Sędzia unieważnił część umowy kredytowej, dotyczącą indeksowania rat do kursu franka, którą rodzina z Krakowa zawarła z GE Money Bankiem, a obecnie BPH. Instytucja finansowa będzie musiała zwrócić klientom 65 tys. zł za minioną dekadę, zaś przyszłe raty naliczać, tak samo jak przy kredycie w złotówkach.
To pierwszy taki wyrok dotyczący kredytu zaciągniętego z tym bankiem. Nie jest on jednak prawomocny, więc przedstawicielom BPH przysługuje możliwość złożenia apelacji.
Sprawdź także: Frankowicze wygrywają w sądach
Proces trwał dwa lata. Jego zakończenie na korzyść frankowiczów, może stanowić dobry prognostyk dla pozostałych Polaków, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji. Sąd przychylił się bowiem do stanowiska oskarżenia, że bank udzielający kredytu we frankach szwajcarskich, ryzykuje tylko utratą ograniczonej kwoty, zaś zadłużenie kredytobiorcy może rosnąć w nieskończoność.
Czytaj też: Coraz mniej kredytów frankowych do spłaty
– Klienci, mimo że otrzymali kwotę ok. 400 tysięcy złotych, mogą spłacać milion lub dwa miliony złotych. I im będzie wyższy kurs franka, to opłaty manipulacyjne będą cały czas doliczone do salda. A kwota kredytu, mimo regularnej spłaty, cały czas rośnie. Jak się spłaca kredyt, to ta kwota powinna maleć – powiedziała cytowana przez IAR reprezentująca zadłużoną rodzinę z Krakowa adwokat Beata Broniewicz-Pasieka.
Zobacz również: 10. rocznica kredytów we frankach. Jak zmieniał się kurs szwajcarskiej waluty?
Źródło: radiokrakow.pl