Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie, w rozmowie z portalem money.pl zauważa, że "paragony grozy" są już standardem w sezonie letnim, a każdy wzrost cen wywołuje szok u konsumentów. Mojsiuk komentuje, że rozumie oburzenie związane z podwyżkami, ponieważ sami przedsiębiorcy także doświadczają niezadowolenia podczas robienia zakupów hurtowych lub otrzymywania rachunków za energię elektryczną. Przekonuje, że to oburzenie jest dziedziczone, przechodzące z przedsiębiorcy na konsumenta i z powrotem.
Dodaje, że Polacy powinni zrozumieć, że przedsiębiorcy "nie podkręcają marży w nieskończoność" w celu maksymalizacji zysków. Rzeczywistym powodem wzrostu cen są rosnące koszty prowadzenia działalności gospodarczej. Agnieszka, menedżerka restauracji ze Śląska, w rozmowie z money.pl podkreśla te rosnące koszty. Wylicza, że płacą 6000 złotych za czynsz, 1500 złotych za zamknięty ogródek zimowy i dodatkowo 2000 złotych za dzierżawę na płycie rynku. Koszty gazu wynoszą średnio od 1600 do 2000 złotych, a opłaty za prąd sięgają około 5000 złotych, dodatkowo płacą również za wodę zimną - 1200 złotych.
Podatek VAT oscyluje w granicach 15-20 tysięcy złotych. Restauratorka twierdzi, że koszt produktów potrzebnych do przygotowania potraw stanowi około 40% ceny menu, a reszta to koszty utrzymania pracowników i lokalu. W jej restauracji ceny wzrosły średnio o 10-12% w porównaniu z poprzednim sezonem.