Sprawa dotyczy protestu z maja 2017 roku. Pracownicy Biedronki rozczarowani brakiem porozumienia z pracodawcą, który ich zdaniem, wykazywał się nieprawidłowościami w zakresie prawa pracy, zdecydowali się na protest - czytamy na stronie internetowej gdańskiej oddziału NSZZ "Solidarności".
Zobacz także: Pracownica Biedronki potrąciła klienta. Zmarł - jego rodzina domaga się zadośćuczynienia
Pomimo, że jego uczestnicy protestu mieli wolne, firma nałożyła na nich naganę. Według przedstawicieli firmy, akcja protestacyjna była nielegalna - podaje "S". Zatrudnieni w dyskoncie skierowali sprawę do sądu, który wydał pierwszy wyrok i stanął po strone ukaranej pracownicy.
Jeronimo Martins może się odwołać od tej decyzji do sądu apelacyjnego, ale jeszcze tego nie uczyniono. Według związkowców firma "nie zdecydowała się na złożenie odwołania do wyższej instancji, gdyż istnieje duże prawdopodobieństwo ponownego przegrania". Poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie przedstawicieli spółki, ale nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi.
Czytaj koniecznie: Biedronka była nielegalnie otwarta w niedzielę? Mamy komentarz Jeronimo Martins
- Pozytywny wyrok sądu zachęca pozostałych pracowników na rozwiązanie sporu z pracodawcą w podobny sposób. Nic dziwnego, że szefostwo Biedronki coraz chętniej godzi się na zawarcie porozumienia z pracownikami, zanim ci udadzą się do sądu - przekonują przedstawiciele "S".
Źródło: solidarnosc.gda.pl