Na Polaków czekają głodowe emerytury. 1000 zł za lata pracy!
O głodowych emeryturach mówi się często w kontekście obecnych emerytów, ale wygląda na to, że kolejne pokolenia czeka jeszcze trudniejsza sytuacja. Niskie świadczenia nie dotkną dopiero 30-latków, wygląda na to, że z podobnym problemem będą musiały się mierzyć także ci pracownicy, którzy na emeryturę będą mogli przejść za 10-15 lat.
Porozmawialiśmy z panią Izabelą (50 l.) spod Warszawy. Od 14 lat pracuje w biurze, wcześniej pracowała przez 2 lata w wydawnictwie i przez 3 lata w państwowym przedsiębiorstwie telekomunikacyjnym. Przez ok. 10 lat zajmowała się dzieckiem, w międzyczasie podejmując się nieoskładkowanych prac dorywczych. ZUS wyliczył, że gdyby Pani Izabela przestała pracować, mogłaby liczyć na ok. 880 zł emerytury. Jeśli jednak za 10 lat przejdzie na emeryturę, to będzie mogła liczyć na jedynie 1075 zł miesięcznie.
Polecany artykuł:
1075 zł to obecnie kwota, która nie pozwala nawet na utrzymanie się przez miesiąc w Polsce. Oczywiście, w sytuacji pani Izabeli świadczenie znacznie zaniża 10 lat przerwy na opiekę nad dzieckiem. W teorii świadczenie zwiększyłaby praca po przekroczeniu wieku emerytalnego (60 lat dla kobiet), jednak w tym przypadku nie będzie to możliwe, ze względu na stan zdrowia.
- Nie mogę pracować dłużej, mam umiarkowany stopień niepełnosprawności. Liczę jednak, że w utrzymaniu się na emeryturze pomoże mi mąż, który ma wyższą emeryturę oraz już dorosłe dziecko - powiedziała Pani Izabela dla "Super Expressu".
Jak podnieść swoją przyszłą emeryturę? Ekspert radzi
Oczywiście dzisiejszym 40-latkom i 50-latkom można powiedzieć, że "mogli pracować dłużej", ale nie można zapominać, że okres ich pracy przypadł na czas transformacji ustrojowej, która była wyjątkowo trudnym okresem na rynku pracy. Polska mierzyła się z wysokim bezrobociem, wiele osób musiało się również chwytać nieoskładkowanych zajęć (żeby mieć pieniądze na utrzymanie), przez co trudno o kapitał emerytalny. O komentarz poprosiliśmy eksperta Instytutu Emerytalnego - Antoniego Kolka.
Ekspert przede wszystkim zastrzega, że nie jest to wyliczenie ostateczne naszego świadczenia, a pewna prognoza, dlatego trzeba brać na wynik poprawkę. Wyliczenia wysokości naszej emerytury zakładają nasze przeciętne wynagrodzenie, do końca okresu świadczenia pracy. Tym samym jeśli przez ten czas na konto emerytalne trafią większe składki (np. dzięki podwyżce), to i nasza emerytura będzie wyższa. Co jeszcze można zrobić, żeby podnieść emeryturę?
- Po pierwsze, nie przechodzić na emeryturę w wieku emerytalnym. Wydłużyć ten moment, czyli nie w 60. roku życia w przypadku kobiet i nie 65. roku życia w przypadku mężczyzn, tylko później. Wtedy to świadczenie będzie wyższe. To jest ta pierwsza fundamentalna rzecz. Druga, to oszczędzanie. Tutaj wchodzi II i III filar. PPE, PPK, IKE, IKZE jako formy dodatkowego oszczędzania. Jeśli jest taka możliwość, warto z tego skorzystać - mówił dla "Super Biznesu" Antoni Kolek.
Albo zaciśniemy pasa, albo będziemy pracować dłużej na wyższą emeryturę
Jak przekonuje Antoni Kolek, jeśli pracodawca oferuje PPE to warto z tego skorzystać, gdyż jest bardziej opłacalne od PPK (w PPE pracodawca płaci całą składkę, a w PPK część pracownik). Niemniej jedno i drugie jest jego zdaniem "warte uwagi", podobnie jak IKE/IKZE.
- To się wiąże z tym, że rezygnujemy z bieżącej konsumpcji. Jeśli nie chcemy tego robić, musimy nastawić się na to, że będziemy pracować dłużej. Czyli albo więcej oszczędzamy, albo przechodzimy później na emeryturę - mówi Kolek.
Co jednak w przypadku osób, które z racji na stan zdrowia, czy pracę w trudnych warunkach nie mogą dłużej pracować, lub nie miały możliwości dodatkowe odkładania? Ekspert wskazuje, że niestety, na to pytanie nie ma dobrej odpowiedzi, bo nasz system "takie osoby wyklucza". Wygląda więc na to, że spora część Polaków będzie musiała liczyć na pomoc swoich bliskich.