Prezydent Gdańska zmienił pięć oświadczeń majątkowych z lat 2010-2012. Zrobił to po raz kolejny – w 2015 roku Paweł Adamowicz zmienił już swoje zeznania, dopisując dwa z siedmiu mieszkań, których jest właścicielem.
SPRAWDŹ TEŻ: Za media publiczne zapłacą wszyscy – nawet ci, którzy mieli je za darmo
Wszystko związane jest z procesem gdańskiego prezydenta, który rozpoczął się we wrześniu 2017 roku. Prokuratura postawiła Adamowiczowi zarzuty ws. nieprawidłowości w jego zeznaniach majątkowych z lat 2010-2012. Początkowo sprawę umorzono, ale gdy Zbigniew Ziobro został prokuratorem generalnym śledczy odwołali się od wyroku i proces przeciwko prezydentowi Gdańska został wznowiony.
Teraz Paweł Adamowicz postanowił poprawić swoje zeznania, tłumacząc to wnioskiem Prokuratury Apelacyjnej. W ten oto sposób w deklaracji z 22 kwietnia 2010 roku zamiast 105 566, 20 złotych pojawia się majątek w wysokości 157 224, 92 złotych. Rok później, 28 kwietnia 2011 roku, różnica w zadeklarowanym majątku wynosiła już 237 577, 77 złotych (pierwotnie Adamowicz zadeklarował, że miał około 100 000 złotych w polskiej walucie, po korekcie było to już 337 577, 77 złotych). 27 kwietnia 2012 roku niezgodności wynosiły już ponad 300 tys. złotych.
ZOBACZ KONIECZNIE: Szokujące nagrody dla rządowych kierowców
W sumie prezydent w swoich oświadczeniach zrobił korektę na ponad 970 tys. złotych, jednak trzeba pamiętać, że jest to też efekt pierwszej korekty. Wpisując w niej majątek wyższy o ponad 50 tys. złotych niż deklarował wcześniej, to tą kwotę dopisywał do każdego kolejnego oświadczenia. Faktycznie więc majątek Adamowicza nie wzrósł o niemal milion złotych, ale o ponad 300 tys. złotych – z blisko 210 tys. do ponad pół miliona złotych.
Kolejne rewelacje i zarzuty mogą przekreślić szansę Pawła Adamowicza na reelekcję w zbliżających się wyborach samorządowych. Jeżeli zaś zostanie skazany prawomocnym wyrokiem sądu, w ogóle nie będzie mógł kandydować.