Spotkanie w Boulder z Kuklińskim
Prof. Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego, udzielił obszernego wywiadu „Gazecie Polskiej”. Rozmowa zaczyna się od tematu historycznego – likwidacji wojsk na wschodzie Polski. Prezes NBP tłumaczy, że dowiedział się o tym w latach 90. po odwołaniu rządu premiera Olszewskiego, kiedy przyjechał do USA. – Za którymś razem niespodziewanie przedstawiono mi w restauracji w Boulder (stan Colorado) płk. Ryszarda Kuklińskiego. Tam też zresztą spotkałem się także m.in. z Władimirem Bukowskim. Amerykańskie służby ukrywały tam ludzi, których chcieli dopaść Rosjanie… Wtedy spotkanie z płk Kuklińskim było ogromnym zaskoczeniem – mówi Glapiński.
Pułkownik Kukliński osobiście chciał się spotkać z polskim politykiem. – Pragnął przekazać niezwykle istotne informacje (…). Chodziło o sprawę planu likwidacji polskich jednostek wojskowych na wschodzie naszego kraju. I o jednoczesne przesuwanie ich na zachód Polski. O tej sprawie pierwsza poinformowała „Gazeta Polska" na podstawie informacji, które przekazałem po rozmowach z płk. Kuklińskim – stwierdza szef MBP, który wyjaśnia, że chodzi o zaalarmowanie polskiej opinii publicznej o tym, co się dzieje. – Na ówcześnie rządzących politykach liberalno-postkomunistycznych nie zrobiło to żadnego wrażenia. Sam pułkownik miał tę informację od amerykańskiego wywiadu wojskowego lub cywilnego, bądź z jakichś innych źródeł – dodaje rozmówca GP.
Zwrot nadpłaty składki zdrowotnej. ZUS odda pieniądze! Trzeba złożyć wniosek
– Sam płk Kukliński miał ogromne poczucie misji, przekazując mi te informacje. Był przerażony, że Polska znów wpadnie w ręce Rosjan. Nie likwidowano jednostek wojskowych na zachodzie – likwidowano je na wschodzie Polski. Kukliński uważał jednocześnie, że szykuje się jakieś porozumienie rosyjsko-niemieckie. Powiedziałbym, że był tym zasmucony i przerażony. Ale wyrażał też nadzieję, że skoro powstał rząd Olszewskiego - a był to zbieg wielu szczęśliwych okoliczności - to może powstanie wkrótce podobny, a opinia publiczna w Polsce się obudzi. Niestety, musieliśmy czekać na to wiele lat – informuje Adam Glapiński.
Czy wejdziemy w recesję?
Kolejnym tematem wywiadu była aktualna inflacja, która zaczęła spadać. – Dokonuje się proces, o którym było wiadomo, że będzie następował zgodnie z projekcjami NBP. To znaczy że nasza gospodarka rozwija się z mniejszą dynamiką, ale jednak się rozwija. Mam nadzieję, że nie wejdzie przy tym w recesję, choć w I kwartale roczny wzrost PKB był prawdopodobnie ujemny. Jednocześnie już zaczęła spadać inflacja i wszystkie prognozy wskazują, że będzie nadal spadała. Liczymy, że na koniec roku będzie ona jednocyfrowa – powiedział szef NBP.
Na pytanie o spadek konsumpcji, Glapiński odpowiada, że wynika ona ze spadku zamożności Polaków. – Obecnie realna, przeciętna wartość wynagrodzenia jest na poziomie z połowy 2021 roku. Tak więc w IV kwartale spadła, ale nie tak tragicznie, jak to próbuje przedstawiać totalna opozycja. Jednak w drugiej połowie bieżącego roku znów poziom realnych dochodów będzie szedł w górę. Co więcej, poziom konsumpcji w Polsce w IV kwartale był o 2,5 proc. wyższy niż bezpośrednio przed pandemią, natomiast w Niemczech był nadal ponad 2 proc. niższy – czytamy w GP. – Sytuacja w gospodarce jest dość skomplikowana. Oczywiście dane o spadającym tempie wzrostu gospodarczego są dobre z punktu widzenia inflacji, ale źle z punktu widzenia poziomu życia i szybkości rozwoju gospodarczego. Nasze działania polegające na tym, że radykalnie podwyższyliśmy stopy procentowe, spowodowały, że lekko zamroziliśmy gospodarkę, powodując jako bezpośredni efekt spowolnienie wzrostu gospodarczego, podrożenie kredytów itd. Ale tylko na pewien czas. Zastosowaliśmy lekarstwo - zaaplikowaliśmy „zastrzyk" czy też „gorzkie pastylki" po to, by pacjenta wyrwać z gorączki i choroby, w którą wpadł po silnym szoku zewnętrznym. Jeśli to lekarstwo się za długo podaje, to pacjentowi bardziej zaszkodzi, a może go też zabić - tak jak „reformy" Balcerowicza – stwierdza Glapiński.
Kolejne regulacje, które uderzą w polskie firmy
Przejdziemy suchą stopą przez kłopoty
Na pytanie o spadek wzrostu gospodarczego, prezes NBP odpowiada, że w drugiej połowie roku wzrost zacznie znowu przyspieszać. – Wszystkie prognozy wskazują, że w tym roku wzrost będzie obniżony, ale w przyszłym przyspieszy. Słowem, jest duża szansa, że przejdziemy przez obecną sytuację, powstałą w następstwie pandemii, następnie agresji Rosji, suchą stopą – mówi ekspert.
Dziennikarz GP spytał rozmówcę o ujemny wynik NBP za ubiegły rok. – Łącznie, podczas mojej kadencji jako prezesa NBP, przekazaliśmy do budżetu rekordowe ponad 37 mld zł. Bardzo się z tego cieszę, bo następowało to w momencie, kiedy te pieniądze były bardzo potrzebne. Obecnie strata księgowa wynikła z tego, że w reakcji na wzrost inflacji podwyższono na świecie stopy procentowe - przez co spadła rynkowa wycena obligacji zagranicznych, a my - podobnie jak wszystkie banki centralne - większość naszych rezerw trzymamy w obligacjach, które są bezpieczne. Po drugie, NBP dążąc do obniżenia inflacji, także musiał silnie podwyższyć stopy procentowe, przez co wzrosły odsetki, które płacimy od bonów pieniężnych. Strata księgowa to księgowy efekt uboczny walki banków centralnych z inflacją. Obecnie większość banków centralnych, w tym w krajach zamożnych, odnotowuje straty lub znacznie mniejsze zyski z tych samych powodów, o których powiedziałem. Informacja o naszym ubiegłorocznym wyniku przyjmowana jest w ogniu obecnej walki politycznej jako realna kwestia finansowa, jak gdyby NBP stanowił jakąś korporację czy firmę. My jesteśmy instytucją publiczną, nienastawioną na zysk, a podstawowym naszym celem jest obecnie obniżenie inflacji, czego efektem ubocznym jest obniżenie wyniku finansowego – wyjaśnił prezes Glapiński.