- Polska starzeje się w szybkim tempie: Niski współczynnik dzietności (1,10 w 2024 r.) i wydłużająca się długość życia oznaczają, że do 2060 r. populacja może zmniejszyć się o ponad 9 milionów, a osoby 65+ stanowią już ponad 20% społeczeństwa.
- Wyzwanie dla systemu emerytalnego: Eksperci, jak prof. Chłoń-Domińczak, wskazują na konieczność zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn (standard w Europie to 67 lat) oraz rozważną politykę migracyjną, aby zbilansować system.
- Niepewność geopolityczna wpływa na dzietność: Wojna w Ukrainie i niepewność prawna dotycząca zdrowia prokreacyjnego są wskazywane jako czynniki zniechęcające Polki do zakładania rodziny i rodzenia dzieci.
- Konieczne zmiany w opiece długookresowej: Rosnąca liczba osób starszych (w tym 85- i 90-latków) wymaga pilnego przygotowania i usprawnienia systemu opieki długookresowej, który obecnie "pozostawia wiele do życzenia".
Starzejąca się Polska – wyzwanie dla systemu emerytalnego
Polska stoi w obliczu poważnego wyzwania demograficznego. Z jednej strony, Polacy żyją coraz dłużej i w coraz lepszym zdrowiu, co jest niewątpliwie pozytywnym trendem. Z drugiej strony, rodzi się coraz mniej dzieci, co powoduje, że społeczeństwo się starzeje w zastraszającym tempie. Jak zbilansować system emerytalny w obliczu tych zmian?
Zdaniem prof. Agnieszki Chłoń-Domińczak, przewodniczącej Rządowej Rady Ludnościowej, "konieczne jest zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn". Ekspertka w rozmowie z Interią podkreśla, że "standardem dzisiaj w Europie jest 67 lat, a wiele krajów już podnosi wiek emerytalny nawet do 70 lat".
Rządowa Rada Ludnościowa – organ doradczy premiera w sprawach demograficznych i polityki ludnościowej – niedawno zaalarmowała, że współczynnik dzietności w Polsce w 2024 roku osiągnął rekordowo niski poziom 1,10. To jeden z najniższych wyników w Europie. Oznacza to, że statystycznie na jedną kobietę w wieku rozrodczym przypadało w ubiegłym roku 1,1 dziecka.
Z symulacji Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) wynika, że jeśli ten trend się utrzyma, w 2060 roku w Polsce będzie mieszkać zaledwie 28,4 mln obywateli. Na koniec 2024 roku liczba ludności Polski wynosiła 37,49 mln. W ciągu 35 lat populacja może się zmniejszyć o ponad 9 milionów.
Niepewność geopolityczna a spadek dzietności
Czy na spadek dzietności wpływa obecna niepewna sytuacja geopolityczna? Od wybuchu wojny w Ukrainie w lutym 2022 roku w przestrzeni publicznej dominuje przekaz o konieczności zbrojeń. Czy akcentowanie zagrożenia wojną może zniechęcać do zakładania rodziny?
"To, co obserwujemy w Polsce, spadek dzietności, szczególnie w ostatnim roku czy w ostatnich latach, wydaje nam się po części spowodowany właśnie tym poczuciem niepewności - zresztą związanym nie tylko z tym, jak wygląda sytuacja wojenna, geopolityczna, ale także na przykład niepewnością dotyczącą prawa aborcyjnego, zdrowia prokreacyjnego" – mówi prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak.
"Kobiety bardzo wyraźnie mówią, że ze względu na to, jakie mamy dzisiaj regulacje - które nie zostały, niestety, zmienione - też obawiają się trochę zachodzić w ciążę, szczególnie że często te ciąże są odkładane; obserwujemy, że kobiety coraz później rodzą dzieci" – dodaje ekspertka. "Więc ewidentnie potrzebujemy takiego spokojnego komunikatu dotyczącego bezpieczeństwa i zapewnienia, że nie jest to niebezpieczne: urodzić dziecko w Polsce".
Wsparcie państwa dla rodziców
Prof. Chłoń-Domińczak podkreśla, że państwo "w bardzo wielu obszarach pomaga rodzicom", wymieniając "świadczenia" oraz "coraz większy dostęp do żłobków i przedszkoli". Zwraca uwagę, że obecnie urodzenie dziecka jest "łatwiejsze w sensie ekonomicznym" i z perspektywy godzenia ról rodzinnych i zawodowych.
Spadek liczby urodzeń to jedno, a starzenie się społeczeństwa to drugie wyzwanie. Według GUS, liczba osób w wieku 65+ to już ponad 20% populacji Polski.
"I ta liczba będzie rosnąć, i tutaj już nic się nie stanie, żeby sytuacja się zmieniła" – stwierdza prof. Chłoń-Domińczak. "Żyjemy coraz dłużej, co oczywiście jest zjawiskiem pozytywnym, bo to oznacza, że stan zdrowia Polaków się poprawia", dodając, że dystans do średniej unijnej wciąż się utrzymuje.
System opieki długookresowej – konieczność zmian
"Natomiast na pewno musimy się przygotować do tego, że osób starszych będzie coraz więcej, nie tylko tych po 60. czy 65. roku życia, które korzystają z systemu emerytalnego, ale także coraz więcej będziemy mieli 85- i 90-latków. I tutaj to, co na pewno wymaga odpowiedniego przygotowania, to system opieki długookresowej, który dzisiaj pozostawia wiele do życzenia" – mówi przewodnicząca Rządowej Rady Ludnościowej.
Oprócz systemu opieki długookresowej, należy myśleć o zbilansowaniu systemu świadczeń społecznych. Coraz więcej emerytów i coraz mniej osób w wieku produkcyjnym to zaburzenie proporcji grożące niewydolnością systemu. Zdaniem prof. Chłoń-Domińczak, receptą może być rozsądne zarządzanie migracją.
"Rozważna polityka migracyjna jest bardzo potrzebna - jeżeli popatrzymy na dane ZUS-u, to już około 8 procent osób, które płacą składki do ZUS-u, to są cudzoziemcy" – zaznacza.
Druga recepta to podniesienie wieku emerytalnego. "Jeżeli chodzi o wiek emerytalny, to oczywiście konieczne jest zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn" – mówi prof. Chłoń-Domińczak. "Kobiety są lepiej wykształcone, dłużej żyją i są zdrowsze niż mężczyźni, i jednocześnie ten ich potencjał jest tracony, kiedy przechodzą na emeryturę w wieku 60 lat".
"Poza tym dzisiejszy system emerytalny jest tak skonstruowany, że uwzględnia zarówno to, jak długo płacimy składki, i to, jak długo potencjalnie będziemy emeryturę pobierać" – przypomina ekspertka. "Przez to kobiety też mają znacznie niższe emerytury, nawet o jedną trzecią, więc także z punktu widzenia bezpieczeństwa ekonomicznego i dochodów kobiet ważne jest to podnoszenie wieku emerytalnego. Standardem dzisiaj w Europie jest 67 lat, a wiele krajów już podnosi wiek emerytalny nawet do 70 lat".
Polityczna wrażliwość tematu wieku emerytalnego
Temat podnoszenia wieku emerytalnego jest jednak bardzo wrażliwy politycznie. "Nie ma żadnych planów i nie będzie żadnych planów podnoszenia wieku emerytalnego kogokolwiek - dla kobiet, mężczyzn, nikogo" – mówiła minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk w Radiu Zet.
"Jeżeli nie możemy ustawowo, to na pewno system zachęt jest potrzebny, aczkolwiek jeżeli popatrzymy historycznie na to, jak wyglądają decyzje emerytalne Polaków, to widać bardzo wyraźnie, że jednak ten ustawowy wiek emerytalny jest istotną granicą" – odpowiada prof. Chłoń-Domińczak.
Ochrona przedemerytalna – bariera dla wykorzystania potencjału?
Ekspertka zwraca uwagę na sytuacje, w których pracodawcy decydują się rozwiązać stosunek pracy z osobami, które wkraczają w wiek ochronny (kobiety od 56. roku życia, mężczyźni od 61. roku życia). "To jest niepotrzebne tracenie potencjału, kapitału ludzkiego Polaków, którzy naprawdę są bardzo często w pełni sił i zdolności do pracy" – podsumowuje.
