Protest transportowców trwa
Protest polskich przewoźników trwa już dwa tygodnie. Do legalnego, oddolnego protestu polskich transportowców dołączyli kierowcy słowaccy, węgierscy, czescy i litewscy. Wszyscy twierdzą, że tracą zamówienia, bo na rynku prym wiodą kierowcy ukraińscy. Transportowcy podkreślają, że nie ma równej konkurencji, bo ukraińscy przewoźnicy nie muszą spełniać szeregu unijnych standardów i jak tego byłoby mało, to jeszcze nielegalnie mają brać transporty wewnątrz Unii. Organizacje transportowe wystosowały oświadczenie do przewodniczącej KE i ministrów transportu pięciu państw, bo chcą przywrócenia dwustronnych limitów przekroczeń granicy, takich, jakie Polska ma z wieloma innymi krajami spoza UE.
Sytuacja staje się napięta i coraz bardziej konfliktowa. Ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Zwarycz niepokojąco wypowiedział się na temat tego protestu, mówiąc o wbijaniu noża w plecy Ukrainie i apeluje o odblokowanie granicy polsko-ukraińskiej.
– Apelowałabym do pana ambasadora [Ukrainy – red.] o zrozumienie. Ta branża przeszła bardzo wiele w ciągu ostatnich lat. […] Wymagania, które zostały jej postawione na forum Unii Europejskiej, były niezwykle wysokie – powiedziała cytowana przez Polskie Radio 24 Jadwiga Emilewicz, pełnomocnik polskiego rządu ds. polsko-ukraińskich.