Gigantyczna kara dla Polski
Moja rok od nałożenia na Polskę kary 1 mln euro dziennie. To kara za brak zawieszenia działalności Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym. Takiego działania zażądał TSUE (Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej). Za brak wykonalności tej decyzji zarządził karę w wysokości miliona euro dziennie. Unijny trybunał nakazał Polsce zlikwidowanie Izby Dyscyplinarnej najpóźniej do 16 sierpnia 2021 r. To się nie stało. Zatem 4 listopada 2021 r. zaczęło się codzienne naliczanie kary 1 mln euro. W sumie tym sposobem doszliśmy do 358 mln euro, czyli 1,7 mld zł.
12 września Komisja Europejska poinformowała, że potrąciła Polsce już piątą transzę kar za brak pełnego dostosowania się do orzeczenia TSUE w sprawie Izby Dyscyplinarnej. To pula 30 mln euro. Dzieje się tak, bo Polska sama nie płaci nałożonych kar, więc unia pobiera je sama z należących się nam funduszy. Finał tego może być taki, że pieniędzy z Brukseli niezbędnych na ważne inwestycje nie odczekamy się, bo pójdą one na zapłatę kary.
Co dalej z karą TSUE?
Tymczasem 5 lipca br. weszła w życie zainicjowana przez prezydenta Andrzeja Dudę nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym, zgodnie z którą przestała istnieć Izba Dyscyplinarna, a w jej miejsce powstała Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Prezydent podkreślał, że jego celem jest naprawienie funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości w naszym kraju oraz "danie rządowi narzędzia" do zakończenia sporu z KE i odblokowania KPO.
Wejście w życie ustawy likwidującej Izbę Dyscyplinarną nie oznacza automatycznego wstrzymania kar za jej niezawieszenie.