Polacy dbają o dietę
"Dbanie o swoją urodę to zwyczaj rozpowszechniony na całym świecie, w każdej kulturze i grupie demograficznej. Aż 99 proc. badanych zadeklarowało, że spędza na dbaniu o urodę co najmniej 10 minut dziennie. A średnia światowa wyniosła 238 minut dziennie wśród kobiet i 215 minut wśród mężczyzn" - podsumowuje w rozmowie z PAP dr Marta Kowal z Uniwersytetu Wrocławskiego, która jest pierwszą autorką międzynarodowej publikacji w "Evolution and Human Behavior" (https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S1090513822000472).
Badanych z całego świata - ok. 93 tys. osób dorosłych z 93 krajów - poproszono, by ocenili, ile czasu poświęcają dziennie na wskazane w ankiecie zajęcia, których głównym celem jest - szeroko ujmując - poprawianie własnej urody. "Jeśli ktoś uznał, że wykonuje dane zajęcie przede wszystkim dla zdrowia albo relaksu, to nie było to liczone jako dbanie o urodę" - zaznacza Marta Kowal.
Wśród największych upiększających pochłaniaczy czasu były kolejno: aktywność fizyczna (a więc poprawianie sylwetki), dbanie o dietę (w tym przygotowywanie specjalnych posiłków), higiena (w tym choćby wizyty u dentysty), ubieranie się (w tym kupowanie ubrań i codzienne dobieranie stroju), dbanie o włosy (i zarost), nakładanie kosmetyków i makijaż.
W Polsce sporo czasu zajmowało dbanie o dietę. Tu przewyższaliśmy średnią światową. Jeśli zaś chodzi o ćwiczenia fizyczne - zaniżaliśmy statystyki. "Największa różnica pomiędzy Polakami a resztą świata spośród wszystkich typów zachowań wystąpiła w dbaniu o ubiór. Spędzaliśmy zdecydowanie mniej czasu na dobieraniu strojów niż średnio robi się to na świecie” - mówi Marta Kowal.
Kto najbardziej się upiększa?
“Mogłoby się wydawać, że wśród najbardziej dbających o urodę krajów będą te wysoko rozwinięte - jak choćby USA czy Francja. A wcale tak nie jest. Tam, w porównaniu z innymi krajami, czas poświęcany na upiększanie się był stosunkowo krótki” - podsumowuje dr Marta Kowal.
I wymienia, że rekordowy średni dzienny czas dbania o wygląd (niekiedy nawet 6-8 godzin) odnotowano w: Tunezji, Tajlandii, Ghanie, Nigerii, Dominikanie, Kolumbii czy Ekwadorze. Zwykle w Afryce i Ameryce Środkowej spędzano więcej czasu na uatrakcyjnianie wyglądu niż w Europie i Ameryce Północnej.
"Polska uplasowała się mniej więcej w połowie stawki, choć była w czołówce Europy (wyprzedzały nas: Ukraina, Włochy i Rumunia)" - wymienia psycholożka z UWr.
Naukowcy szukali czynników demograficznych, kulturowych i społecznych, które mają związek z tym, że jedni ludzie dbają o swoją urodę bardziej niż inni. Taką oczywistą zależnością jest płeć. Okazało się, że kobiety na całym świecie spędzają średnio o 20 minut więcej na dbanie o urodę niż mężczyźni.
W przypadku Polski ta różnica wynosiła 40 minut. W Polsce kobiety deklarowały, że spędzają dziennie 238 minut na zajęcia związane z upiększaniem (tyle samo, co średnia światowa), a mężczyźni 196 minut (poniżej średniej światowej). "Pod względem różnic między płciami staliśmy więc wysoko w tym porównaniu” - komentuje badaczka.
“W dużym uproszczeniu, ewolucyjne wyjaśnienie zakłada, że dbamy o swoją atrakcyjność, by zdobyć partnerów i przekazać dalej swoje geny. Kobiety dbające o swoją urodę mogły zyskiwać więcej niż mężczyźni. Z drugiej strony mężczyźni, którzy preferowali atrakcyjne kobiety, mogli częściej dobierać partnerki młode - a więc w wieku rozrodczym, zdrowe i płodne; a w związku z tym – prawdopodobnie mieli więcej potomstwa niż mężczyźni, dla których atrakcyjność fizyczna nie była priorytetem" - tłumaczy dr Kowal.
W przypadku kobiet zaś zwracanie uwagi na atrakcyjność fizyczną partnera mogło nie mieć aż takiego ewolucyjnie utrwalonego znaczenia. “Przypuszcza się, że kobiety u mężczyzn traktowały priorytetowo raczej oznaki wysokiego statusu, prestiżu i zasobów materialnych” - czytamy w publikacji.
Kolejne wyjaśnienie zakłada, że trendy kulturowe - przekazywane choćby przez media - starają się wtłoczyć nas w jeden kanon urody. “Zakłada się, że większa presja jest tu wywierana na kobiety, gdzie ideał piękna jest tak wyśrubowany, że staje się w zasadzie niemożliwy do osiągnięcia przez większość kobiet. Ale i tak kobiety starają się często dążyć do tego wzorca” - komentuje badaczka.
Wiek jest kolejnym czynnikiem demograficznym, który różnicuje nas pod względem czasu, jaki spędzamy na upiększanie się.
I tak najwięcej czasu na dbanie o swoją urodę poświęcają zwykle osoby młode - w wieku 18-25 lat. Potem stopniowo czas dbania o urodę skraca się, aby u kobiet osiągnąć minimum w wieku 42 lat, a u mężczyzn - w wieku 60 lat. Potem zaś czas na upiększanie się wydłuża. Co ciekawe, wśród osób w wieku ok. 35-37 lat to mężczyźni poświęcają swojemu wyglądowi więcej czasu niż kobiety (co jest tu jedynym wyjątkiem).
Nie bez znaczenia jest status związku
Marta Kowal komentuje, że upiększanie się jest u osób młodych tak popularne, bo, w myśl teorii ewolucyjnej, mogą one dopiero szukać partnerów. W kolejnych dekadach życia, kiedy sporo czasu pochłania praca, często ma się już partnera i pojawiły się dzieci - nie ma więc już tyle czasu na dbanie o swoje piękno. Możliwość przeznaczania większej ilości czasu na upiększanie się powraca jednak w kolejnych dekadach. Wtedy - komentuje psycholożka - dzieci są już często odchowane, pracy jest mniej, a czasu wolnego - coraz więcej. Kolejną sprawą jest zaś to, jak czas oddziałuje na ciało. Z wiekiem wygląd coraz bardziej odbiega od utartych kanonów piękna. Jeśli chce się więc atrakcyjnie prezentować, ludzie często poświęcają na to coraz więcej czasu.
Nie bez znaczenia jest również status związku. Mogłoby się wydawać, że najwięcej czasu na dążenie do pięknego wyglądu poświęcają single. Tymczasem badania pokazały, że znacznie więcej czasu poświęcają na to osoby, które randkują, a więc są we wczesnym stadium formowania związków. Czas dbania o urodę spada zaś u osób zamężnych i pozostających w stabilnym związku.
Naukowcy szukali również czynników, które najlepiej pozwalałyby przewidzieć, ile czasu poświęci ktoś na swój wygląd.
I taką najmocniejszą korelacją była ilość czasu spędzanego w mediach społecznościowych. Im więcej ktoś siedział np. na Instagramie, Tinderze, Tik Toku, Facebooku, Twitterze, tym większe było prawdopodobieństwo, że będzie też spędzał dużo czasu na zajęciach upiększających.
“Może nas kusić, żeby wyciągnąć z tego wniosek, że jeśli mamy dużą styczność z treściami w mediach społecznościowych, to bardziej zwracamy uwagę na to, czy ktoś jest atrakcyjny i tym bardziej zależy nam potem na swojej urodzie. Ale musimy pamiętać, że równie dobrze może być odwrotna zależność: to osoby, które zwracają największą uwagę na swoją urodę, czują większą potrzebę, żeby więcej czasu spędzać w mediach społecznościowych. Nasze badania nie przesądzają, które wyjaśnienie jest bliższe prawdy” - komentuje Marta Kowal.
Dlaczego się upiększamy?
Badano też, jak postrzeganie swojej urody wpływa na czas poświęcany na jej poprawianie. Okazało się, że osoby postrzegające się jako wyjątkowo atrakcyjne - poświęcały najwięcej czasu na to, aby być jeszcze piękniejsze. Dużo czasu na dbaniu o swoją atrakcyjność spędzały również osoby, które uznawały się za bardzo mało atrakcyjne. Osoby, które umieściły się w środku skali urody - poświęcały na swój wygląd najmniej czasu.
Innym bardzo ważnym czynnikiem było to, jak postrzegane są w danym społeczeństwie role kobiety i mężczyzny. W krajach, w których role pełnione przez kobiety postrzegano w tradycyjny sposób, mieszkańcy poświęcali więcej czasu na zajęcia upiększające niż w krajach, gdzie to podejście nie było powszechne. “Co ciekawe - dotyczyło to zarówno czasu, jaki na urodę poświęcały kobiety, jak i mężczyźni” - dodaje dr Kowal. Ten wynik mógłby więc częściowo wyjaśniać, dlaczego obywatele USA i Francji poświęcają na swój wygląd mniej czasu niż mieszkańcy krajów Ameryki Środkowej.
“Chociaż w kulturze obecne jest przeświadczenie, że nie należy oceniać ludzi po wyglądzie, to okazuje się, że spędzamy codziennie mnóstwo czasu na tym, aby inni ludzie dobrze oceniali nasz wygląd. Warto zastanowić się, ile czasu poświęcamy na to, by stawać się piękniejszym. I czy jest to rzeczywiście taka ilość czasu, jaką chcemy na to poświęcać" - podsumowuje Marta Kowal.