, że nowy podatek osłabi finansowanie gospodarki. Co to znaczy w praktyce – mniej kredytów, droższe raty, niższe depozyty?
Każda złotówka zabrana w formie podatku to około 6-8 złotych mniej na finansowanie gospodarki. Dziś sektor bankowy jest filarem rozwoju – finansujemy inwestycje przedsiębiorstw, samorządów i gospodarstw domowych. Wprowadzając wyższy CIT, rząd de facto ogranicza tę zdolność.
Po zmianach efektywne opodatkowanie banków sięgnie około 40%, podczas gdy reszta gospodarki płaci 19%. To ogromna różnica, która czyni finansowanie inwestycji mniej opłacalnym. Konsekwencją będą wyższe koszty kredytów i mniejsza skłonność do oszczędzania. W dłuższej perspektywie oznacza to wolniejszy wzrost gospodarczy i mniej miejsc pracy.
W ostatnich dniach mówi się, że decyzja o podwyższeniu CIT uderzyła także w oszczędzających – uczestników OFE i inwestorów giełdowych. Czy to prawda, że Polacy już stracili na tej decyzji swoje pieniądze?
Tak, skutki tej decyzji są już widoczne. Warto pamiętać, że większość banków notowanych na giełdzie regularnie wypłaca dywidendy. W latach 2016–2024 przekazały one akcjonariuszom ponad 68,5 mld zł, z czego w samym 2024 roku 22,5 mld zł, w tym 4 mld zł trafiły do Skarbu Państwa. Silny sektor bankowy to nie tylko zyski instytucji, ale także realne pieniądze dla milionów Polaków oszczędzających w OFE, PPK, IKE czy IKZE.
Podwyższenie CIT oznacza, że w przyszłości te środki do obywateli po prostu nie trafią. Szacunki Związku Banków Polskich pokazują, że w ciągu 10 lat Polacy mogą stracić ponad 4,8 mld zł, a uszczerbek w zyskach przyszłych emerytów wyniesie ok. 8,5 proc.
W dłuższej perspektywie wyższe opodatkowanie osłabi wartość banków na giełdzie, a tym samym obniży wartość portfeli inwestycyjnych Polaków.
Trwałe zwiększenie CIT dla banków oznacza trwałe zaburzenie warunków rynkowych. W długiej perspektywie ubytek oszczędności emerytalnych Polaków znacząco przekroczy poziom 25 mld zł (na skutek spadku wycen giełdowych banków oraz niższych dywidend). To paradoks – z jednej strony państwo zachęca do inwestowania, z drugiej decyzjami podatkowymi podkopuje zaufanie do rynku kapitałowego i bezpieczeństwa przyszłych emerytur.
Czy sektor bankowy jest gotowy do dialogu z rządem i prezydentem? Jakie rozwiązanie byłoby uczciwe wobec państwa, klientów i samego sektora?
Jesteśmy gotowi do dialogu. Sektor bankowy nigdy nie uchylał się od odpowiedzialności za finansowanie państwa. Ale oczekujemy równych zasad. Dodatkowe obciążenia powinny być rozkładane proporcjonalnie na wszystkie branże – także te, które osiągają znacznie wyższą rentowność niż banki.
Naszym zdaniem zamiast podnosić podatki, należy skupić się na uszczelnieniu systemu i egzekwowaniu należności od tych, którzy rzeczywiście unikają opodatkowania. To może dać budżetowi większe, stabilniejsze wpływy niż punktowe decyzje wobec jednej branży.
Nie ma silnego państwa bez silnych banków – tak jak nie ma zdrowej gospodarki bez zaufania obywateli. Naszym wspólnym celem powinno być bezpieczne i stabilne otoczenie finansowe, w którym banki mogą finansować rozwój, a Polacy spokojnie planować swoją przyszłość.